Wpis z mikrobloga

#niemieckiemagazyny #niemcy #emigracja

Nie było wczoraj wpisu, ale dlatego, że zasnąłem o 17 i obudziłem się akurat do pracy. Sorki xD

WTOREK

Droga do pracy była standardowa, pomijam. Za to w pracy na dzień dobry okazało się, że mamy 4 nowych pracowników.
1/2 - parka Bułgarów, tacy 25 lat
3 - Polka, Aneta też bardzo młoda, przenieśli ją z centrali.
4 - starsza azjatka, która miała na imię (Leiter każdego wolał po imieniu) - Papaya ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Praca na dziś to był już mój standard - reszta pakuje żelki do kartonu, ja nakładam nasadkę, prosto na paletę, jak jest 32 kartony to odkładam na maszynę która to foliuje, i odwożę znowu na miejsce które mi wskazał Leiter. W wolnej chwili naklejkam naklejki na nasadki, i wynosze duże kartony z smiecio kartonami w środku do zgniatarki.
No to do pierwszej przerwy na spokojnie się wyrabiałem, w sensie udawało mi się spinać wszystko w czasie.
Od końca drugiej przerwy zaczęło się - zgniatarka była pełna, czyli ktoś wrzucił 2-3 kartony i jej nie odpalił, przez co nie miałem fizycznie możliwości opróżnić tych kartonów. Kolejka pełnych kartonów się zapełniała, a zgniatarka nie wyrabiała czasowo. Wkrótce kazdy kombinował jak się dało - ja przerzucałem śmieci z naszych kartonów na kartony które stały nieużywane z boku.
Druga przerwa, tutaj warto wspomnieć że pokonałem Misty w Pokemonach, i powrót do pracki.
Tutaj juz nie było możliwości jak chociaż trochę opróżnić te kartony, więc powiedziałem to tym którzy pakowali żelki, i że musimy coś wymyślić. Teraz się zaczęło - "hurr durr, w #!$%@? to mam, na podłogę będę rzucać a potem ty będziesz układać bo ja nie będę wszystkiego robić za ciebie - kiedy tylko pakowali #!$%@? żelki xD - i tym podobne. Machnąłem ręką i powiedziałem żeby poszli sprawdzić jak nie wierzą. Oczywiście jak do ściany, ale po jakichś 2 minutach jeden sam poszedł z kartonem. Ja wiedziałem na co się przygotować więc zacząłem na spokojnie naklejki wlepiać. Po jakichś 10 minutach przyszedł (mi dwa kartony zajmowały jakieś cztery góra sześć) i niczym oświecony mówi że zgniatarka pełna i w koleje 7 kartonów. Tu już machnąłem ręką i robiłem swoje nawet na nich nie patrząc. Po jakimś czasie przyszedł Leiter i powiedział żebyśmy układali pudła kartonów na palety luzem.
I zaczęliśmy to robić, a tu już koniec, całe szczęście. Szybko pożegnałem się z panią która jako jedyna tam była normalna, i była przewodniczącym naszej grupy i poszedłem na busa.

ŚRODA
tu już jak wstałem byłem dość wnerwiony - znowu ci ludzie, i prognoza pogody na 38 stopni. Postanowiłem że jak znowu się przyprują to idę to leitera i proszę o zamianę z kimś z innej drużyny.

O dziwo zachowywali się jakby wczorajsza sytuacja nie miała miejsca, co mnie trochę śmieszyło ale weszlem w to, przynajmniej będzie spokój.
Tutaj juz kartony pakowałem na palety. Luzem trzeba było chwilę przy tym spędzić żeby się nie zawaliło.
Zgniatarka cały dzień była nieczynna. I nie wiem w sumie co jeszcze opisać, bo cały dzień minął w stylu, że robiłem to samo - przerwa -powtorz - przerwa - idź na busa.
Może napiszę, że normą było 9 palet na dzień a my zrobiliśmy 13. Jutro z rana zostaną nam 4.5 i jest szansa na coś nowego. A, i będzie ciekawie jak ma być około 40 stopni xD

Jeszcze raz sorki za nieobecność ale no, zaspałem xD
  • 4