Wpis z mikrobloga

Siema mirki, z serii, życie pasty pisze, jak się spodoba, to napisze inną opowieść o stasiu :3

Znacie Stasia? Wszyscy powinni znać Stasia. Serio. Zapytasz mnie drogi anonie: dlaczego powinienem znać Stasia? Już objaśniam. Staś to bardzo miły i dobry człowiek, a słynie on z tego, że inicjację z alkoholem przeszedł nie w gimnazjum, a w liceum, za to jak zaczął, to mało kto mógł go powstrzymać. Możecie mnie jeszcze zapytać: co mnie obchodzi jakiś typ co lubi w szklankę zajrzeć, pewnie w tej paście nie będzie nawet papieża. Macie tutaj racje, jednak uznałem, że spiszę co lepsze przypadki nie tylko dla potomnych, ale i dla tych co czytać chcą.
Może po kolei. Coś o jego rodzinie. Matka Stasia jest hardą katoliczką (nie tak hardą jak ta z pasty o Jonaszu, bo nie ma bana na parafii). Staś ma także młodszą siostrę i ojca, który ma na wszystko #!$%@?. Stasia poznałem, kiedy dołączył do ministrantów w naszej parafii, byliśmy może w piątej klasie podstawówki. Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że nasze drogi zejdą się jeszcze raz w gimnazjum. Chodziliśmy do równoległych klas, ale niemiecki był wspólny, więc jakoś się zaziomkowaliśmy (jest to ważne w tej historii, ponieważ nie wszystkie nasze spotkania są związane z parafią xD).
Początek historii właściwej zaczyna się pod sam koniec gimnazjum. Warto tutaj zaznaczyć, że Staś nienawidził naszego gimnazjum i obwiniał je za wszystkie swoje porażki xD. Tak czy siak był czerwiec, więc wszyscy byliśmy już wyczillowani, a ksiądz z naszej parafii zaproponował nam wyjazd na pola lednickie. Kojarzycie ten filmik ze skaczącym prezydentem? Nagranie to pochodzi właśnie z Lednicy. Historia ta rozgrywa się wcześniej, ponieważ ten zjazd jest co roku. Wracając, pomyśleliśmy, że może być śmiesznie, więc ja, staś i kilku jeszcze innych naszych kolegów dopisało się do grupy, która jechała z naszej parafii. Rezolutnie pomyśleliśmy, że skoro przyjedziemy tam dzień wcześniej, to można by się napić czegoś w domku rekolekcyjnym w którym mieliśmy spać. A myśl czynem się stała :3. Co prawda wyszło gorzej niż miało, bo alkohol miałem załatwić ja i mój kolega, a koniec końców załatwiłem tylko ja, bo kolega wstydził się w sklepie spróbować kupić (#!$%@? rzeczywiście xD). Więc arsenał był słaby, a wręcz symboliczny- mieliśmy na 6 osób 0,7 wiśniowej Soplicy, a ja sobie wziąłem jeszcze piwko. Kolega wziął kubeczki, więc pomyśleliśmy, że co prawda może i nie napijemy się porządnie (tzn. prawie wcale), ale dla gimbów (inb4 beka z ludzi co do gimnazjów nie pójdą) i to jeszcze katolicko odchowanych (anon hardy katol here), będzie to miało znaczenie duże.
Przyjeżdżamy więc do tego domu rekolekcyjnego, po obskoczeniu #!$%@? od prawie wszystkich za zachowanie w busie, idziemy na jakieś nabożeństwo, potem kolacja. Nikogo z nas nic nie obchodzi, ważne jest tylko nasze 0,7. Po kolacji idziemy do pokoju i kolega otwiera trunek. Nalewa każdemu tak do połowy kubeczka (do 5 bo jeden ziomek nie pił) w taki sposób, że zostało z 300 ml w butelce. Kolega Staś bierze to na jednego hausta (nalane miał chyba najwięcej, tak z pół kubeczka) i mówi, że nawet smaczna. Ja próbuję i mówię że okropna (orzechowa>wiśniowa), i pytam stasia czy nie chce wypić, ja sobie piwo wypije. On mówi, że spoko, że z chęcią. Być może nie wspomniałem, ale to była inicjacja stasia z alkoholem, wcześniej nie pił wcale. No to ja sobie sączę perełkę a on wypija po mnie. Wypił także po koledze bo mu nie smakowało xD. I mówi, że by czymś zapił. Pyta mnie czy może łyka piwa, mówię, że spoko, #!$%@? mi dosłownie pół piwa wypił xDDD. Po wypiciu pogadaliśmy trochę, po czym staś pyta czy coś zostało. Mówimy, że z 300 ml jest jeszcze i pytamy, czy chce. On mówi, że jasne, pytając, czy może wypić całość. To mu już do kubeczka nie nalewaliśmy, tylko butelkę dostał, niech pije. Jak powiedzieliśmy, tak też zrobił.
