Wpis z mikrobloga

W zeszłym tygodniu skończyła mi się 3-miesięczna subskrypcja Game Pass za 4 ziutki, a co za tym idzie czas gry w Forze Horizon 4. Czas zrobić małe podsumowanie.

Ogólnie jest to rzemieślnicza robota najwyższej próby. Ciężko tutaj zarzucić cokolwiek poważniejszego. Lista aut jest wręcz przeogromna i każdy znajdzie coś dla siebie, a jak nie to może to odpowiednio zmodyfikować, model jazdy świetnie łączy wiarygodność z przyjemnością z jazdy. Co więcej chyba nigdy nie grałem w tytuł, który by był tak responsywny na klawiaturze. Jest całkiem sporo trybów zabawy, a mapa z pewnością ma swój urok... I tutaj przechodzimy do jedynej większej rzeczy, która mocniej rzuca się w oczy. Po kilkuset godzinach w The Crew 1 i 2 Wielka Brytania jest... malutka. Jeśli wierzyć analizie w linku poniżej to jest to raptem 70 km kwardratowych, podczas gdy The Crew może się pochwalić powierzchnią ponad 5000 km2. Jedziesz kilka minut i raptem jesteś na końcu mapy. Ciągle masz wrażenie że już tamtędy jechałeś. Dodatkowo, jak głupio to zabrzmi, brakuje torów wyścigowych. Tak jak w The Crew była Laguna Seca, Speang i Golden Hills, a w TDU był Oahu Raceway, tak tutaj nie ma nic. Pory roku próbują walczyć z nudą, ale nie nie powoduje to że są automatycznie cztery lokacje.

Teraz z kolei przejdźmy do mniejszych bolączek. Nie wiem czy to kwestia tego, że im bliższe jest dzieło ideałowi tym bardziej na to zwracamy, czy rzeczywiste braki
- Model zniszczeń jest słaby. Mechaniczny jeszcze się nieźle trzyma, ale wizualny to w wielu wypadkach poziom Gran Turismo Sport. Niektóre auta są jeszcze spoko (jak Esprit V8), ale już takie TT RS wygląda zwyczajnie biednie. Tak naprawdę to mam wrażenie, że seria zalicza pod tym względem regres i wygląda to gorzej niż w jedynce na oryginalnego Xboxa. Niestety to też przypadłość wszystkich nowych gier. Jedynie w PCars 2 może odpaść więcej części
- Kampania jest mocno sandboxowa. Nic cię nie ogranicza jeśli chodzi o wybór samochodów i konfigurację zawodów, ale przy tym trochę zatracony jest w tym cel i poczucie postępu.
- Tryb online byłby naprawdę bardzo fajny, gdyby było trochę więcej różnorodności. W przygodzie online rankingowej jedyne co ogranicza to indeks samochodu i tylko to, co powoduje że w wyścigach wciąż widzimy te same auta. Brakuje jakiś wyścigów tematycznych, albo że każdy ma to samo auto. A przy okazji korzysta wyłącznie z tras z kampanii single player.
- Nagrody do straszna padaka. Nie śmieszą mnie te sztuczne wąsy, metalowe spódnice i kan kan przy zwycięstwie, a potrafią czasami udupić fajne auto do wygrania. Fajnie że jest, ale odnoszę wrażenie że wrzucono to na siłę
- Edytor tras. Fajnie że jest, ale mniej fajne jest to że ustalanie tras jest tak toporne. No i możesz tylko na liniach startu określonych zawodów/ Brakuje mi jakieś zachęty typu ,,najlepsze dwie trasy idą do przygody online''
- Spora różnorodność eventów, choć zabrakło, wydawałoby się, oczywistych takich jak próba prędkości czy wyścig eliminacyjny.

Niemniej nie uważam że w świecie Forzy Horizon się nudziłem, ale mimo wszystko jakoś bardziej zapamiętałem The Crew. Tak jak pisałem wcześniej, że FH jest wyrobem rzemieślniczym. Świetnym, ale przy tym bezdusznym. Te drobnostki powodują, że prawie w ogóle nie czuje klimatu motoryzacyjnego święta. Owszem takie The Crew jest tytułem z gorszym modelem jazdy i mniej dopracowanym, ale przy tym diablo klimatycznym. Taki niezbyt umiejętnie oszlifowany, ale jednak diament gier motoryzacyjnych.
#forzahorizon4 #thecrew #thecrew2 #fh4 #forza #gry #recenzja (?)
  • 3