Wpis z mikrobloga

#lacunafabularnie
#piracifabularnie

Ten dzień zapowiadał się wyjątkowo parszywie.
Furion leżał na kawałku dryfującego drewna wielkości drzwi. Zwrócony twarzą w kierunku wody bardzo starał się skoncentrować się na tym, co widzi. Każdy sposób był dobry by odwrócić uwagę od przeszywającego bólu i buntującego się żołądka. Zamknął oczy. Próbował przypomnieć sobie co się do diabła stało.

------------------

- Zwolnij! Zwolnij bo #!$%@? Guliwera! - krzyczałem w stronę bosmana za sterem.

Stojący tam Franek przez huk dziobowych armat chyba nie zrozumiał co do niego krzyczę. Uśmiechnął się szeroko do mnie i podniósł kciuk do góry. Byliśmy na kursie kolizyjnym z galeonem. Byliśmy zgubieni.


------------------

Żołądkiem Furiona nagle targnął skurcz wyrywając go z zamyślenia. Woda w jego pobliżu zabarwiła się na zielono. Stado rybek właśnie przepływające obok rozprysło się na wszystkie strony. Kapitan kątem oka zauważył te które nie zdążyły uciec zatrzepotały rozpaczliwie i w drgawach wypłynęły na powierzchnie. Karzeł obrócił się na plecy, pod wpływem słońca mimowolnie zamknął oczy i pozowolił styranemu umysłowi przypomnieć sobie coś jeszcze.

------------------

- Enfer diables! Poddajemy się! - przerażony francuski oficer złożył szable u moich stóp. Byli otoczeni, oficer nie miał wyjścia jak poddać się nam. Zacząłem mówić.

- Dziękuję, przyjmujemy wasz...

- JAAAAAAAHAAAA! - nie zdążyłem dokończyć a nad głową przeleciał mi Grzmiptak ze sztylatemi w obu dłoniach które po chwili zatopił w piersi zdziwionego oficera. Z tyłu słyszałem Kronora który podnosił i ciskał we francuzów kolejnymi członkami ząłogi. Walka znowu rozgorzała na dobre. Zamknąłem oczy i policzyłem w myślach do dziesięciu. To nie działo się naprawdę.


------------------

Dryfujący na kawałku drewna kapitan nagle otworzył oczy. Ktoś był blisko. Spojrzał pod słońce na postać która własnie schylała się ku niemu i wyciągała rękę. Gdy była bliżej zauważył niebieski francuski mundur i wielką broń przypasaną do pleców. "Co sie stało? Przegraliśmy? Francuzi wezwali posiłki?" pomyślał spanikowany Furion. Gdy postać przybliżyła się na tyle blisko zauważył że to Walnięty Murdock w zdobycznym mundurze.
- Kapitan to jednak najlepszy strateg jest! Bez pana byśmy nie wygrali!
Zeroskilla - #lacunafabularnie 
#piracifabularnie 

Ten dzień zapowiadał się wyjąt...

źródło: comment_9DVwQxV9DKmeoQOEeoMN2bZkLMTvrNb9.jpg

Pobierz
  • 11
@Zeroskilla:
Murdock był w ładowoni po grog gdy usłyszał podekscytowane krzyki na pokładzie. Chwycił pierwszą butelkę jaką zobaczył i wybiegł, by zobaczyć co się dzieje. Wszystkie karły krzyczały i wskazywały na statek majaczący gdzieś daleko.
- Ruchy wy leniwe kluchy na swoje stanowiska i płyniemy po tego gagatka. A ty Murdock co #!$%@?? Zabłądziłeś? Ruszaj się! - Kapitan nie pieprzył się w tańcu gdy pojawiała się możliwość bitki.
Murdock ruszył chwiejnym
@Zeroskilla:
Franek leżąc w jakiejś żółtek kałuży słuchał opowieści @kolorowy_jelonek . Co on gada? Przecież to ja trzymałem ten pokręcony ster? No nie chciałem ale zablokowała mi się trzecia noga w kole. Co miałem zrobić? Tem idiota Furion jeszcze na mnie coś krzyczał bym skręcał... No do stu beczek przecież nie zrobiłem tego specjalnie. To pokazałem mu kciuk ze tyle brakuje, by uwolnić małego. Czy jak nazwać penisa u karła...
No
@Zeroskilla: Czarny Czarek

Do stu piorunów, a mówiłem łapserdaki że armata czarno prochowa strzelająca kulami 18 funtów to jest dzieło techniki to wy taranujecie francuski galeon. Ja nie wytrzymię, mianuję się 1 oficerem po kapitanie. ARMATY, DZIAŁA WIĘCEJ DZIAŁ. Moja taktyka to działa strzelające we wrogi okręt a nie taranowanie go jak jakieś galery hiszpańskie. Dajcie mi beczkę śledzi na uspokojenie.
@Gregua
Murdock zaczął zyskiwać świadomość. Z opowieści Franka pokazywał się obraz inny obraz walki niż zapamiętał. Otóż "sternik" nie trzymał steru jak sądził, a beczkę. Jedyne co się zgadza, to to że rozbił sobie głowę podczas taranowania, ale o burtę, nie o ster.
Zastanawiając się skąd taki rozjazd w jego pamięci, chwycił walającą się po pokładzie butelkę z której pił. Powąchał i zapach ziół go odrzucił. Była to butelka ze specyfikiem Freda.
Fredo, medyk Guli... tonącego galeonu
Fredo rozglądał się dookoła ciągle mętnym wzrokiem. Próbował sobie przypomnieć co ostatnio się działo...
A tak. Pamiętał tego grubego teletubisia jak mówił innym co mają robić. Funio. Tak Funio coś krzyczał. Chyba "Hejo" czy co tam zawsze mówią teletubisie. Inne znajome teletubisie biegały tam i z powrotem po pokładzie. Jeden nawet wlazł do armaty! O to było zabawne, za chwilę wyleciał jako konfetti. Fredo wyraźnie pamiętał jak