Aktywne Wpisy
TrudnyMinus +4
Rosja jest ogromna, wiadomo że nie są w stanie bronić całych swoich terytoriów - brakuje ludzi. Z drugiej strony, tylko tym co mają w samym Kaliningradzie mogliby 3/4 Polski podbić... ale wykopek jeden z drugim dalej będzie się wyśmiewał, bo największy kraj na świecie nie jest w stanie bronić swojego każdego metra kwadratowego.
#ukraina #wojna
#ukraina #wojna
![panzerfucker](https://wykop.pl/cdn/c3397992/panzerfucker_bESMsRRrK9,q60.jpg)
panzerfucker +179
Moje życie zaczyna się układać. :3 Dostałam kilka razy lepszą ofertę niż aktualnie, przyjęłam ją i dzięki podpisowi i w końcu płacenie za leki dzięki którym nie jestem niepełnosprawna z dużego obciążenia stanie się średnim wydatkiem, dwa tysiące miesięcznie przestaną tak naginać budżet - a nawet z poprzednią wypłata z trudem go dopinałam.
Teraz będzie mnie nawet stać na *oszczędzanie* i "fajne rzeczy". :D Będę po latach mogła pojechać na wakacje w przyszłym roku. <3 Albo kupić własną armię do wh40k(celuję w Sororki) i zacząć grać w bitewniaki czego zawsze chciałam. Albo kupować wysokojakościowe rzeczy do rozwijania hobby - nie oszczędzać na farbach, kredkach i innych dziwnych materiałach i w końcu ogarnąć warsztat - i to wszystkie te przyjemności licząc że w każdym miesiącu będę mogła sporo oszczędzić i zbudować poduchę finansową.
Walka o zdrowie i samodoskonalenie się opłaciło - jeszcze rok temu miałam średnio dwadzieścia kilka dni kiedy choroba nie pozwalała mi wyjść z domu. Teraz dzięki lekom to są może dwa dni, a dzięki swojej ciężkiej pracy stałam się dobrą specjalistką w swojej branży.
Dodatkowym polepszeniem samopoczucia jest złożone wypowiedzenie w aktualnej robocie - już dawno chciałam to zrobić po paru sytuacjach w robocie o których średnio chcę opowiadać ale przez mus płacenia za leki nie mogłam sobie na to pozwolić.
Ale z pozytywów - przyjaźnie z pracy pewnie nadal będą trwać, a w nowej się znajdą pewnie kolejne. <3
Może nawet kiedyś skończę studia które przerwałam przez chorobę - chociaż i tak siedzę w branży więc robiłabym to tylko dla siebie.
- że pojawił się lek który mnie leczy - Aimovig
- że okazałam się "hiperespondentem"
-że udało mi się tę pracę na której wypowiedzeniu jestem ogarnąć
Wszystko to było mocnym ryzykiem, grą na jedną kartę - gdyby lek nie zadziałał to bym straciła pracę. Branie czegoś czego długofalowe efekty uboczne nie są znane to też ryzyko - ale alternatywa kontynuowania choroby jest jak dla mnie zdecydowanie gorsza niż nawet efekt pod tytułem śmierć. Z resztą nie miałam nawet 100% pewności czy zostanie dopuszczony na polski rynek i jeśli tak to czy będzie to "na czas". Cały czas ryzykuję bo odstawienie leku to też powrót do poprzedniego stanu, a jeśli podwinęła by mi się noga, nawet dłuższą chorobą, jakimś zapaleniem płuc (a jeszcze mam UZ) kolejną fajną rzeczą nowej pracy jest UoP) to byłoby po mnie de facto, nie wygrzebałabym się przez lata. Rzucając studia też ryzykowałam... I żadne z tych ryzyk nie
Wyobraź sobie najmocniejszy kac który miałeś w życiu, pomnóż dużo razy intensywność bólu i światłowstrętu i dźwiękowisku, dodaj wymioty, afazję i że jest tak przez 20 dni w miesiącu i nic nie pomaga. Na dodatek bez przyjemności wieczór wcześniej. ;_;
Chociaż armia poczeka jeszcze troszkę bo najpierw chcę ogarnąć kilka innych spraw. ;) No i pierwsza "ludzka" wypłata dopiero na początku listopada... ale wiedząc że będzie mam dużo bardziej spokojną psychikę.