Wpis z mikrobloga

W pewnym wieku związek to tylko interes. I to najczęściej jednostronny, gdzie to #rozowepaski są klientami a #niebieskiepaski mają zaspokoić ich potrzeby.

W zasadzie jak ktoś nie znajdzie żony z czystymi intencjami w Liceum ew. na studiach to później ma mega pod górkę. Nie chcę generalizować, że każda kobieta taka jest, bo to bzdura ale takich kobiet, o których jest ten wpis jest zdecydowanie WIĘCEJ niżeli tych, które nie postępują w taki sposób - ewolucja XXI w. czy jakoś tak.

Ja co prawda nie uczestniczę w procesie ale mój serdeczny przyjaciel już tak, więc opowiada mi i pokazuje jak to wygląda. Poznawanie w internecie to największy #rakcontent jaki można sobie wyobrazić. P--------y casting. Ale to normalne - nawet przeciętna różowa otrzymuje tonę atencji. Nie daj boże pokaże kawałek cycka czy tyłka, to wiadomości ma tysiące.

I co wtedy? Selekcja - wartość nadrzędna - kasa. Pytania "gdzie pracujesz?" albo "co robisz zawodowo" czy inne mniej lub bardziej subtelne pytania o prace, to przecież takie normalne, że pyta się na początku ale powiedz, że jesteś śmieciarzem albo pracujesz na budowie - od razu skreślony. No chyba, że ..... trafiłeś na "samotną i szukającą prawdziwej miłości" samotną madkę.

To jest dopiero rak - w większości wyruchane przez typowych bad - boy'ów, którzy w momencie, kiedy mogli pokazać, że mają na prawdę jaja i wziąć odpowiedzialność, wzięli jedynie nogi za pas i zostawili młódki z dziećmi na pastwę losu, nie płacąc dodatkowo alimentów. Takie kobiety szukają typowego beta-bankomatu. W dupie mają samcze cechy czy jakąś atrakcyjność liczy się kasa i czy "jesteś zdolny pokochać ją i jej największy dar w życiu". Kalkulacja jest prosta a one same są zdolne do wszystkiego, na wszystko się godzą, oferują obiadki, sprzątanie, gotowanie i dużo seksu. Z nimi jest taki problem, że jak nie mają fotki z dzieckiem to atencję mają na takim samym poziomie jak dziewczyny bezdzietne (no shit sherlock!) ale po tej informacji, kontakt zwykle się urywa, bo kto by chciał w przeciale 20-30 lat wychowywać cudze dziecko, gdy nie ma jeszcze swojego etc.? W przedziale 30-40 to już częstsze a po 40 to raczej mały problem.

Wracając do tego, że w pewnym wieku związek to deal. W zasadzie kobiety próbują się dowiedzieć jak wiele będą miały z tej relacji. Dzisiejsze kobiety raczej nastawione są tylko na to, żeby brać. BRAĆ BRAĆ BRAĆ! One oferują w zamian siebie - głównie swoje towarzystwo (niekiedy nieznośne) i s--s. Samce w takich relacjach najczęściej liczą własnie na s--s i przez to upadną do stóp, by służyć swojej księżniczce tylko po to by zamoczyć kutasa w jej dziurce, co jest ich celem często od samego początku. No a wiadomo - płytka zarzutka ale działa i potem co? Pas się zaciska - fochy, nerwy, kłótnie i seksu coraz mniej. "Nie mam ochoty", "boli, piecze, swędzi i dziś nie mogę etc.". To często nie przeszkadza takim babsztylom p-------ć się za plecami z innym kolesiem, najczęściej jakimś właśnie bad -boyem, który ma na nie w------e. Oczywiście wiadomo, że nie każda kobieta - pasożyt zdradza, ale jest to częste, no bo wiadomo, że samiec beta ma być bankomatem i pantoflem a to raczej powoduje, że staje się anty-atrakcyjny dla swojej pani. Najpierw pewnie będą awantury typu - weź się za siebie, nie kręcisz mnie i takie tam, ale taki typ, choćby stanął na głowie, już się z tych sideł nie wyrwie. Będzie betą, póki związek się nie skończy a dawcą orgazmów będzie jakiś inny chad.

No i w zasadzie znaleźć stały związek 25+, który będzie oparty na tak bzdurnych i romantycznych ideałach jak miłość, oddanie, partnerstwo, szczęście jest niemożliwe. Dlaczego? Bo takie mamy społeczeństwo. Kapitalizm działa też w relacjach damsko męskich. Mieszkanie, samochód, egzotyczne wakacje - to są argumenty. Samo bycie przystojnym pozwoli jedynie b----ć te, które swoje bankomaty już mają. Aczkolwiek bycie przystojnym to też częsty warunek takiego deal'u. To wszystko jest tak p------e, że gdybym teraz został sam to nawet bym nie szukał. Po prostu wątpię, że udałoby mi się znaleźć kobietę, z którą mógłbym stworzyć stały związek.

