Wpis z mikrobloga

Kiedyś postanowiłem wynieść śmieci. Zakładam ciepłą kufajkę i gustowne kaloszki z futerkiem, bo zimno i wychodzę z bloku. Podchodzę do śmietnika i widzę jakiegoś menela grzebiącego w konterze. Jako przykładny kapitalista, #!$%@?łem śmieciowi, hienie socjalnej z karata. #!$%@?ł się aż na dupę. Krzyczy „EJ, CO JEST?”, a ja pasożytowi odpowiadam „niewidzialna ręka wolnego rynku, #!$%@?”. Kiedy odwrócił swoją twarz w moją stronę, pod brudną czapką ujrzałę mordę Karola Wojtyły. „Ojcze święty, #!$%@? watykańska, co ty tu robisz?” - pytam się byłego papieżaka. On podskoczył, wyjął szybciutko kremówkę z foliówki, kopnął mnie w brzuch, zdjął mi gacie i wepchnął mi kremówkę w odbyt. Twarda jak #!$%@?. „MATKO BOSKA, TY #!$%@? NIEBIESKA!” - wrzeszczę, a tu nagle niebo się otwiera I JAK PIORUN NIE PIEPRZENIE W PAPĘ. Wrzasnął coś tylko i #!$%@?ł. Widziałem jeszcze jak wsiadał na zielony rower Wigry 3, ale matka boska jeszcze mu #!$%@?ła piorunem tak, że spadł z roweru. Od tego momentu sram kremówkami trzeci dzień.