Aktywne Wpisy
Mieszkania społeczne mają sens, jeśli nie są dla patoli i bezrobotnych. Mieszkam w TBS (Towarzystwo Budownictwa Społecznego) i opowiem wam jak to wygląda w tych "lepszych" mieszkaniach dla normalnych ludzi.
Spółka TBS w której mieszkam należy do miasta w centralnej Polsce, które słynie z pewnego astronoma. Jest to jedno z nielicznych miast, gdzie mieszkań miejskich jest dużo (kilkadziesiąt bloków, łącznie parę tysięcy mieszkań na oko, nie liczyłem dokładnie). Co ważne (i chyba nietypowe) nie są to mieszkania socjalne, że dostają przydziały osoby bezrobotne, biedne, jacyś przemocowcy patologiczni. Żeby móc starać się o przydział należy spełniać kryterium dochodowe, ale nie maksimum na głowę, a MINIMUM. Według najnowszej tabelki dla gospodarstwa 1 osobowego jest to minimum 4400 zł netto dochodu. Jak zarabia się mniej to szanse drastycznie maleją bo traci się dużo punktów. Do tego wymogi typu nie można mieć prawa do innego lokalu mieszkalnego itd.
Mieszkam w mieszkaniu 43m2. Płaczę czynszu i innych opłat do administracji 1200 zł + 150 zł prąd. Na wolnym rynku wynajem mieszkania w mojej dzielnicy od Janusza Inwestora to koszt ok. 2300-2500 zł ze wszystkim (odstępne dla janusza, czynsz, rachunki). Jak widać jest dużo taniej. Z innych zalet to mieszkaniem mogę dysponować dość dowolnie. Nie potrzebuję zgody na remont, mogę sobie wbijać gwoździe gdzie chce, malować ściany, skuwać kafelki, wymieniać podłogi itd. Nie ma również problemu ze zwierzętami, administracja nie wnika, nie zabrania, nie ma opłat dodatkowych. Do mieszkania mogę domeldować kogo chcę, rosną mi tylko opłaty za śmieci wtedy. Do mieszkania mam przypisane miejsce postojowe w hali garażowej pod blokiem, jest ono bez dodatkowych opłat, nie można z niego zrezygnować bo jest w pakiecie. Mieszkają tutaj ludzie naprawdę różni, ale wszyscy są normalni. Jest trochę emerytów, ale większość to rodziny z dziećmi, które uczciwie pracują na swój byt. Moi sąsiedzi najbliższi to przedstawiciele handlowi, jeden programista, kasjerki w sklepach, przedszkolanka i strażak. W klatce obok mieszka doktor, z którym miałem kiedyś zajęcia na studiach. Nie ma mieszkań dla Cyganów, patusów, alkoholików, bezrobotnych.
Samo
Spółka TBS w której mieszkam należy do miasta w centralnej Polsce, które słynie z pewnego astronoma. Jest to jedno z nielicznych miast, gdzie mieszkań miejskich jest dużo (kilkadziesiąt bloków, łącznie parę tysięcy mieszkań na oko, nie liczyłem dokładnie). Co ważne (i chyba nietypowe) nie są to mieszkania socjalne, że dostają przydziały osoby bezrobotne, biedne, jacyś przemocowcy patologiczni. Żeby móc starać się o przydział należy spełniać kryterium dochodowe, ale nie maksimum na głowę, a MINIMUM. Według najnowszej tabelki dla gospodarstwa 1 osobowego jest to minimum 4400 zł netto dochodu. Jak zarabia się mniej to szanse drastycznie maleją bo traci się dużo punktów. Do tego wymogi typu nie można mieć prawa do innego lokalu mieszkalnego itd.
Mieszkam w mieszkaniu 43m2. Płaczę czynszu i innych opłat do administracji 1200 zł + 150 zł prąd. Na wolnym rynku wynajem mieszkania w mojej dzielnicy od Janusza Inwestora to koszt ok. 2300-2500 zł ze wszystkim (odstępne dla janusza, czynsz, rachunki). Jak widać jest dużo taniej. Z innych zalet to mieszkaniem mogę dysponować dość dowolnie. Nie potrzebuję zgody na remont, mogę sobie wbijać gwoździe gdzie chce, malować ściany, skuwać kafelki, wymieniać podłogi itd. Nie ma również problemu ze zwierzętami, administracja nie wnika, nie zabrania, nie ma opłat dodatkowych. Do mieszkania mogę domeldować kogo chcę, rosną mi tylko opłaty za śmieci wtedy. Do mieszkania mam przypisane miejsce postojowe w hali garażowej pod blokiem, jest ono bez dodatkowych opłat, nie można z niego zrezygnować bo jest w pakiecie. Mieszkają tutaj ludzie naprawdę różni, ale wszyscy są normalni. Jest trochę emerytów, ale większość to rodziny z dziećmi, które uczciwie pracują na swój byt. Moi sąsiedzi najbliższi to przedstawiciele handlowi, jeden programista, kasjerki w sklepach, przedszkolanka i strażak. W klatce obok mieszka doktor, z którym miałem kiedyś zajęcia na studiach. Nie ma mieszkań dla Cyganów, patusów, alkoholików, bezrobotnych.
Samo
FACTIS +161
Samorządy miejskie powinny dokręcić śrubę kociarzom w postaci podatków - psiarze płaca chociaż podatek od posiadania psa a kociarze nie. Piaskownice obsrane, śmietniki wypełnione workami z gównem i żwirem, a na osiedlach wydaje się, że do mieszkania czy domu kota dają w gratisie z kredytem hipotecznym. Do tego dochodzi smród kocich szczyn i tym samym samych właścicieli tych czworonogów. Obrzydliwe.
#kot #koty #takaprawda #patologiazmiasta
#kot #koty #takaprawda #patologiazmiasta
Hej,
Wyprowadzam psy na klepowisko obok mieszkania wokół którego są postawione garaże. Sprzątam po nich, sprzątam również po nie swoich jak widzę.
Jednemu z właścicieli garażu ostatnio puściły nerwy ponieważ wdepnął w odchody (znam ten ból jak każdy) i kazał opuścić teren prywatny. Teren jest nieogrodzony, nie ma żadnej tabliczki, poprosiłem żeby mi przedstawił dowód, powiedział, że nie będzie udowadniał, że nie jest wielbłądem. Za to kilkukrotnie zapewnił, że będzie robił na złość wszystkim - zaczynam się obawiać, że będzie chciał otruć psy...
Uczęszczałem tam od 1,5 roku - kolejne miejsce gdzie psy w teorii mogą się załatwić znajduje się ze 3 minuty szybkiego marszu.
Polecam 1:45+
Ogółem teren między garażami według Systemu Informacji Przestrzennej Miasta Wrocław to teren gminny, a garaże faktycznie własnościowe bądź użytkowanie wieczyste ;).
Jeżeli tam, gdzie napotkałeś tego chama, nie ma ogrodzenia, informacji o tym, że teren jest prywatny i wypad - to przy kolejnych groźbach nawet się nie ukrywaj, że go nagrywasz. Niech się pieni, uspokoi się po wizycie smutnych panów, jeżeli kwestię tę zgłosisz, a wg mnie zgłosić powinieneś.
I ja go świetnie rozumiem! Też nie cierpię, też mnie to denerwuje, ale co winien jestem. Mało tego, sprzątam również po nie swoich psach więc ograniczam syf bardziej :D.