Wpis z mikrobloga

Kojarzysz ten głos, który mówi "nie rób tego"? To Sokrates do mnie dzwoni, mówi "Anon, co tam się dzieje?"

Znacie to uczucie, gdy coś sobie planujecie, składacie element do elementu, wydaje wam się, że skończyliście, aż tu nagle pojawia się z tyłu głowy jakiś niepokój, który każe wam przejrzeć plan jeszcze raz i znaleźć w nim przeoczoną wadę? Albo gdy wykonujecie jakąś czynność, dokonujecie wyboru i w pewnym momencie czujecie, że coś - choć nie wiecie co - wam nie gra, więc powstrzymujecie się przed dalszym działaniem? Jeśli tak, to możliwe, że nawiedził was daimonion - jeden z ciekawszych elementów filozofii Sokratesa. Pozwólcie, że was sobie przedstawię.

Można przeczytać, że daimonion jest głosem lub bytem, natomiast dla Sokratesa było to raczej bezosobowe “boskie tknięcie”, impuls tudzież przeczucie, które bez słów, samym wrażeniem odzywało się w sytuacjach wyboru moralnego. Czasem kiedy Sokrates miał dokonać jakiegoś wyboru, odczuwał to efemeryczne przeżycie cudzej interwencji, która była boskim znakiem, że zamiar Sokratesa jest zły. Problem w tym, że bogowie niespecjalnie chcieli brać odpowiedzialność za podjęty wybór, więc daimonion “mówił” jedynie, czego nie należy robić, natomiast milczał w kwestii tego, co zrobić należy. Taka sytuacja prowokowała do ponownego wysiłku analitycznego i nasz filozof, po doświadczeniu “tknięcia”, potrafił na dłuuugie godziny odstąpić od wykonywania wszelkich czynności, by raz jeszcze przyjrzeć się swojemu działaniu, przemyśleć je i znaleźć w nim tę lukę, do której przyczepił się wewnętrzny asekurant.

Dziś słuchanie głosu bogów może się nam wydawać śmieszne, ale spójrzcie na to inaczej. Daimonion interweniował tylko w sprawach Sokratesa lub jego najbliższego otoczenia, wiedział wszystko to, co wiedział sam filozof, podpowiadał tylko negatywnie, zmuszając tym do przemyślenia problemu ponownie, dotyczył konkretnych sytuacji i osób, aby Sokrates wiedział, kogo unikać i jakich relacji nie podtrzymywać. Gdybyście mnie spytali, moim zdaniem brzmi to jak intuicja wychodząca z nieświadomości - nasza nieświadomość potrafi przetworzyć dużo więcej danych niż nasza świadomość, więc daimonion wydaje mi się mechanizmem zwracania uwagi naszego świadomego Ja na problem, który przeoczyliśmy, a który nieświadomość wyłapała.

Gdy dostajemy impuls, że coś jest nie tak, musimy nad tym pomyśleć, zajrzeć w głąb siebie (sokratejska esencja) i poszukać najpierw przyczyny, a potem rozwiązania. Taki proces nas rozwija, prowadzi do samodoskonalenia, czyni nas mądrzejszymi i bardziej uważnymi. Sokrates tak bardzo ufał tej intuicji, że gdy odezwała się podczas przygotowywania przez niego obrony przed sądem (a sprawa dotyczyła takiej tam kary śmierci dla samego zainteresowanego), posłuchał jej i zaprzestał przygotowań, akceptując przyszły wyrok i godząc się ze swoją śmiercią. Powiedzmy, że tego wam nie doradzam, ale reszta jest na propsie.

Słuchanie wewnętrznych, uzupełniających naszą świadomość głosów może być niebywale przydatne, bo nasza zdolność percepcji jest ograniczona i trzeba mieć to na uwadze. Oczywiście słuchanie głosów może się skończyć schizofrenią, jednak w zdrowej, zracjonalizowanej formie jest to podręczny mechanizm asekuracji przed wpadnięciem w bagno. Kiedy poznajecie nową osobę, idziecie w nowe miejsce, podejmujecie jakąś decyzję albo składacie szafkę z IKEI i słyszycie w duszy, że coś tu nie gra, warto czasem powstrzymać się przed krokiem naprzód, spojrzeć na to, co wydarzyło się do tej pory i zadać sobie - po sokratejsku - pytanie: czy ja na pewno robię to dobrze?

[Konrad Daimonion]

__________________________
Nasz tag: #odmienbyc
[Nasz fp na fb](https://www.facebook.com/Odmień-Być-738481763205508/)
#filozofia
Pobierz OdmienByc - Kojarzysz ten głos, który mówi "nie rób tego"? To Sokrates do mnie dzwoni...
źródło: comment_W2ukpuynHnyzh3dl2gmjJve2hpfIUe5o.jpg