Wpis z mikrobloga

@matrio: ja to postrzegam inaczej

@npsr: to nie do końca tak działa. Nie możesz zasnąć w nocy, ale jak już uśniesz rano to śpisz, #!$%@?, bo #!$%@?, ale sporą częśc dnia. Jak połaczysz do gówno ze złym samopoczuciem to nie ma po co wstawać
@hellyea: nie zawsze... U mnie to wygląda tak ze 1 dzień w tyg. Śpię 7-8 godzin i ogólnie lenie się w wyroku, robię krzyżówki, sudoku, oglądam filmy lub pisze projekty ;)
@hellyea: po tylu latach meczarni, organizm sam znajduje rozwiązanie problemu. Bądź co bądź, nie jest to tak efektywne jak chociazby drzemka, ale lepsze niż wpieprzanie zolpidemu.
@matrio: a co to są "lata doświadczenia", bo ja to mam od dziecka. Teraz ponad 26 na karku. Jeśli masz jakieś serio złote rady, które mogą pomóc to biere. Bo pogodzona z tym jestem zupełnie, już z tym po prostu nie walczę, ale jeśli by miało zniknąć, to biere.
@hellyea: oj dużo tego. W większości to takie małe lifehacki ;) z praktycznych to ustalić i zapamiętać godziny kiedy robisz się senna, niby unikać kofeiny (gówno prawda, paradoksalnie na mnie działa, usypia), w miarę unikać alkoholu (obniża jakość snu/odpoczynku), mało czasu spędzać w łóżku(prędzej drzemne się na podłodze niż łóżku), wymeczyc organizm kilka godzin przed planowanym snem(bieganie, ćwiczenia, porządny spacer), czytać książki leżąc w łóżku, wyrobić sobie nawyki, ja np. Kładę
@hellyea: nawyki trzeba wyrobić jeżeli organizm jeszcze nie wyrobił sobie trybu regeneracji następującej sen np. Oglądaniem tv czy lezeniem i myśleniem o buk wie czym. Mnie faszerowali od ziolek po valium i zolpidem, a ten ost. tylko działa. Nie truje się chemia, więc lifehacki tworzę. To jak z dziećmi, gdy nie mają swojej poduszki na której śpią zawsze to nie usna ;)