Wpis z mikrobloga

Dokładnie w tym roku jechałem zimą autobusem z przystanku w Dąbrówce Małej do Katowice Ikea, i na podjeździe pod górkę w stronę trasy musieliśmy wyjść z autobusu i go pchać. Jakoś niewielu narzekało, natomiast całkiem sporo ludzi samych powiedziało kierowcy, ślizgającego się po lodzie:
-Otwórz pan drzwi, pchniemy go to ruszy.
I wyszliśmy. Nikt się nawet nie martwił, że może coś się komuś stać, czy coś takiego.
  • Odpowiedz
@RedBulik: pamiętam jak wracaliśmy ze szkoły, podstawówki, to była 6 klasa, i autobus stanął bo ślisko było, każdy dosłownie wyszedl z autobusu, nawet mohery i każdy pchał, coś pięknęgo, łezka w oku
  • Odpowiedz
@Anyway: Oj tutaj bywa różnie.. parę miesiecy temu jak szedłem przez Sosnowiec (^_^) to ktoś tak inteligentnie zaparkował Opla Omegę, że tramwaj nie mógł przejechać. Zanim zdołałem się zbliżyć to z trawajki wypadło z 6 chłopa w różnym wieku i przesunęli tyłek omedze tak co by tramwaj mógł kontynuować. To chyba nie ta słynna specyfika Sos Angeles? :)
  • Odpowiedz
W Katowicach był taki mróz, że autobus nie mógł ruszyć. Kierowca czekał, aż zbierze się dość pasażerów, żeby go wspólnie popchać


@RedBulik: raczej słaby ten mróz, skoro ta pieprzona sól nadal roztapia śnieg...
  • Odpowiedz