Wpis z mikrobloga

W kraju kwitnącej cebuli wiekszosc ludzi nie ma lekko, jednak (wybaczcie mi drogie Panie) ten wpis poświęcony będzie życiu statystycznego faceta w naszej pięknej, malowniczej krainie obfitości. Z góry mówię, że wyłączam z niniejszej swobodnej analizy przypadki synków milionerów, przedsiębiorców nuworyszy, dorobkiewiczów uczciwych czy nieuczciwych. Nic nie mam do ludzi bogatych, ale nie ocenia się ogółu po jednostkach, które są wyjątkami. Przejdę więc do meritum. Wraz z wchodzeniem w okres dorosłości w przeciętnym polskim młodym mężczyźnie zaczyna rodzić się powoli świadomość, że już ma po całości #!$%@? i przerąbal całe życie. Dlaczego? Bo mieszka w Polsce, kraju absurdu, krętactwa, biedoty, nepotyzmu i niewolnictwa. Gdy przeciętny osiemnastoletni chłopak w Europie wozi się samochodem za minimum 50 tysięcy polskich cebul z kumplami na imprezę do hotelu albo Tropical Island to biedny Polaczek #!$%@? w kurtce przeciwdeszczowej z kapturem na MZK, albo PKS, żeby dojechać na uczelnię do miasta oddalonego o 67 km od jego rodzinnej wiochy, po dziurawej drodze. Jedzie marnować kolejny rok swojego życia, ale lepsze to niż pojsc do roboty, gdzie #!$%@?łby za 2387 złotych, czasem #!$%@? się z kumplami. Na uczelni chodzi o ogląda dumne, zadufane w sobie gęby studentek z wydętymi ustami, w płaszczach z Zary, które nigdy nawet na niego nie spojrzą bo po zajęciach przyjeżdża po nie ich sponsor, albo „narzeczony” czyli trzydziestoletni malwersant finansowy po metabolu, kryminalista, albo żonaty biznesmen. Dla każdego z nich jest dupą na 8 miesięcy. Nasz młody szary Polak dobiega do końca studiów, nadal ma gówno. Ma zatrute życie, bo zaraz do #!$%@? za 550 euro miesięcznie, czyli dochód bezdomnego żebraka w Niemczech. Oczywiscie jak się rekrutował to wmawiali mu, że zarobki od 2000 do 10.000 i awans jak się wykaże. Po okresie próbnym dostaje 2100, bo się NIE WYKAZAŁ, a przecież powinien na najniższym stanowisku, bez dostępu do niczego wymyślić pomysł, który podwoiłby zyski firmie. Teraz będzie jeździł do tyry, oczywiście nie skończył informatyki, więc będzie to jakieś gówno w lokacji, do której jedzie się 45 minut zakorkowanym, zasmogowanymi ulicami, bo oczywiście do swojej zabitej dechami dziury nie chce wracać. W końcu do niej wróci, ale o tym później. Więc nastawia budzik na 5:25 rano, bo w Polsce nie istnieje elastyczny czas pracy, tzn. istnieje ale na zasadach pracodawcy, czyli zapieprzasz w najlepszym razie 8 h a najgorszym od 7:30 rano do 19 od poniedziałku do soboty, płacone masz i tak za 8 h dziennie. Rano MZK przyjeżdża o 6 minut za późno,bo stoi w korkach a biednemu Polaczkowi pizga w ryj na przystanku. Na następny dzień stwierdza, że nie ma się co spieszyć bo i tak te MZKi się zawsze spóźniają, więc przychodzi dokładnie o czasie, albo minutę później i patrzy jak mu ta MZK #!$%@?, bo #!