Aktywne Wpisy
kamilek123 +68
Tak czytam sobie stare wpisy i widzę że jest tutaj odwieczny problem z nazewnictwem tego oto przedmiotu.. #pytanie #problemypierwszegoswiata #ciekawostki
Jak nazywasz to urządzenie?
- kręcinożyk 28.1% (16)
- ostrzydziurka 22.8% (13)
- ołówkoskrobek 8.8% (5)
- strzygaczka 22.8% (13)
- ostrowirnik 17.5% (10)
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Jak to jest że swego czasu seriale sci fi robili łebscy ludzie, gdzie fabuła każdego pojedynczego odcinka stanowiła praktycznie osobną dobrą historię i wszystko spinało się dobrze w całość.
Po prostu było na bogato. Była cała armia ludzi, która pisała te scenariusze na bieżąco.
Nie chce jechać po nostalgii i wymieniać po kolei wszystkich tytułów, te seriale po prostu były dobre.
Teraz seriale wydają się miałkie i puste, dużo akcji, dużo efektów specjalnych, flar a nawet nie obchodzi nas co się z stanie z bohaterami bo nikomu się nie chce o nich zadbać.
Nic o nich nie wiemy, nie wiemy jakie łączą ich relacje po prostu nie widzimy ich ludzkiej strony. Są jak jednowymiarowe trepy albo cegły skaczące od jednego kryzysu do drugiego większego bo akcja akcja akcja.
Z obecnie emitowanych robią na mnie wrażenie tylko The Expanse i The Orville.
Pierwszy wiernie trzyma się dobrych książek a drugi kultywuję zapomnianą tradycje star treka (starego a nie te akcyjniaki co teraz). Niby komediowy a porusza ważne współczesne problemy. No ale w obu przypadkach trzeba włączyć mózg i trochę pomyśleć o tym co się dzieje na ekranie a nie jak gapić się jak krowa w malowane wrota.
Dobry serial to taki o którym się pamięta co najmniej rok po obejrzeniu.
Dobra dość tego pisania bo nikt tego pewnie nie czyta, elo.
SG-1, SGA, Andromeda, Babilon 5, BSG, Sanctuary, Firefly, Farscape, Doctor who, wszystkie Treki, nawet od biedy Lexx. Z nowszych Altered Carbon
Chyba dlatego mam sentyment do SGU, za bycie powolnym dramatem w otoczce sci-fi. I może dlatego czekam na "Raised by Wolves", bo napisane jest przez człowieka który pisał przedtem dramaty, do tego jego największy hit
Pisz, ja tam lubię takie dyskusje.
Choć nie do końca się z Tobą zgadzam. Kiedyś seriale nie były ani lepsze, ani wydownia bardzie wymagająca. Po prostu w pamięci przetrwały tylko te wybijające się. Bo w latach emisji na każdy porządny serial też przypadalo pewnie z 10-20 gniotów, o których dziś nawet nie znajdziesz w sieci wzmianki gdzie indziej niż na Wikipedii (o ile w ogóle).
Potrafiłbyś teraz z przyjemnością obejrzeć Babylon 5? Bo ten serial się robi dobry dopiero w 3-cim sezonie, pierwsze 2 są pełne tak dennych odcinków, że ja większość zwyczajnie wyparłem z pamięci. SG-1 i
I tak wydaje mi się że po prostu celowali wyżej niż obecnie.
Jazda na sentymentach też się opłaca, więc nie powstaje nic ambitnego i wnoszącego nowa jakość, bo to ryzyko (tylko
Inna sprawa, że o BSG też można by przecież powiedzieć, że jest rebootem i odcinaniem kuponów od oryginalnego pomysłu z lat 70-tych (który sam w sobie był odcinaniem kuponów od popularności Star Wars).
W innej stacji by pewnie nie przetrwał słabego startu. Dziś pewnie nie przetrwał by nigdzie, bo konkurencja na rynku jest tak ogromna, że nikt nie inwestuje w ciemno nawet w 2 sezony. Ba, nawet zamówienia na sezony 20+ odcinkowe już się
Mało kto oglądający BSG oglądał "oryginał". Myślę że nie określił bym tego odcinaniem kuponów, to była nowa jakość, nawet dokrętka której tytułu już nie pamiętam (Caprica?) była świeża i ambitna.
Podobnie jak SG1 był czymś kompletnie innym niż
To wszystko ma na siebie zarabiać, i to najlepiej dużo przy możliwie niskich kosztach. A też bądźmy szczerzy sami ze sobą - oglądanie ruchomych obrazków to nie jakieś super ambitne zajęcie, więc czemu się dziwić, że lepiej sprzedaje się akcja i proste emocje niż coś trudniejszego w odbiorze lub świeżego.
Ani sequele, ani remaki nie są
Mam hipotezę, że te wszystkie twisty fabularne The Last Jedi wynikają z biedy ogólnego planu. Widocznie był tak nudny, że Rian po prostu nawrzucał wątków, porobił zwrotów akcji i tak dalej bo po prostu mógł, a film i tak zakończył tak