Wpis z mikrobloga

  • 1146
To może coś pozytywnego.
Wezwanie dramatyczne. Nagłe zatrzymanie krążenia. Rodzina prowadzi RKO (resuscytacja krążeniowo-oddechowa). Trudna lokalizacja miejsca zdarzenia. Karetka ma sporą odległość, a I TAK JEJ NIE MA, bo jest na innym wezwaniu.
Wysyłam najbliższy wolny zespół (czas dojazdu ponad 15 minut, jakieś 20km dojazdu), wysyłam informacje do Powiatowego Stanowiska Kierowania PSP, oni natychmiast dysponują najbliższe OSP i PSP z miasta. Dysponuje śmigłowiec LPR. Czas dolotu 15 minut.
Pierwsi na miejscu są strażacy ochotnicy z miejscowego OSP. Przejmują RKO od rodziny. Po chwili na miejscu jest ZRM, a kilka minut później LPR. Pacjent z ROSC (z zachowanym krążeniem), śmigłowcem trafia do szpitala.
Łańcuch przeżycia zadziałał.
#wejsciesilowe #999 #ratownikmedyczny

https://oswiecim112.pl/ranny-z-wczorajszego-wypadku-po-nzk-w-akcji-smiglowiec-lpr-zdjecia-film/
  • 38
  • Odpowiedz
@E_li_mi_nator: Jestem prostym facetem, widzę wymagającego natychmiastowej pomocy -> pomagam.
Znieczulić się na ludzkie cierpienie, mając narzędzia do pomocy, tylko dlatego, że się mało zarabia?
To #!$%@?ć do kamieniełomów bo to jest praca dla ludzi, którzy chcą nieść pomoc innym.
  • Odpowiedz
@sralpies

Nie oczekuj że ratownicy z uśmiechem na ustach i w wesołych podskokach będą realizować swoją pracę. Uwierz, że jest w tych ludziach naprawdę spory pokład empatii, jednak jest ona okazywana zgoła inaczej. Wyłączając się z uczuć łatwiej jest zająć się potencjalnym pacjentem. Kwestie wynagrodzenia pomijam bo została już wyjaśniona powyżej.

Przykładowo- w dużych miastach masz kilkanaście, nawet kilkadziesiąt wyjazdów na dobowym dyżurze. Pomnóż to kilkunastokrotnie na miesiąc. Setki potencjalnych pacjentów. Nie
  • Odpowiedz
Jakby Ci płacili takie gowniane pieniądze za robote na wiecznej adrenalinie, bo ludzkie życie zależy od Twoich decyzji i działań, które musisz podjąć bez zastanowienia, to tez byś chodził wiecznie sfrustrowany.


@E_li_mi_nator: chyba raczej brak adrenaliny prowadzi do tej frustracji. To jest po prostu toksyczny system. Rekrutuje ludzi nastawionych na ekstremalne działanie, kształci ich w kierunku ratowania życia, a później w 70% wysyła do zbierania meneli po ulicach i opatrywania skaleczonych
  • Odpowiedz
@Ajdbfisnsk

Zgadzam się. Niestety, tego typu sfrustrowane jednostki nie zastanawiają się już nad tym i wylewają z siebie negatywne emocje. Faktem jest też to, że osoby o dużej wiedzy i wysokiej kulturze opuszczają, bądź już dawno opuściły ten zawód. Efekt widać gołym okiem. Zapaść w ochronie zdrowia postępuje dramatycznie i dotyczy to wszystkich zawodów medycznych.
  • Odpowiedz
@Ajdbfisnsk: dwa razy miałem kontakt - raz tak sobie, raz bardzo źle, niemiłe odzywki i sugestie... bo niestety mieliśmy pecha, że pewien problem wystąpił rano w Nowy Rok.
No i ratownikom nie podobało się, że ktoś pił alkohol w Sylwestra (niedużo, dwie lampki szampana, jednak wiadomo, alkohol + leki to już niebezpieczny miks). Pewnie akurat dyżur wypadł i każdy był zły, bo sam chętnie zachlałby pałę oglądając fajerwerki. I rozumiem, że
  • Odpowiedz
@Korba112: Niesamowita historia. Ochotnicza straż pożarna, zawodowa, pogotowie ratunkowe.... szkoda, że jeszcze łodzi podwodnej nie wysłałeś.
A tak na poważnie. Ten system to fikcja i żadne historie na mikro tego nie zmienia.
  • Odpowiedz