Warto tutaj wspomnieć o fazach stasia pod wpływem alko. Na początku ma moment ładowania czakry, koncentrowania spinjutsu czy strukturyzacji wody zięby, jak zwał tak zwał. Krótko mówiąc na przykład tutaj siadł na krześle, jadł bułkę i był w lepszym świecie, nic go nie ruszało. Jeśli nic nie przerwie mu kontemplacji wędliny z serem, to zaczyna się faza druga, którą mogę streścić tym, że mu po prostu #!$%@? xD. O trzeciej wazie dzisiaj nie wspomne, bo nie jest ważna dzisiaj dla nas. W tamtym momencie niestety nie wiedziałem o istnieniu drugiej fazy, więc myślałem, że zaczyna robić w #!$%@? nudno i poszedłem do loszek. Jeśli ktoś zna jakąś kato-loszkę, to wie, że chwilowy kontakt wzrokowy to maks na co możesz liczyć. Żeby nie było, ja nie liczyłem na nic więcej (ostra #!$%@? here), ale nawet tego nie dostałem. Tak czy siak gadam sobie z nimi i nagle do ich pokoju wparowuje staś (a należy zaznaczyć, że nazwać stasia trzeba ulanym i wysokim), wywala się na czworaka i pyta czy widziałem jego ręcznik. Ja na takim lekkim mind-fucku pytam go o co chodzi, a on mówi, że się myje i pyta czy nie widać xD. To mówię, że odprowadzę go do jego pokoju, żeby go nikt więcej nie zobaczył w takim stanie. Tutaj powiem, że staś miał pokój z dwoma miłymi i porządnymi chłopakami (jeden był pełnoletni, a nie wiedział jak alkohol smakuje xD). Wrzucam go do pokoju i mówię im, żeby go ogarnęli i najlepiej z pokoju nie wypuszczali. Oni mi na to, żebym go przekonał, że jego ręcznik leży na jego łóżku, bo sam go tam położył xD. W końcu staś uległ pod siłą potężnych argumentów i postanowił, że pójdzie się myć. Zamyka się w kiblu, więc pomyślałem, że wszystko spoko i wracam do siebie. W moim pokoju zastałem #!$%@? na kawałki krzesło i chłopaków, którzy nieudolnie starali się je składać xD. Pytam ich co się stało, a oni mi na to, że staś chciał żart zrobić, że niby krzesłem rzuca i naprawdę rzucił xDDD. Skleiliśmy to krzesło taśmą klejącą, tak, że jak ktoś na nim siadł, to się rozwalało, ale na pierwszy rzut oka było dobrze.
Ja zadowolony, że to już koniec moich problemów, usiadłem i zacząłem pisać z tą laską z wcześniej, jednakże mój spokój nie trwał długo, albowiem do pokoju wpadł mój kolega z pokoju stasia. Mówi mi, że od kiedy staś wszedł pod prysznic minęło już z 15 minut, a wody nie słychać wcale. No to idę do ich pokoju, pukam do kibla i pytam się stasia czy żyje. On mi mówi, że tak, a w ogóle to jest bardzo fajnie xDDD. No to wchodzę do tego kibla, w sumie nie wiem dlaczego i zastaję tam stasia nagiego siedzącego pod prysznicem i słuchającego rapu xDDD. Przekonałem go, że jednak warto włączyć wodę, ten się umył i poszedł spać.
Następnego dnia odbywał się dzień młodych na polach lednickich. Staś wstaje rano i mówi, że kurcze coś go suszy i łeb go boli. Skisłem trochę, bo nie dość, że wczoraj się napieprzył, to jeszcze kaca ma xD. Do godziny 10 wypił półtora litra wody, ale dalej nie było z nim najlepiej. Co gorsza, nie miał też sprzyjających warunków- w końcu na polu słońce, gorąco bo czerwiec, a on z kacem się męczy. Na jego szczęście dookoła pól jest taki malutki lasek, w nim rozłożyliśmy sobie kocyk i leżymy sobie w cieniu :3. Natomiast na jego nieszczęście, całe to wydarzenie było jednak związane z szeroko pojętą ewangelizacją, więc po całych polach (po lesie też) chodziły jakieś dziewczyny o mówiły o Jezusku. Dopadły i stasia. Ten zaczął i mówić, że gimnazjum #!$%@?ł sobie życie, a teraz chce mu się żygać, więc zamiast mówić nam o dobrej nowinie pomodliły się krótko nad stasiem i uciekły xD. Wszystko się skończyło tak, że staś spał w tym lesie przez ponad cztery godziny, a ja z kolegą graliśmy w karty.
W sumie jest to pierwsza przygoda stasia (jest to oczywiście wszystko z serii życie pasty pisze), więc jeśli mirki będziecie chcieli, to opowiem mojego faworyta- jak to staś zgonował przez telefon xD, ale to może innym razem

#pasta #zycie #alkoholizm
  • 2
  • Odpowiedz