Wpis z mikrobloga

#ciekawostki #sekta #swiadkowiejehowy #jehowi
tl;dr


Ciekawe, w jaki sposób ludzie postrzegają sekty. Wyobrażają sobie jakieś dziwne rytuały związane z narkotykami, seksem, okaleczaniem się, czy innymi dziwnościami. Trudno się w takim wypadku dziwić, że kiedy ktoś takim ludziom powie, że #swiadkowiejehowy to sekta destrukcyjna, oni odpowiedzą

Przecież to tacy przemili, uczciwi ludzie, którzy nikomu krzywdy nie zrobią, jak możesz nazywać ich sektą?


A prawda jest taka, że gdyby nie ta miłość, uczynność, czy przyjaźń ludzi w organizacji, to prawie nikt nie chciałby do takiej sekty wstąpić.

...
Powiedzmy, że jesteś osobą w trudnej sytuacji życiowej. Przychodzą do Ciebie Świadkowie Jehowy. Masz ciężki okres w życiu, więc fajnie, że ktoś w końcu okazuje Ci uwagę, a po jakimś czasie też wsparcie. Mówią o cudownej nadziei, jaką daje im ich bóg, że kiedyś przeminą wszystkie choroby i zmarwienia. Myślisz sobie "no chyba nie", ale jednak jakaś iskierka nadziei zaczyna tlić się w Twoich oczach, bo szukasz jakiegokolwiek pocieszenia. Podają wyszukane argumenty trafiające w punkt, Twoja obecna wiara/niewiara powoli zaczyna się rozpadać, na czym oni budują fundamenty nowych wierzeń. Myślisz sobie "a co jeśli mają rację" i zaczynasz ich uważniej słuchać.

Zapraszają Cię na spotkanie w niedzielę. Myślisz sobie "czemu nie" i w momecie wejścia na "Salę Królestwa" przepadasz na dobre. Widzisz uśmiechniętych ludzi, podających sobie nawzajem ręce w geście przywitania, widzisz gwar i żywe rozmowy między członkami organizacji, ludzie podchodzą też do Ciebie, bo jesteś nowy, więc są zainteresowani kim jesteś i skąd przybywasz, możesz poczuć w powietrzu atmosferę panującej miłości i przyjacielskich uśmiechów w Twoim kierunku. Myślisz sobie "czy raj z tymi ludźmi nie wygląda coraz bardziej realnie?".

Organizacja w tym momencie zaczyna Cię uzależniać od siebie, od tych ludzi i tej panującej wszędzie miłości, z mównicy powarzane jest ciągle, że jesteś w religii prawdziwej, a Ty widzisz dobro i myślisz, że nie może być inaczej. Dzięki temu masz wrażenie, że znalazłeś najlepszy skarb, jaki mogłeś w życiu znaleźć, a kiedy oni powoli ograniczają Twoją wolność, nawet nie zauważasz. Tworzysz przyjaźnie, dobre relacje, zapraszasz swoich znajomych i rodzinę, by też zaznali tego, co Ty. Chrzcisz się zaaferowany dobrym towarzystwem i argumentami trafiającymi prosto do Twojego serca.

Wiesz, że najlepiej, jakbyś trzymał się ich źródeł, nie możesz się odzywać do tych, co odeszli, oglądać ich filmików ani czytać ich artukułów, bo to ogólnie źli ludzie, a wszystko co od nich usłyszysz to kłamstwa. Oczywiście podają przykłady, więc myślisz sobie, że faktycznie, mówią sama kłamstwa.

Organizacja wymaga od Ciebie całkowitego posłuszeństwa, jeśli mówisz albo robisz coś odmiennego od tego co mówi Ciało Kierownicze w ich literaturze i się o tym dowiedzą, to będziesz miał rozmowy ze starszymi i będą Cię naprowadzać na jedyną słuszną drogę, a w niektórych przypadkach Cię wykluczą i poddadzą ostracyzmowi, żeby Cię skarcić (czyt. pokazac, że oni mają tu władzę). Dowiedzieć się o tym mogą od Twoich przyjaciół, którzy uważają, że wypada Ci pomóc i w duchu miłości powiedzieć o tym starszym.

Zdajesz sobie też sprawę, że jesteś malutki w obliczu wielkiego boga, Jehowy, Jehowa jest ważniejszy niż Twoje życie i rodzina, nawet urodzin nie możesz obchodzić, bo jak to tak święcić samego siebie, przecież bóg jest najważniejszy, nie powinno się myśleć pod żadnym pozorem o sobie. Żadnych świąt też nie można obchodzić, nawet tych niereligijnych pod pretekstem, że wszystko pochodzi od pogaństwa. Próbują jak najbardziej odciąć Cię od życia społecznego (no chyba że z innymi Świadkami Jehowy) pod pretekstem złego towarzystwa, a w obliczu śmierci nie możesz pozwolić lekarzon na przetoczenie Tobie krwi, bo za to wykluczają.

