Wpis z mikrobloga

#antynatalizm #truedetective

Świadomość to jedno wielkie ewolucyjne nieporozumienie. Po co nam ona? Natura stworzyła istoty przeciwne własnej naturze. Zgodnie z jej prawami nie powinniśmy istnieć. (...) Człowiek to istota, która łudzi się, że posiada osobowość, ukształtowaną jakoby z przeżyć i doświadczeń jednostki. Każdy z nas został zaprogramowany by uważać się za kogoś. Ale jest jak cała reszta, nikim. (...) Pozostaje nam jedynie honorowo sprzeciwić się programowi. Zakończyć reprodukcję, ruszyć ku nieuchronnej zagładzie, ująć za ręce braci i siostry i napotkać kres.

Autor: Nic Pizzolatto, True Detective: The Long Bright Dark, 2014, tłum. Wojciech Stybliński
Opis: słowa bohatera, Rustina Cohle’a.
Pobierz Werdandi - #antynatalizm #truedetective

Świadomość to jedno wielkie ewolucyjne nie...
źródło: comment_8hszBsoxMx8vDxsJNa52ERk39OHxPQHg.jpg
  • 87
@wojna: To Ty jesteś jego autorem? Jeśli tak to gratki, bo cały czas jest jednym z głównych na forum TD:). Swego czasu mnie mocno inspirował - i serial, i ta dyskusja z tematu. Dobrze, że produkcja żyje cały czas w świadomości.
@Werdandi: To co pisałeś wyżej brzmi trochę jak robienie ze smutku czegoś lepszego na siłę. Oczywiście smutek dostępny jest dla istot o większej świadomości, co pewnie równoważne jest z inteligencją, którą to właśnie można nobilitować przez wywyższanie smutku. Ja uważam, że zwiększona świadomość, w moim rozumieniu inteligencja, pozwala na czerpanie tej pierwotnej radości, którą potrafią odczuwać tylko, tak jak napisałeś, zwierzęta i ludzie ze ślimaczą świadomością z rzeczy mniej pierwotnych, jak
@Werdandi: z antynatalizmu wyłania się osobliwa koncepcja dotycząca tego, dlaczego nie nawiązaliśmy kontaktu z żadną cywilizacją pozaziemską. Każda inteligentna cywilizacja, która osiągnęła tak wysoki poziom rozwoju który umożliwiłby eksplorację wszechświata i kontakt z nami, zarówno osiągnęłaby poziom świadomości absurdu istnienia i zdecydowałaby o swoim końcu.
@itsjacek: na takich forach jak wykop czy reddit, dyskusja o antynatalizmie to zapewne w niemal 90% przypadków próba przeintelektualizowania własnego doświadczenia smutku i rozczarowania.
lepiej nie mogles podsumowac tej hipokryzji i cherry picking freethinkerow. Czlowiek po wielkiej stracie, wrecz z ptsd, zajmujacy sie okropna sprawa ktora poglebila syf


@dioxyna:

Biedna (pewnie matko) chciałaś zabłysnąć, a nie zauwazyłaś jaki wniosek płynie z Twojego wpisu ;)

Mianowicie taki, że dopóki nie spotka Was naprawdę wielka tragedia/strata w życiu to nie widzicie w nim nic złego.
Za nic macie miiardy ludzi cierpiących zło, niesprawidliwość, choroby upokorzenia itd.. dpóki
@cyjanek_potasu: oj jak ja zawsze jestem pełna podziwu dla Waszej selektywnej empatii. Z jednej "ostateczny akt empatii" polegający na nierozmnażaniu, a z drugiej mówienie do rodziców, #!$%@?, może twój gowniak się wyhuśta xD założenie, że tylko nieszczęśliwi zdają sobie sprawę z cierpienia jest błędne. Skąd zatem rozczarowanie zakończeniem sezonu? Założenie, że Wasze małe akty ostatecznej empatii wpłyną znacząco na cierpienie jest jedynie myśleniem zyczeniowym i niestety niekoniecznie w praktyce sprawdzalnym. I
Założenie, że Wasze małe akty ostatecznej empatii wpłyną znacząco na cierpienie jest jedynie myśleniem zyczeniowym i niestety niekoniecznie w praktyce sprawdzalnym.


