Wpis z mikrobloga

#pasta #gownowpis #heheszki #madki

Było piękne grudniowe popołudnie anno Dominus 2019. Świeciło słońce, a ja rozochocony wizją zeżarcia tortilli z piwkiem przed telewizorem po "ROBOCIE" heheszki, udałem się moim zardzewiałym Oplem do popularnego marketu po składniki. Jakoś pod koniec wrzucania składników, których w sumie było pięć (razem z piwem) poczułem nieodpartą potrzebę wys*ania się, defekacji tudzież opróżnienia swoich jelit... Jak zwał tak zwał. Chciało mi się po prostu sr*ć. No i co. Pierwsze co zrobiłem to wzięcie udziału w konkurencji "Bieg do Kasy". Byłem w peletonie gdy nagle wyrosła przede mną MADKA Z BOMBELKIEM!!! Miała tak naje*ane wszystkich tych MADKOWYCH przygwizdów, że "Bonbelek przytszymywał zakÓpy,rzeby nie wypadli"".

Pierwszy raz byłem tak miły, a raczej zdesperowany, że pierwsze słowa, które do niej wypowiedziałem to:

"Byłaby pani taka uprzejma i przepuściła mnie? Muszę skoczyć do łazienki jak najszybciej" przy tym puściłem oczko, żeby wiedziała o co chodzi i zaśmiałem się znacząco XD " Takie heheszki zrobiłem, że prawie krecik wychodzi z norki, ale jeszcze go kontroluję.

A TA DO MNIE: - !!!NIE WIDZI PAN RZE JA Z DZIEcKIEM JESTEM?!?!?!?!?!????

- Widzę, ale mogę nie zdążyć

-TRUDNO!, CHOĆ ARDJAN ZAKUPKI POŁORZYMY NA LADE, ZOSTAW TEGO BATONA, MAMA CI JUTRO KÓPI, NIE RUSZAJ TEGO ARDJAN, MASZ PSZECIESZ W DOMÓ GÓMY, NIE DOTYKAJ, NIE FCHOĆ NA KASE DO PANI...

W tym momencie mój organizm przestawił się w tryb awaryjny gdzie strefa zrzutu została zabezpieczona dodatkowo i tyle. Przecież nie zes*am się w Biedronce no kurna.

Po tym jak Pani Kasjerka skończyła "kasować" MaDKoWe i ARDJanA produkty i po tym jak poszła ładować zakupy w biodegradowalne torby, złapałem za reklamówkę spakowałem wszystko, zapłaciłem 46 cebulionów i pobiegłem do upragnionego kibelka. Pomyslałem sobie... O Matko Boska, która w ostrej świecisz bramie, cóż to za wspaniałe uczucie. O chwilo trwaj.

Gdy błogo oddawałem się rozkoszom w łazience, słuchając radośnie pluskającej wody za każdym razem robiąc hihi gdy woda pieściła moją strefę zrzutu. Usłyszałem... Usłyszałem znajomy głos I pukanie do drzwi.

- DŁUGO??

- Dopiero wszedłem...

- Ale tu dziecko jest... ARDJAN WYTSZYMASZ???

- Prosiłem Panią przed kasą, do tej pory bym wyszedł.

- ALE DOPJERO MÓ SIE ZAHCIAŁO.

- Trudno...XD

Siedziałem do tej pory, aż zdrętwiała mi dupa, umyłem dwa razy ręce, pograłem w tetrisa, bo lubię. I kiedy MADKOWE błagania ucichły, przekręciłem zamek w drzwiach, otwarłem je i ujrzałem madkę wycierającą ob*raną dupę ARDJANA z chusteczkami na podłodze, gdzie leżała radosna kupka.

- DZIĘKUJĘ PANU BARDZO!

- Ależ proszę, uśmiechnąłem się i wróciłem do zardzewiałego Opla. Tak to był jeden z piękniejszych dni w moim życiu