Cały czas zachęcają do głoszenia więcej i więcej, bo przecież Armagedon blisko, a nie chcesz żeby Twoi znajomi w nim zginęli, więc jest o co walczyć. Do tego najlepiej oddawać im pieniądze, no bo przecież w ten sposób pomagasz innym i to idzie na dobre cele, a biedna kobieta w ewangeliach oddała ostatni swój grosz na świątynię i trzeba z niej brać przykład. To nic, że idzie to na kolejne Sale Królestwa, które później zostaną sprzedane z nawiązką i nikt tych pieniędzy nikomu nie odda, tylko pójdzie znowu na organizację.

No i staje się. Nagle zaczynasz mieć wątpliwości co do religii, coś Ci się w niej nie klei. Nawet nie masz z kim o tym porozmawiać, bo ludzie są tam tak zmanipulowani, że myślą, że powiedzenie o jakimś przewinieniu starszym to akt miłości, bo przecież wtedy starsi tej biednej zagubionej owieczce "pomogą". Poza organizacją nie masz przyjaciół, bo przecież to złe towarzystwo i nie chcesz przyjaźnić się z kimś, kto i tak zginie w Armagedonie. Zauważasz, że jesteś już po uszy w tym bagnie i tylko tkwisz, bo masz tam rodzinę, przyjaciół i nie możesz odejść, bo wszyscy ci przemili uczynni ludzie zaczną Cię traktować jak powietrze.
...

Żałuję chrztu w tej sekcie bardziej niż czegokolwiek w życiu. Co prawda ja się w tej religii wychowałam, więc pierwsze punkty wchodzenia do sekty ominęłam i po prostu ochrzciłam się w wieku nastoletnim, bo jedyne co znałam to organizacja Świadków i uważałam, że to jedyna prawdziwa religia, a poza organizacją można znaleźć jedynie zepsucie, niemoralność i śmierć. Gdybym się nie ochrzciła, miałabym z głowy. A tak, mam tam rodzinę. Taki mały sekciarski szantaż w stylu: "odchodzisz? a to pożegnaj się z rodziną. No co nagle taka smutna, przecież wiedziałaś na co się piszesz."

( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • 35
@13czarnychkotow: Wiadomo, to jest sekta, ale chyba nie można na to patrzeć jednoznacznie źle, przynajmniej ja tak uważam, a to dlatego, że mam w rodzinie jedną osobę, która ma naturę chyba psychopatyczną, całe życie piła, paliła, była w stanie zniszczyć każdego, kto stanął jej na drodze, albo miał odmienne zdanie, łącznie z biciem się, biciem najbliższej rodziny swojego partnera, czy wygryzaniem komuś skóry z mięsem z ręki (serio), no i jeszcze
@Twoj_ulubiony_profil: każdy kij ma 2 końce. Kilka osób na tym skorzysta, ale ile osób tkwi tam z poharataną psychiką, brakiem poczucia własnej wartości, bo przecież możesz robić więcej dla boga i biedna dziewczynka w Afryce głosi więcej od Ciebie?

Ile dzieci będzie wychowywanych w duchu nadchodzącego Armagedonu, będzie miało koszmary w nocy, a budowanie poczucia własnej wartości będzie zachwiane przez rodziców, dla których zawsze ważniejsza będzie religia, w poczuciu inności od
@13czarnychkotow: Świetny tekst. Taki bardzo praktyczny. Pisz więcej! :)

możesz robić więcej dla boga i biedna dziewczynka w Afryce głosi więcej od Ciebie


I musisz chodzić na zebrania, bo są w afryce bracia, którzy przechodzą przez rzekę pełną krokodyli i dają radę.

prezenty bez okazji


Czy jakieś dziecko u Świadków dostało taki prezent? O prezentach bez okazji mówi się przy okazji krytyki katolików - "bo wy tylko obdarowujecie się podczas świąt/urodzin/okazji,
@13czarnychkotow: Ależ ja się zgadzam z Tobą, że ta sekta jest zła i masz rację wymieniając te czynniki. W sumie poczułem się tak jak byś odebrała to w taki sposób, że staram się przedstawić jehowych jako coś dobrego - absolutnie nie, to jest zło. Zaznaczam tylko, że nie jest jednoznacznie zła (zresztą nic nie jest jednoznacznie złe), bo dzięki niej być może właśnie jakiś nóż nie wylądował w sercu, albo kubek
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@13czarnychkotow: bo z religii korzystają ludzie słabi, w trudnych chwilach dostają oparcie od zboru/kościoła ale wiadomo że to przyjaźń bardzo warunkowa, ty jesteś w religii a oni cię wspierają, nie mogą wspierać kogoś kto nie jest w ich religii to logiczne. Niemniej jednak współczuję i ciesze się że w porę się odłączyłem.
nie mogą wspierać kogoś kto nie jest w ich religii to logiczne


@dildo-vaggins: nie zgodzę się, mam przyjaciółkę, wierzącą katoliczkę, która mnie wspiera i ja ją też, a jestem ateistką. Rodzice narzeczonego też się od niego nie odwrócili mimo że są katolikami.