@dioxyna: Jeśli nie urodzisz dziecka to nie będzie ono cierpieć, nie ma tu miejsca na myślenie życzeniowe i nie trzeba tego sprawdzać, tak po prostu jest. Also antynatalizm nie jest jakąś filozofią smutnych ludzi (vide Rust) tylko rozważaną na poziomie akademickim postawą filozoficzną. Polecam się zapoznać z pracami profesorów Julio
@Werdandi: z punktu widzenia jednostki która nie powstanie jest to bez znaczenia. I dwojaki może to wpłynąć na ilość cierpienia na całym świecie. Czyli też jest bez znaczenia.
@Werdandi: jaki cherry picking? A ma to znaczenie dla jednostki która nie zaistnieje? To chyba fakt w miarę obiektywny. A o dwojaki zakończeniu piszę o tym, o co Was już pytałam, ale się nie doczekałam odpowiedzi. Nie wszystkie jednostki podejmą decyzję o nie rozmnażaniu - będą się dalej mnożyć i społeczeństwo posiada mechanizmy samoregulacji, gdy ludzie zaczną podejrzewać, że jest ich za mało i to tworzy więcej cierpienia zaczną się mnożyć.
@dioxyna:

jaki cherry picking? A ma to znaczenie dla jednostki która nie zaistnieje? To chyba fakt w miarę obiektywny.


No i w jaki sposób odbijasz tutaj argumenty antynatalistyczne? Antynatalizm mówi, że prokreacja jest niemoralna, że prokreacyjny hazard jest nieuzasadniony. Antynatalizm porusza kwestię problematyczności życia. Dla kogoś kto nie istnieje nie ma to znaczenia ale co ważne: dopóki nie zaistnieje. Dopóki nie zostanie wtłoczony w mięso z systemem nerwowym i nie
@Werdandi: to wciąż decyzja pozwalająca Wam żyć lepiej samym że sobą, tak samo jak tym co się mnożą :D tabeleczkę znam i kojarzę. I nie zmieniam zdania, że koncepcja mocno teoretyczna, pasywna.
@dioxyna:

Widzisz problematyczność życia. Nie muszę ci chyba podawać przykładów? Wiesz dobrze, że rozwiązania które tworzy społeczeństwo są zwykłą prowizorką. Jedna mała katastrofa naturalna, wojna i cały system idzie się walić. Zresztą o jakim systemie mówimy. Milion osób rocznie popełnia samobójstwo na tym świecie, 80% nie lubi swojej pracy a 20% jej nienawidzi, zwierzęta zjadają się nawzajem. Ktoś kto objąłby perspektywą całe życie na Ziemi padłby na kolana i przeklął je.
@dioxyna:

Jesteś za zmniejszeniem ludności czy za całkowitym końcem ludzkości i zwierząt?


Na tę chwilę jeśli społeczeństwo będzie dążyć do minimalizacji cierpienia to będzie dobrze. Może dojdziemy kiedyś do takiego etapu cywilizacji, że razem podejmiemy tę chorągiew i osiągniemy ten jakże nieosiągalny cel jakim jest niewkładanie penisa w pochwę (lub ubezpłodnienie) tak jak to opisał Tołstoj w Sonacie:

"Jeżeli nie ma żadnego celu, jeżeli życie jest nam dane dla życia -
oj jak ja zawsze jestem pełna podziwu dla Waszej selektywnej empatii. Z jednej "ostateczny akt empatii" polegający na nierozmnażaniu, a z drugiej mówienie do rodziców, #!$%@?, może twój gowniak się wyhuśta xD założenie, że tylko nieszczęśliwi zdają sobie sprawę z cierpienia jest błędne.


@dioxyna:

Jak widać i co chwilę to prezentujesz dopiero jak niewyobrażalne cierpienie uderzy bezpośrednio w Ciebie i odczujesz je na sobie- zapewne jako matka najbardziej na swoim dziecku
@cyjanek_potasu: zdanie, że każdy kto jest chory tego żałuje i wolałby umrzeć jest nieprawdziwe. Tak samo rodzice którzy się opiekują takimi dziećmi. Nie każdy ma odczucia takie jak Ty, nie musisz ich na społeczeństwo projektować. I wszyscy cierpimy, więc trochę empatii, wyciagniesz z siebie trochę?
@dioxyna:

Tak samo rodzice którzy się opiekują takimi dziećmi.

Czy są oni szczęśliwi ? I tutaj masz odpowiedź w sublimacji, a więc jeśli odnoszą sukcesy w innej sferze to zmniejsza się wrażenie klęski odniesionej na polu potomstwa. Trzeba też wziąć pod uwagę, że narodziny kolejnego tym razem zdrowego dziecka także wpłyną na wzmocnienie efektu i racjonalizację klęski. Natomiast znacznie częściej chore dzieci są porzucane, a byłoby to jeszcze częstsze gdyby nie