Wpis z mikrobloga

@BajerOp: Nie przypominam sobie żeby jakaś nauczycielka o tym mówiła, chyba, że uczeń sam o to zapytał. Większość nauki polskiego w szkole średniej to nauka treści lektur, czyli wiedzy, która przydaje się tylko na maturze.
Największą paranoją IMO jest to, że za pomyłkę dotyczącą treści jakiejś książki można #!$%@?ć maturę a zapisanie właśnie takich "bynajmniej", "aczkolwiek" w złym kontekście, nie.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 7
@polskiburger4-40: ale wiesz, że w programie nauczania jest też praca własna? Nie wszystko zmieścisz na lekcji, lekcje też są po to aby pytać, a zwykły uczeń oprócz tego że chce materiału jak najmniej to zazwyczaj o nic nie pyta
  • Odpowiedz
@BajerOp: Oczywiście, że wiem i uważam, że praca własna jest ważna. Jednak nauka polskiego w tym kraju to w większości nauka pierdół, które są potrzebne tylko na maturze. Ktoś kto chce sobie przeczytać "Lalkę" i tak to zrobi, a robienie z niej książki przymusowej to najgorsze co można jej zrobić.
  • Odpowiedz
@polskiburger4-40: A potem ludzie po takiej szkole idą do polityki i mówią "na dzień dzisiejszy" i "dwutysięcznyosiemnasty", osoby z doktoratem mówią "półtorej miesiąca/roku", a w reklamie spotify mówią "krótki okres czasu" xD

  • Odpowiedz
@polskiburger4-40: Czytanie książek jest dobre dla człowieka ponieważ między innymi poszerza jego zakres słownictwa. Nie wyobrażam sobie, żeby lepszym pomysłem było wertowanie sjp i przechodzenie przez słowa "bynajmniej", "wziąć/wziąść" itd. Znaczenie tych słów można wyłapać z książek lub na lekcji od nauczyciela robiąc inne bardziej istotne rzeczy.
Problemem jest to, że lektury nie podobają się uczniom i dlatego ich nie czytają a nikt nic z tym nie robi. Nie oszukujmy się
  • Odpowiedz
@polskiburger4-40: terefere. Przez liceum nie przeczytałem żadnej lektury. Wiedza tylko z tego co było na lekcjach poruszone. Matura zdana bez problemu, ale oczywiście nie był to jakiś najlepszy wynik. Coś koło średniej.
  • Odpowiedz