Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Od zawsze podchodziłem sceptycznie do wychodzenia z uzależnienia na zasadzie jakiejś strategii, planu itp. Jeśli w głowie nie zaskoczysz, że więcej tracisz niż zyskujesz na uzależnieniu, to żadne kroki nie pomogą.

Mój ojciec rzucił fajki po 20 latach z dnia na dzień mówiąc, że tyle za paczke to on k---a nie będzie płacił. I rzucił z powodzeniem, nie pali od 15 lat.

Ja, jak wielu mirków tu z tagu #przegryw, ale zarazem mimo udanego małżeństwa, regularnych związków i udanego seksu od 16 roku życia miałem problem z #masturbacja. I to taki problem, który wypierałem i bagatelizowałem bardzo długo, no bo przecież to naturalne że trzeba spuścić z krzyża, że każdy to robi itp. Potrafiłem wstać i walić konia, bić helmuta w szkolnym kiblu, w pracy, wychodzić z zajęć na studiach żeby strzepać, w kiblu w intercity, nawet potrafiłem iść strzepać 5 minut po seksie z żoną, dzień w dzień przez prawie 20 lat (no, może z jakimiś przerwami maksymalnie tydzień). Do tego oczywiście uzależnienie od #p---o. Nie potrafiłem się pohamować, jak już zobaczyłem kawałek gołego tyłka, to ręka sama szła gdzie trzeba, a p---o włączałem czasem z nudów dosłownie. Nie ma co robić? A ciekawe czy jest coś nowego w kategorii, ciekawe, czy na chaturbate ktoś ciekawy siedzi i jazda.
Trafiałem wielokrotnie na #nofap, nigdy nie wierzyłem w tę całą otoczkę i #nofapchallenge, jakieś flatline, że jak skończę walić to nagle łał babki zaczną na mnie inaczej patrzeć bo testosteron itp., wszystko to dla mnie potwornie foliarsko i sekciarsko brzmiało i brzmi nadal dziś.

I w sumie jakoś w na początku października, jak kolejny raz spóźniłem się do pracy przez walenie konia bo za długo szukałem tego jedynego pornosa to powiedziałem sobie, że to jest k---a żałosne żeby 35 letni facet w związku miał taki problem z kontrolowaniem siebie. I wtedy był ostatni dzień jak się masturbowałem. Z lekka licząc jakieś 80-90 dni bez trzepania i p---o, tylko normalny #s--s z kobietą, więc zaraz mi pyknie ten słynny no fap challenge i szczerze, nie zauważyłem u siebie nic z takich rzeczy jak to, że przez pierwsze dni miałem potworną chęć trzepania - nie, uznałem, że nie chcę i bez dyskusji, nie chciało mi się na drugi dzień tak samo jak nie chce mi się w tym momencie. Żadnych superpowers, flatline też nie. Owszem, widzę pozytywy, trudno ich nie widzieć po odstawieniu nałogu, mam więcej czasu na wszystko, czasu który głównie poświęcam na siłke, i hobby. siłka = więcej energii i endorfin. Samo odstawienie trzepania po za satysfakcją że umiem siebie kontrolować i mam więcej czasu nie zmieniło mojego charakteru. Zawsze byłem otwarty, towarzyski, optymistyczny, pewny siebie, więc nic tu się nie zmieniło. O, jedna rzecz, to że teraz na p---o patrzę inaczej. Kiedyś jak wchodziłem na p-----b to od razu ręczniczek, milion zakładek c--j wie po co i pyk zaczynamy, a ostatnio jak żona zażartowała że można by poszukać jakiejś inspiracji to na początku się trochę bałem, że do tego wrócę jak włączymy jakieś xvideos czy coś, ale uznałem, że trzeba się k---a opanować i jacha, wchodzimy. I od tamtej pory razem z nią wyszukujemy sobie filmy dla par żeby poszukać nowych pozycji ale nie powoduje to u mnie tego świeżbienia w kroku jak dawniej, równie dobrze mógłbym wybierać film na netflixie. Jakbym miał zobaczyć znów jakiś gównobrazzersowy film na zasadzie facet leży w łóżku i trzepie i nakrywa go macocha i mówi, że musi go ukarać ruchańskiem to bym chyba nie rozchodził żenady. Serio, jestem pełen politowania dla siebie, że takie coś kiedyś powodowało, że nie byłem w stanie się opanować.

Tak więc da się i bez nofapa. Jeśli komuś to pomaga to super, a jeśli nie to bez obaw, bez tego też się da.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: [Wyjazdy dla maturzystów](https://st.pl/$xvynkdla)
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach