Aktywne Wpisy
Linnior88 +139
#damskiprzegryw nikt mi nie powie że to w jakiej rodzinie kto się wychował nie ma znaczenia
W sumie będąc już pod 30 stka nadal odczuwam skutki tego , że 2 ludzi którzy nie powinni być rodzicami nimi zostali
Nie potrafię w żaden sposób ułożyć sobie życia
Nie mam żadnego kompasu jak się zachować w danej sytuacji ani w życiu , takie chodzenie na oślep
W sumie będąc już pod 30 stka nadal odczuwam skutki tego , że 2 ludzi którzy nie powinni być rodzicami nimi zostali
Nie potrafię w żaden sposób ułożyć sobie życia
Nie mam żadnego kompasu jak się zachować w danej sytuacji ani w życiu , takie chodzenie na oślep
mev3 +34
Moja była jest wyjątkowo p----------a, z resztą jak jej mamunia i siostrunia.
Musze zapierdzielać prawie 5h autem do Leeds na lotnisko. Dlaczego?
Coż syn lvl 8 mieszka ze mna i wiadomo chodzi do szkoły. Wysłaliśmy go do dziadków na msc wakacji.
Ja opłacam i ogarniam jedna stronę , ona druga.
No i powrót ogarnęła piękny, mieszkam w Bristolu to mam kilka lotnisk dookoła , tak do 2,5 h w jedna mańke.
Ale przecież z Warszawy to tylko do Leeds.
Musze zapierdzielać prawie 5h autem do Leeds na lotnisko. Dlaczego?
Coż syn lvl 8 mieszka ze mna i wiadomo chodzi do szkoły. Wysłaliśmy go do dziadków na msc wakacji.
Ja opłacam i ogarniam jedna stronę , ona druga.
No i powrót ogarnęła piękny, mieszkam w Bristolu to mam kilka lotnisk dookoła , tak do 2,5 h w jedna mańke.
Ale przecież z Warszawy to tylko do Leeds.
2 lipca 1947 około godziny 22:00 Dan Wilmot, miejscowy sprzedawca artykułów żelaznych, i jego żona, siedząc na tarasie swojego domu, zauważyli duży jarzący się przedmiot, który ze znaczną prędkością przeleciał w kierunku północno-zachodnim. Małżeństwo pobiegło do ogrodu po to, aby obserwować ów obiekt, przypominający swym kształtem „dwa talerze zwrócone ku sobie wnętrzem”. Po niecałej minucie obiekt zniknął. Wilmot twierdził, że obiekt poruszał się bezszelestnie, zaś żona Dana Wilmota powiedziała później, iż wydawało jej się, że słyszała słaby, ostry, świszczący dźwięk. Według Wilmota obiekt znajdował się na wysokości pięciuset metrów, a przelatywał z szybkością sześciuset, a nawet ośmiuset kilometrów na godzinę. Wielkość obiektu wynosiła jakieś pięć do siedmiu metrów, jego kształt był owalny i przypominał dwa nałożone na siebie spodki.
Rankiem 8 lipca 1947 pułkownik William Blanchard, komandor grupy 509., podał prasie i stacjom radiowym wiadomość o tym, że na terenie jednej z farm niedaleko Roswell odnaleziono wrak latającego dysku po tym, jak właściciel posesji – William Brazel – poinformował miejscowego szeryfa o tym, że odkrył przedmiot na swoim terenie. Następnie wrak został zabrany do wojskowej bazy w Roswell, gdzie był badany – jedna z teorii spiskowych mówi że pozaziemskie formy życia znalezione we wraku przetrzymywano i badano w Strefie 51 w stanie Nevada. Później, decyzją Jesse Marcela, przekazano go naczelnemu dowództwu. Wiadomość o wypadku została bezzwłocznie rozpowszechniona w całym kraju. Jeszcze tego samego dnia wieczorem dowódca Eighth Air Force generał brygady Roger Ramey ogłosił dementi. Oznajmił, że to, co niektórzy uznali za latający spodek, było w rzeczywistości meteorologicznym balonem sondażowym. W trybie pilnym zwołał również konferencję prasową. Podczas posiedzenia generał brygady Roger Ramey przedstawił dziennikarzom mocno uszkodzone resztki przedmiotu, zidentyfikowane pośpiesznie przez Irwinga Newtona jako pozostałości po balonie typu Rawin.
9 lipca 1947 w prasie zaczęły pojawiać się informacje, jakoby doniesienia z poprzedniego dnia były nieprawdziwe. Gdy dziennikarze chcieli skontaktować się z Williamem Blanchardem, ten wyjechał na urlop. Dowództwo Bazy Lotnictwa w Roswell objął Payne Jennings, który po niedługim czasie został uznany za zaginionego, kiedy samolot z Jenningsem na pokładzie zniknął w Trójkącie Bermudzkim.
Duża liczba naocznych i drugorzędnych świadków pozwoliła na sfilmowanie zeznań na taśmach wideo i rozpowszechnianie ich. Jesse Mercel w nagraniu zatytułowanym „UFOs are Real” przyznał, że na miejscu katastrofy widział niezwykły wrak. Powiedział również, że jego dowódca nakazał mu to zachować w tajemnicy. Oznajmił także:
Na taśmie zatytułowanej „Recollections of Roswell” znalazły się wypowiedzi wielu osób. Syn Jessego Marcela, Jesse Marcel Junior, który w 1947 miał 11 lat, stwierdził, że widział szczątki wraku, gdy jego ojciec przyniósł je do domu po to, aby pokazać matce. Wśród nich zaobserwował belkę z fioletowym napisem. Stwierdził, że nie mógł być on ani w języku rosyjskim, ani w języku japońskim. Podobną opinię o napisie wyraziła Loretta Proctor, sąsiadka Jessego Marcela, która przyznała, że nie było to znane jej pismo. Syn Williama Brazela stwierdził, że szczątki przypominały drewno balsa, jednak nie dało się ich podpalić, a także naciąć nożem.
Zeznania złożone przed dodatkowych świadków potwierdziły te relacje.
W 2011 do opinii publicznej „wypłynęło” memorandum agenta FBI Guya Hottela do dyrektora FBI J. Edgara Hoovera z 22 marca 1950 dotyczące „Strefy Zero”, gdzie trzy lata wcześniej miało rozbić się bądź wylądować UFO. Hottel pisze w nim:
Z dalszego tekstu wynika że zdaniem informatora, spodki zostały odnalezione właśnie w Nowym Meksyku ze względu na zbudowany tam silny radar, który miał wpływać na mechanizmy tych pojazdów.
Warto podkreślić fakt że w owym memorandum nigdzie nie jest napisane wprost, że chodzi o Roswell, ani to, że spostrzeżenia informatora były prawdą. Jednak opis zdarzenia wskazuje na to, że notatka dotyczy właśnie słynnego lądowania z lipca 1947.
Rzecznik FBI Bill Carter powiedział telewizji CBS, że notatka nie zawiera niczego sensacyjnego:
Źródło: #wikipedia
#ufo #kosmici #roswell #teoriespiskowe
Komentarz usunięty przez moderatora
Oglądałem kiedyś coś takiego - niezłe było ;)
https://www.wykop.pl/wpis/40477919/zapomniane-filmy-ze-zlotej-ery-vhs-zlotaeravhs-dzi/