Wpis z mikrobloga

@TheJaster: Może w podstawówce, ale ja miałem taki przypadek w technikum, że kolega źle się poczuł i chciał wyjść na chwilę do toalety. Nauczycielka stanowczo "nie", a za 15 minut sama kazała mu wyjść, bo się blady jak ściana zrobił.
  • Odpowiedz
@mokry_sen_polonisty: Przy jelicie drażliwym (które mam) pokarm nie ma znaczenia. Gazy produkują się ponad normę, wyrabiasz tak 250%. Paradoksalnie najgorzej prukam po zdrowych rzeczach. Stres (w przypadku chłopca: sprawdzian, pełna klasa dzieci, koledzy i to, że coś się w brzuchu zaczyna dziać) podkręca produkcję gazów o 400%.
  • Odpowiedz
@KRISSVector: Panuje się jakoś nad tym? Tzn nie nad gromadzeniem się gazów, ale nad ich puszczaniem. Mam w pracy dziewczynę, która potrafi cały pokój zasmrodzić. Nie zwracam jej uwagi, bo to jednak delikatny temat, a właśnie pierwsze co mi przychodzi do głowy to jakaś choroba. Tylko zastanawiam się czy choroba polega też na tym, że tych gazów nie da się utrzymać? Po prostu wyjść i załatwić sprawę poza pomieszczeniem, w
  • Odpowiedz
@feketehajuno: Ciężko je utrzymać. Poza tym ile można, ile ich się w organizmie zmieści? Prędzej czy później, mówiąc obrazowo, wybuchniesz.

Po prostu wyjść i załatwić sprawę poza pomieszczeniem


Musiałaby wychodzić co chwilę.
  • Odpowiedz
@KRISSVector: Chyba wolałabym żeby wychodziła choćby co 5 minut niż jak ja muszę wychodzić, bo się nie da wytrzymać w smrodzie. Ogólnie współczuję w takim razie, ale co tu dużo mówić, jest to naprawdę spory problem. Ciężko z taką osobą pracować, a jak jest to miejsce, do którego przychodzą ludzie z zewnątrz to po prostu wstyd. Otwieram okna, robię przeciąg, palę świeczki zapachowe, ale na dłuższą metę sobie nie wyobrażam
  • Odpowiedz
@mannoroth: dawno dawno temu, w czasach dinozaurów, do mojej klasy w gimnazjum doszlo kilkoro nowych dzieci. jednym z nich był chlopak który był bardzo wysoki i do tego bardzo, bardzo otyly. do szkoly jezdzil tramwajem razem z babcia, która zawsze ustepowala mu miejsca (które wczesnej ktoś ustąpił jej). babcia nosiła za nim plecak z książkami i plecak z jedzeniem. na 8h w szkole dostawał jakieś 3 posiłki i herbatę w termosie, do tego w sklepiku kupowal sobie przekąski. szybko dostał ksywe "lodówa" i jego matka przyszła w tej sprawie do szkoły.
nikt jej wcześniej nie widział, nie była też do niego zbyt podobna, więc nawet jak szla korytarzem obok syna to inne dzieciaki nie skumaly kto to i zaczely za nim krzyczeć "e lodowa daj się napic z termosiku"
W ZYCIU NIE WIDZIAŁAM CZEGOŚ TAKIEGO.
kobita wpadła w taki szal, że wyjela ten termos krzyczac żeby poprosil matke to też mu zrobi i chciala #!$%@? temu dzieciakowi owym termosem w głowę, na szczęście zdążył się schować pod stołem do pingponga (stały na korytarzach żeby można było grać podczas okienek albo dlugich przerw)

ostatecznie wszystkie klasy musiały wziąć udział w apelu o tolerancji dla odmienności (ergo, nawet niewtajemniczeni z podstawówki ogarnęli że jest z kogo
  • Odpowiedz
@KRISSVector: Chciałam tylko zrozumieć problem, żeby wiedzieć jak do tego podejść, upewnić się czy aby na pewno nie da się nad tym zapanować, a nie że ktoś mi na to coś magicznie zaradzi więc dzięki za informacje powyżej
  • Odpowiedz