$%@?, że jeszcze nie był to czas, ale „nikt nie wsiadał” a kierowca miał źle ustawiony zegarek. Sterany po robocie Polaczek wraca do nory 40 M2, którą wynajmuje za 2/3 wypłaty nie ma już siły, albo nie stać go na żadne rozrywki, więc wchodzi na neta ze słabym łączem i czyta na forach, społecznosciowkach i tinderach darcie ryja polskich księżniczek po pedagogikach, ochronach środowiska i filologiach romańskich jacy to polscy faceci są beznadziejni, bo nie zarabiają po 6000, nie chodzą na siłkę, do spa i w ciuchach od Armaniego, z fryzurą do sufitu i nie mają własnego mieszkania i fur, a ci którzy mają to oblechy z brzuchem piwnym po trzydziestce, leżący przed TV. Polaczek ciągnie ten wózek i po roku ciężkiej harówy za grosze kupuje używane auto z silnikiem 1.4, bo benzyna jest u nas tańsza o złotówkę niż w Niemczech (do czasu, niedługo będzie po tyle samo u nas) przy czterokrotnie nizszych zarobkach. Albo w rozpaczy kupuje BMW na kredyt za 50 koła, i potem co miesiąc bierze chwilówki na naprawe tego gówna. W każdym razie jeden atrybut męskości już osiągnął. Teraz przyszedł czas na szukanie laski. Polaczek ma pod górke, bo przez lata nie było go stać na jakieś wypady, wyjazdy i zatracił umiejętności interakcji społecznych, ale wreszcie znajduje absolwentke wyższej szkoly gotowania na gazie, od której będzie słuchał przez lata, że ona mogła mieć szejka arabskiego i milionera, i która wyrwał tylko dlatego, że oboje trochę wypili na imprezie, bo na trzeźwo ani on by do niej nie zagadał, ani ona by na niego nawet nie splunęła, bo za wysokie progi. No i kiedy już Polaczek ma ledwie, rzutem na taśmie wyzebrane te podstawowe rzeczy to wkracza w trzydziestkę i myśli o własnym lokum z żoną. Kończy się tak, że wyprowadzają się rzeczywiście…na piętro do jego, albo jej starych, które remontują i musi się składać na to pół rodziny. Polaczek dobity tym życiem zaczyna przekraczać trzydziestkę i mieć problemy ze zdrowiem, zapisuje się więc do lekarza, a wizytę ma za pół roku. Gdy do niej dochodzi lekarz mówi „dlaczego pan wcześniej nie przyszedł, doprowadził się pan do nieodwracalnej niewydolności żylnej, nadciśnienia i cukrzycy” lekarz umawia go na następne wizyty, ale terminy nie pasują, bo Polaczek #!$%@? na czterobrygadowym z dodatkiem ustawowym 250 złotych brutto. Jego przełożony ma niższe kompetencje niż on i zawodówkę, ale ma kumpla w zarządzie firmy. W końcu dostaje leki na nadciśnienie i cukrzycę i bierze je dopóki nie skończy się opakowanie, a potem nie idzie po kolejne, bo „nie ma czasu”. Wiedzie dalej swoje życie i #!$%@?, bo nigdzie lepszej kasy nie dostanie, nie poprawi kompetencji, bo nie ma czasu i siły na kursy i szkolenia, a zakład mu nie zasponsoruje niczego, bo nie ma pieniędzy na to, idą na służbowe auta dla prezesów i menedżerów. Ale po 10 latach ma wypracowane 80 złotych miesięcznie dodatku stażowego. Na wakacje do 40 jeździ nad polskie morze, do Zakopanego, albo w ogóle, bo ma robotę koło domu, bo rynna przecieka i tynk pęka. W międzyczasie wciąż słucha narzekań od swojej żony, że tylko siedzi, że ona mogła mieć milionera, że powinien się wziąć za siebie. I tak mu leci to życie. Do starosci. A winne wszystkiemu ceny w tym kraju, zarobki, mentalność niewolnicza pracowników i roszczeniową pracodawców. Nie ma tu przyszłości.
#p0lka #przegryw #pasta
  • 6
Nasz młody szary Polak dobiega do końca studiów, nadal ma gówno.


@htc420: @LajfIsBjutiful: Do tego momentu, jakbym czytał o swoim życiu, a no i z tymi PKS-ami to samo. Jak się przyjechało o czasie lub za wcześnie to trzeba było po 15 minut stać, znowu jak się wbiło na czas lub tak kilka minut spóźnienia, to ten gnój potrafił sobie spierdzielić....