Wpis z mikrobloga

@besmart93 niestety to nie #heheszki . Jak pracowałem w sklepie to codziennie miałem taką sytuację. Rodzice przychodzą, biorą po dwa czteropaki i dwieście czystej, a dziecku nie chcą zabawki z cukierkami za 5 zł kupić. Patologia
  • Odpowiedz
@besmart93: aaa jakbym widział sąsiadów. Zawsze szlug w gębie i piwerko w łapie na podwórku, a dzieciaki piją jaką oranżadę z biedy, co tańsza od wody jest, a do tego kilogram najtańszych parówek z biedy. Mają też auto oczywiście, bo mąż nie będzie przecież do swojej roboty w "ochronie" jeździł tramwajem...
  • Odpowiedz
@besmart93: Na studiach pracowałem na kasie w Żabce w dosyć patolskiej dzielnicy Torunia i takie obrazki oglądałem codziennie. Patusiary którym nie starczyło kasy, więc po kolei odkładały najpierw wybrane przez dzieci słodycze, potem jedzenie, a dopiero na końcu pierwsze z pięciu Romperów. Tatuś sypiący drobniakami za taniego winiacza rugający syna żeby trzymał łapy z dala od lizaków po 20 groszy. Tak miał #!$%@? wyliczone, że by mu zabrakło bez tych
  • Odpowiedz
@zbyszko127: Prowadzę własny sklep i potwierdzam. Mamy we wsi taką bambaryłę, która daje kasę synowi na gównojedzenie, sama jest roszczeniową pindą i nie gotuje tylko je gotowce i fastfood. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@zbyszko127: Już kiedyś pisałem i powtórzę: USA od Polski różni tylko dostęp do broni i brak państwowej opieki zdrowotnej. Cebula i hurrapatriotyzm ten sam ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz