Aktywne Wpisy
Wrrronika +11
Kiedyś byłam w stanie pisać z ludźmi przez 6-7 godzin dziennie.
Na przerwach, po szkole, w trakcie odrabiania lekcji, a potem jeszcze przed snem rozmawiać przez kilka godzin, przez telefon.
Teraz mam problem nawet by odpisać swoim przyjaciołom.
Nie wiem z czego to wynika, ale chciałabym by wróciła mi energia i chęć do rozmów, bo zawsze to lubiłam. Głównie przez ciekawość do świata. Rozmowy z ludźmi pozwolily mi wyjsc z cynizmu i zrozumiec, ze
Na przerwach, po szkole, w trakcie odrabiania lekcji, a potem jeszcze przed snem rozmawiać przez kilka godzin, przez telefon.
Teraz mam problem nawet by odpisać swoim przyjaciołom.
Nie wiem z czego to wynika, ale chciałabym by wróciła mi energia i chęć do rozmów, bo zawsze to lubiłam. Głównie przez ciekawość do świata. Rozmowy z ludźmi pozwolily mi wyjsc z cynizmu i zrozumiec, ze
wfyokyga +19
Giga dziura, nie wiem czy legit bo się mnie nie chce tego sprawdzać
Wytłumaczcie mi coś Mirki, bo ja już nie potrafię tego zrozumieć.
Jestem z moim niebieskim już prawie trzy lata i powoli mam dość. Mieszkam pod miastem wojewódzkim z rodzicami, mój niebieski sam w właśnie tam i tam też ma pracę. Ja swoją wypłatę zdobywam w innej miejscowości, więc w sumie w dużym mieście w ogóle mnie nie ma. Właściwie jestem tam tylko gdy mam się z nim spotkać. No właśnie... Ja tam jestem...
Problem jest w tym, że mój niebieski nienawidzi przyjeżdżać do mnie do domu i przez większość czasu to ja przyjeżdżam do niego. Serio, muszę go za każdym razem wręcz błagać aby mnie odwiedził, co już mi się wydaje żałosne. A jak już przyjedzie, to w ogóle nie chce uczestniczyć w życiu mojej rodziny - gdy na przykład jemy obiad - nic się nie odzywa, gdy pijemy kawę - on cały czas ma wzrok wlepiony w komórce. Moja mama próbowała do niego zagadywać, śmieszkować, no ale nic. Ściana. Czasem tylko coś odburknie. Mam wrażenie, że przechodząc próg mojego domu przeskakuje mu klapka w mózgu i z fajnego, wesołego chłopaka robi się jakiś zamknięty w sobie dziwak. Najczęściej każda taka wizyta kończy się kłótnią między nami. Jego argumentami dlaczego się tak zachowuje są "nie mam z nimi wspólnych tematów", "jestem zmęczony" i inne tego typu suchary.
Jednak w drugą stronę jest zupełnie inaczej. Gdy ja jestem u jego rodziny to staram się jak p------a, żeby mnie polubili i widzę, że on też pragnie aby jego rodzina mnie lubiła.
Strasznie mnie to boli, szczególnie, że moja rodzina przyjęła go naprawdę dobrze i bez jakichś uprzedzeń. A teraz moi już nawet nie zaczynają z nim rozmowy, bo widzą, że to nic nie daje. Mam wrażenie, że nie zależy mu na tym by moja rodzina go polubiła i przez to zaczynam wątpić czy w ogóle zależy mu na nas i jaki jest sens jego działania.
Mamy w środę wyjechać na wyjazd i być z jego rodziną i znajomymi przez parę dni. Powoli zastanawiam się czy w ogóle powinnam tam jechać.
#niebieskiepaski #smutnazaba #zwiazki
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
Chociażby winien zachować jakaś kulture, a nie nos w telefonie.
I bzdurnym jest argument, że w związku jest tylko z nią.
Owszem, to ich związek, ale rodziny się nie odrzuca i nie odcina. Jeżeli sa jakieś nieporozumienia, obie strony powinny podjąć jakieś kroki żeby je rozwiązać. Zakladajac, że będzie z coś poważnego, to co? Całe życie będzie chamem wobec teściów, bo "nie ma o czym rozmawiać"?
Nawet zresztą przy założeniu, że się gość źle czuje, to totalne ignorowanie i smartfon przy stole to megachamstwo.
O pogodzie nawet kulturalnie pogadać można, jakieś ogolne pierdelety i takie tam.
Gość okazuje rodzicom partnerki totalne lekceważenie, a to moim zdaniem źle świadczy o jego kulturze i wychowaniu.
@kaszanka_z_cebulka82 Wiem, że on jest ze mną, a nie z moimi rodzicami, ale pytając go co jest nie tam odpowiadał, że lubi moją
@agaja rozmowa na ten temat była, ba, nawet nie jedna, ale wciąż słyszę to samo. Nawet go zapytałam czy nie pasują mu
Umówieni jesteśmy tak, że w środę po mnie przyjeżdża, siedzimy na obiadku u moich (czego w sumie nie jestem pewna) i potem jedziemy w góry.
Patrząc na jego zachowanie do tej pory nie wiem czy chcę tam jechać. Zależy mi i na rodzicach i na nim, a
Ps.nie każdy siedzi nieustannie na telefonie, wiec daruj sobotę próby pospieszania.
Nikt nie każe mu byc klaunem przy stole i zabawiac potencjalnych teściów, ale zasady elementarnej kultury wymagaja, że jak ktoś w takiej sytuacji coś tam zagaja, to wypada odpowiedzieć.
Taki obiad nie trwa nie wiadomo ile, to nie są obcy ludzie tylko rodzice jego partnerki, wiec minimum kultury wypadałoby wykazac i elektronike schować do kieszeni, a na