Wpis z mikrobloga

Bezczelność Piotrowicza nie zna granic. Jeszcze kilka lat temu z łzami przekonywał Niezależną, że żałuje iż nie zrobił więcej. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu przekonywał, iż jego udział w sprawie ograniczał się do zapoznania się z aktami i na żadnym akcie oskarżenia nie ma jego podpisu. Nadal przekonuje, że poniósł konsekwencje mimo bycia odznaczonym w 1983 roku i nie odnalezienia jakiegokolwiek dowodu represji (np. degradacja).

Dzisiaj już przeszedł samego siebie. Już nie jest niedoszłym bohaterem, któremu zabrakło odwagi. Już nie jest bohaterem, który ratował opozycjonistów. On już jest ofiarą.

Piotrowicz: Jestem ofiarą stanu wojennego

[...] Tymczasem, jak mówił Piotrowicz, "wbrew tego rodzaju sugestiom" można powiedzieć, że był "w jakimś stopniu również i ofiarą tamtego czasu". Piotrowicz dowodził, że, mimo iż jego podpis jest pod aktem oskarżenia ówczesnego opozycjonisty Antoniego Pikula, to w rzeczywistości mu pomagał. To jemu Pikul miałby zawdzięczać umorzenie śledztwa.

Jak mówił, mimo że był "po drugiej stronie barykady", to "solidaryzował się z opozycjonistą" i "dołożył wszelkich starań", by wyszedł on na wolność. Piotrowicz powiedział, że złamał ówczesne prawo i poniósł z tego powodu zawodowe konsekwencje, ale żył w przeświadczeniu, że "zrobił coś dobrego".

- Zawsze kierowałem się sumieniem, nie zmieniłem się, zawsze miałem takie poglądy - powiedział były prokurator.


Rzepa

#polityka #4konserwy #neuropa #pis #postkomunizm #komunizm #pzprbis
  • 3