Wpis z mikrobloga

Kto pracował w BB ten się w cyrku nie śmieje.

W laptopie właściciela firmy zdechła bateria, która zresztą już była wymieniana z oryginalnej. Szybka akcja, sprawdzenie okresu gwarancji, napisanie do firmy z której zamówiłem baterię, pakowanko w folię bąbelkową, trochę powietrza, żółciutka jak twarz pewnego znanego człowieka taśma i gotowe. Całość wyglądała całkiem solidne jak na nasze standardy, a pudełko po laptopie nie posiadało żadnych oznak rzucania o ścianę, co tylko utwardziło mnie w przekonaniu że wszystko pójdzie zgrabnie.

Zamówiłem od firmy-dostarczycielki "P" kuriera co by odebrał paczuszkę bożą - termin był ustalony na środę. W środy jestem w innej lokalizacji, także zostawiłem dając dokładne dane i pokazując paczkę zadanie rozowej z sekretariatu.

Dzisiaj przyjeżdżam do centrali, wchodzę do magazynu i patrzę - stoi ta żółta #!$%@? #!$%@?, natomiast zniknęło #!$%@? na psach zmęczone życiem pudełko zawierające spalony monitor z produkcji. Biegnę do sekretariatu szybko pytając co do #!$%@?, a ta że przekazała paczkę tak jak mówiłem. Jak się później okazało mimo tłumaczenia rozowej i pokazywania którą dokładnie paczkę ma przekazać rozowa przekazała stary karton ze zniszczonym monitorem tylko dlatego, że była na nim nazwa firmy, czyli "P".

#pracbaza #logikarozowychpaskow