Znajoma szukała sobie faceta po rozwodzie - kobieta 35 lat, z praktycznie odchowanym dzieckiem (wzięli rozwód tak późno, głównie ze względu na dziecko, prawie dorosła nastolatka lepiej to zniosła i była gotowa bo widziała w domu brak miłości) i co? No i szukanie - ten zły bo mało zarabia, ten to nawet spoko bo ma firmę ale paszczur, tamten to w domu nie będzie chciał robić. Zapytałem - " a co Ty masz do zaoferowania?". W odpowiedzi usłyszałem, że siebie. Super deal bulwo. Praca za 1900 netto + alimenty + wszystko to z czego oskubała byłego męża w czasie rozwodu, dziecko na utrzymaniu i poglądy typu "facet musi pomagać w domu", "facet musi umieć gotować", "ja nie będę drugą matką", "nie będę wyręczała", "niech se pierze gacie sam". No spoko. Pochodziła na randki, poznała kilku typów i wciąż nic - nikt nie spełnił wymogów. "Na tym świecie nie ma faceta dla mnie!". A przebieg rośnie...

Do czego zmierzam - świat jest wypruty z miłości. Faceci, którzy w nią wierzą to frajerzy, który rzadko kiedy mają na nią szanse (ale w sumie jak znajdą kobietę, która też wierzy w tą głupią i nieracjonalną miłość, to są mega szczęśliwi) a Ci, którzy chcą za wszelką cenę b----ć i mają do zaoferowania kasę oraz dobrowolny pantofel, mają szansę na związek. Zaś Ci, którzy są zbuntowani i generalnie kobiety traktują jak worek na spermę, nie wejdą w stały związek ale będą b----ć te wszystkie "szczęśliwe" dziewczyny, narzeczone i żony.

Zasada jest też prosta. Im wyższy status materialny kobiety, tym większe ma wymagania i bardziej biznesowo traktuje układ kobieta - mężczyzna. Kobiety o wysokich zarobkach, które są managerkami, kierowniczkami, dyrektorkami czy mają własny biznes cechuje to, że zwykle są zimnymi suczami (w biznesie przydatne, nie powiem) i bardzo często gardzą facetami, owijając ich wokół palca - to w sumie zrozumiałe. Ciężko, żeby współczesna "businesswoman" była do cna uległą żoną, która po spotkaniach biznesowych bierze miotłę i z--------a wokół domu a później klęka na kolanach by zrobić loda swojemu mężowi, tyrającemu na etacie za 3000 brutto.

Tyle ode mnie. Świat jest zepsuty. Jeśli macie lvl 25+ to porzuccie ideały o prawdziwej miłości i nastawcie się na bzykanie. Nieliczni doświadczą prawdziwej miłości ze strony zwykle porzuconych przez chadów dziewczyn, które są całkiem normalne i potrafią zalać potokiem uczuć, przy okazji nie robiąc awantury o wypłatę a doceniając poświęcenie przy myciu garów po przepysznym obiedzie, który dla Was ugotowała.

#zwiazki #oswiadczenie #boldupy #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #gownowpis #takaprawda #milosc
  • 24
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 4
@MistrzKierownicy c--a j-----e ruchanie s--s wkladanie
To tak w skrócie do czego sie to odnosi xD
Wiesz opie że duże prawdopodobieństwo istnieje że twój stary to tez beta cuck i matka go wybrala gdy sie znudzila umilać czas solidarnościowym związkowcom w magazynie za stocznią?
Idź z nim pogadaj jak sie w życiu odnalazl i jak to akceptuje xD
  • Odpowiedz
@Canova: Ale co chcesz od mojego ojca? Całe życie w szczęśliwym związku, matka normalna - obiad zrobi, posprząta, do pracy chodzi i generalnie sielanka. Moja żona podobnie, choć już jest bardziej "wyemancypowana".
  • Odpowiedz
@Canova: Hehe ale jaka pomoc domowa? Chyba w domu są pewne obowiązki, no nie? ;p To, że ona ugotuje to nie czyni z niej służki. Tak samo jak to, że umyje okna, kiedy facet zmyje gary czy zamiecie podłogi albo po prostu naprawi pralkę/zmywarkę czy c--j wie co ;p Serio? One są tylko po to, by leżeć i pachnieć?
  • Odpowiedz
@MistrzKierownicy: A ja Ci przyznam 100% racje. Np. u moich rodziców widać nadal tę miłość, zawsze sobie pomagali czy było dobrze czy też źle mogli na sobie polegać. Chciałem to przenieść na swój związek i c---a teraz nie mam związku bo jak jej było gorzej to pomagałem, starałem się jakoś wiązać koniec z końcem. Jak ja słabo sobie radziłem psychicznie i finansowo bo mało zarabiałem i zmieniałem zawód to od
  • Odpowiedz
@MistrzKierownicy:
@ButtHurtAlert:
Część z Was naprawdę pięknie tutaj pisze. Sporo wpisów spokojnie mogłoby się pojawić w niektórych gazetach. Zgadzam się z tym co napisałeś, dużo trafnych spostrzeżeń.
Kiedyś spytałam kolege jak może r----ć ileś lasek w tym samym czasie bez uczuć. On mi na to, że jest facetem, myśli jak samiec, niekoniecznie jest na to wytłumaczenie, tak jest zaprogramowany żeby rozsiać jak najwięcej nasienia. W myślach se myśle,
  • Odpowiedz
@warning_sign: u mnie tez lipa, a i poznawalam ludzi na zywo, nie przez apke, co tez sie okazali fałszywi i "nowoczesni". Mam juz chyba w------e. Serio juz wole sobie isc na kolacje z kolezanka, wydac hajs na jakies zajecia niz godzic sie na jakies chore uklady.
  • Odpowiedz
@agnieszkakolec: @warning_sign: @ButtHurtAlert: @MistrzKierownicy:

Widzicie, żyjemy w dość ciekawych czasach. Nieustannie jesteśmy świadkami rozwoju naszego gatunku, zarówno w kwestii technologicznej, naukowej, jak i obyczajowej. To, co wywołałoby skandal w latach 50 ubiegłego wieku, dziś jest normą. Nasze normy w relacjach romantyczno-seksualnych, w ogólne naszej seksualności, są niezrozumiałe dla starszych pokoleń. Obowiązywały inne wzorce, inne paradygmaty. Nastąpiła liberalizacja wraz z globalizacją. Z jednej strony, nie mamy aranżowanych związków, nie jesteśmy tak związany normami czy presją społeczną, nie tkwimy w nieszczęśliwych relacjach w strachu przed rozpadem i opinią rodziny/społeczności, mamy dowolność w kreowaniu naszych związków na każdym polu, możemy wybierać kogo chcemy, kończyć kiedy zapragniemy i jasno przeciwstawiać się presji społecznej. Negatywną stroną tej liberalizacji jest fakt, że przez to znacznemu pogorszeniu uległy więzi międzyludzkie.

Być może jest to spowodowane tymi elementami, które wymieniłem w poprzednim zdaniu np. swobodą w doborze partnera/łatwością uzyskania rozwodu, a możliwe, że winę ponosi ta liberalizacja. Relacje spłyciły się, stały błahe i chwilowe, na próbę. Bo a nóż widelec! Ludzie wchodzą w relacje z pozycji wampira, nie mają JAKIEKOLWIEK wartości, sami z siebie. Oczekują, że partner stanie się tą wartością, wypełni ich marne, bezwartościowe i puste życie, stanie się cud. Jak się domyślacie, gdzie dwa wampiry.. tam szybko wysycha pole do wyssania tej wartości. Ludzie wartościowi, posiadający ją w sensie stricte, mają zadziwiający dar altruizmu - chcą się nim dzielić. Świecą jasno, przyciągają ludzi.
  • Odpowiedz
@NukeOps: Poruszyłeś fajną sprawę - mężczyzna pracujący i utrzymujący rodzinę a kobieta dbająca o domowe ognisko i dzieci. To był całkiem normalny i spoko układ. W czasie gdy chłop pracował na rodzinę, kobieta mogła ogarnąć dom, zrobić jedzenie czy wychowywać dzieci a później, po pracy mogli spędzić czas wspólnie - rodzinnie. Jednak uwarunkowania ekonomiczne wygnały do pracy nie tylko te wyemancypowane kobiety, które chcą pracować by podnieść poczucie własnej wartości
  • Odpowiedz
@MistrzKierownicy: @NukeOps: @warning_sign:
Jeszcze jedna sprawa mi się nasunęła na myśl a propo tego, że Ci co nie sparowali się przed 25 lvl to potem będą mieli jeszcze gorzej. Wszyscy ci +25 zazwyczaj już pracują, gdzieś tam mieszkają, mają swoje życie. ktoś by powiedział, że idealny czas aby kogoś poznać bo wtedy oboje są już "ustawieni". U mnie jedna relacja wygasła przez to "ustawienie". Każdy ma
  • Odpowiedz
@agnieszkakolec: w poprzedniej pracy byłem otoczony kolegami, którzy mieli już swoje życie tu. rodziny, dzieci etc. Jako jedyny i najmłodszy, podbiegam pod 30 i jestem sam. Od 2 lat. Cenie sobie ten stan, uważam wchodzenie w relacje za świadome ograniczanie się i pętanie w dyby, a małżeństwo? Największy błąd. Oczywiście koledzy, wśród nich najstarszy, mający już wnuki, mówił mi, że po 30 zacznę wybrzydzać. Swoją hipotezę opierał na tym, jak
  • Odpowiedz
@NukeOps: Też mi jest fajnie samej i nie jest tak, że codziennie płacze z samotności. Zawsze mi się wydawało, że bycie w szczęśliwym związku to wzajemne motywowanie się, nieustająca chęć do życia, wspieranie, bycie dla siebie. Ale w sumie nie zawsze tak było w moich poprzednich związkach (aż dwóch). Nie wiem, może źle trafiałam albo po prostu mam błędne wyobrażenie na temat bycia razem a prawda jest inna. Jak wspomniałam,
  • Odpowiedz