Oczywiście, że zdarzą się tacy fanatycy, co się przestaną odzywać, albo będą się zadawać tylko z ludźmi o swoich poglądach, a i u Świadków znajdą się mniej zmanipulowani ludzie,
@13czarnychkotow: A jak to logistycznie wygląda? Trafia taki człowiek w swoim 'słabym okresie', powiedzmy, że nie ma gdzie mieszkać ani nie ma pracy. Czy organizacja zapewni mu schronienie przez jakiś czas? Zapewni mu jakąś pracę?
Jeśli ktoś ma swoją pracę to powinien z niej zrezygnować i pracować dla organizacji tak jak to robią scjentolodzy? Skąd mają pieniądze osoby które codziennie stają z ulotkami?
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 7
@efilista: może tak być że zbór albo ktoś ze zboru pomoże ale to nie obowiązek, u nas się zdarzało że dawali mieszkanie do używania zanim ktoś stanie na nogach, praca też, jak ktoś coś słyszał o pracy to dawał info.

Pracować nie trzeba w organizacji, każda praca zgodna z zasadami wiary jest ok.

Ci co stoją z broszurami nie dostaja za to stanie pieniędzy, poświęcają swój wolny czas na to. I
@efilista: nie dostaje się pieniędzy od organizacji za działalność głoszenia, to coś w stylu wolontariatu, nawet sam dajesz z własnej kieszeni na datki - prócz niewielkiej ilości ludzi, którzy wyjeżdżają w jakiś trudny teren, ale to trzeba przejść odpowiednie kryteria i kursy, a i tak dostaje się tyle byle starczyło na przeżycie.

Ale jeśli przejawiasz zainteresowanie wiarą, będziesz chodził regularnie na zebrania to mogą na przykłąd pomóc w znalezieniu pracy, bo
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 12
@13czarnychkotow:

Świadków się zachęca żeby pracowali na przykład na pół etatu żeby mieli więcej czasu na głoszenie i część tak robi. Ale w większości głoszą po pracy/szkole, albo w weekendy.


I to jest ten element który zatrzymuje w rozwoju osobistym, moi rodzice długo poświęcali swój czas przez co byliśmy biedni i bo trzeba było jakoś godzić czas. W pewnym momencie moi rodzice zaczęli mieć dość że na nic nam nie starcza
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 11
@13czarnychkotow: pamiętam jak jako dziecko chodziłem z tata głosić, mój tata był wtedy pełnowymiarowym głosicielem i strasznie mi było smutno że muszę też chodzic (bo nie chciałem sprawiać rodzicom przykrości) i w lato w upały chodziliśmy po 8 godzin dziennie w weekendy kiedy chciałem się z innymi bawić to łaziłem i nie rozumiem dlaczego mam innych namawiać do czegoś w co sam nie wierze.

Największą rysę na mojej psychice pozostawiły jednak
@dildo-vaggins: współczuję. Ja też od dziecka byłam zabierana na głoszenie, ale nie w takim wymiarze. W czasie wakacji za to byłam często na ośrodkach pionierskich, gdzie głosiliśmy po 4-5h dziennie przez 2 tygodnie w pełnym słońcu i na deszczu. Czasem w normalne weekendy na wsiach, w mrozie czy upale, też się chodziło na 6h.

Na szczęście w szkole ludzie byli dosyć tolerancyjni, prócz kilku dziewczyn, które były faktycznie chamskie. Byłam też
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 6
@13czarnychkotow: szanuje za odwagę, że się odcięłaś/otrząsnęlaś, bez wsparcia rodziny czy przyjaciół to jednak wyzwanie dla wielu niemal niemożliwe do pokonania.

Obecnie zbliżam się do trzydziestki, mam cudownego syna którego staram się uczyć że są różne religie, nigdy nie miał chrztu i nie był przez nas indoktrynowany, moja narzeczona wychowana w KK, ja przez ŚJ i obydwoje staramy się wpajać dziecku szeroki światopogląd, a jak będzie chciał być w jakiejś wierze