Wpis z mikrobloga

@Dutch:

Bo to nie Mount Everest. Wystarczy porównać liczbę zdobywców Everestu z liczbą rodziców. Powiedz, jak to jest, że w pokoleniu naszych mam i babć nikomu nie przyszło uprawiać tak ohydnej roszczeniowości i martyrologii na miarę, co najmniej, Żołnierzy Wyklętych? Dlaczego nie było "dej dej dej mnie się należy, dej mi jedzenie na telefon, dej świeżaki, dej przewinąć na środku restauracji"? Jak to jest, że nikomu się nie śniło, żeby z wyjącym wniebogłosy niemowlakiem pakować się do samolotu albo do teatru? Tam te 20% mózgu nie zanikało w okresie połogu? Tam było łatwiej (w czasach kiedy - przypomnijmy - nikomu nie śniło się o podziale domowych obowiązków i pani domu poza szóstką dzieciaków miała jeszcze na głowie ogarnięcie domu)? A może przyczyna tkwi gdzie indziej?


Była już o tym mowa w tym wątku. W pokoleniu naszych mam (nie wiem ile masz lat - ja sporo po 30tce) już mniej, ale babć z pewnością, dominowały rodziny wielopokoleniowe. Wielu ludzi mieszkało w domach, nie w blokach. Kobieta w połogu miała opiekę ze strony matki, babek, sióstr, ciotek itp. etc. Wszystkie te kobiety pomagały przy dziecku i świeżo upieczona matka miała czas, żeby się zregenerować fizycznie a psychicznie wsparcie ze strony wielu osób. Dzisiaj żyjemy w rodzinach nuklearnych, często rozsianych po całym kraju. Kobieta rodzi dziecko, facet idzie do roboty i rzeczywiście jest to najczęściej wyjątkowo trudny czas. Oczywiście to nie usprawiedliwia wymienionych przez Ciebie zachowań, ale na pewno jest przyczyną wielu z nich. Aczkolwiek niektóre są po prostu nie do uniknięcia. Jeśli masz kupiony bilet na samolot, to sorry ale nie odpuścisz sobie lotu, bo dziecko wyje. Uwierz mi, rodzice też nie znoszą wycia swoich dzieci, tym bardziej, że mają z nim do czynienia non-stop. W teatrze ludzi z wyjącym dzieckiem nie uświadczyłem, wydaje mi się, że po prostu niemowlak nie zostałby wpuszczony na widownię :) Przewijanie na środku restauracji, to trochę urban legend. W większości knajp są już dzisiaj przewijaki w kiblach. Gdybym dostrzegł coś takiego, to pomimo że sam mam małe dziecko, nie wahałbym się, żeby zwrócić takim rodzicom uwagę. Karmienie publiczne to inna sprawa. Ja jestem facetem i nie mam problemu z patrzeniem na cycki - wręcz odwrotnie ;) ale rozumiem, że nie wszystkim to pasuje. Standardem są dziś chusty do karmienia. Kobieta się zakrywa i nie ma sprawy. Ale trzeba pamiętać, że jeśli dziecko jest na cycku i przychodzi pora karmienia, to po prostu musi zjeść i już. I w tym momencie nikt specjalnie nie patrzy na estetykę. Dzisiaj widzisz to częściej, bo kobiety z małymi dziećmi szybciej wychodzą. Dawniej uważano, że dzieci (i ich matki) muszą siedzieć w domu jak w inkubatorze, ale teraz na szczęście stan wiedzy nieco wzrósł i rekomenduje się spacery praktycznie od samego początku. Co do roszczeniowości i :"dej dej", to myślę, że po prostu jest taki typ ludzi i nie chodzi o rodzicielstwo, tylko środowisko/osobowość. Tacy ludzie, gdyby nie mówili "na chorom curke" to by szukali innego pretekstu, żeby wyłudzać darmowe
  • Odpowiedz
@Dutch:

PS:

rozkoszne jest to Twoje ww. stwierdzenie, w kontekście krucjaty którą wydałeś w kolejnych komciach "antymadkizmowi" z zapałem godnym lepszej sprawy. Rozkoszny jest ten pozorowany symetryzm i pozowanie na obiektywnego obserwatora-arbitra. Coś jak "wprawdzie nie jestem rasistą, ale..." (...zagazowałbym kolorowych). Nie, nie jesteś obiektywny. Pogódź się z tym. Nie, nie "nabrałeś nowej szerszej perspektywy". Zwyczajnie, dopadła Cię straszna choroba, klasyfikowana w ICD-10 jako odpieluszkowe zapalenie mózgu. Przejawiająca się choćby
  • Odpowiedz
@Dutch: owacje na stojąco () klasyfikacja choroby powaliła na kolana ! brawo

@przyprawca: nie wiem skąd u ciebie przekonanie o tym że kiedyś cała rodzina pomagała kobiecie która urodziła włącznie z kuzynkami i sąsiadkami. Ludzie dawniej mieli dużo pracy szczególnie na wsiach, musieli obrobić całą gospodarkę ze zwierzętami i pracą w polu włącznie, nikt nie rozczulał się nad ciężarną i było
  • Odpowiedz
@KalypsoFata: Ale głupoty pieprzysz XD Albo jesteś internetowym trollem, albo osobą bardzo starą i zatrzymałaś się na etapie ludowych mądrości rodem z późnego PRLu. Zgodnie z obecnym stanem wiedzy w obszarze neonatologii, noworodka karmi się na żądanie co najmniej do 4 tygodnia życia, bo wtedy stabilizuje się laktacja. Nie ma żadnego "rytmu karmień od urodzenia". Dziecko karmi się wtedy, kiedy żąda karmienia, bo jego organizm najlepiej to reguluje. Wprowadzenie "rytmu
  • Odpowiedz
@KalypsoFata:

było wiele przypadków że kobiety rodziły w polu i po porodzie szły dalej do pracy


... tak i używały noworodka jako brony, pępowiny jako sznurka do palikowania krów a jak zgłodniały to przegryzły łożyskiem XD
  • Odpowiedz
@Dutch:

A jak powiem że ten komć jest autorstwa gigachada 35+, to co? Wygrałem dyskusję?

Na wykopie nie wolno chyba dzielić kont z innymi ludźmi. ( )
  • Odpowiedz
Co ciekawe, ludzie którzy się brandzlują w necie troską nad zwierzętami, braniem ich ze schroniska, opisywaniem jak to kotełek się zesrał obok kuwety generalnie nie zbierają takiego hejtu, chociaż mechanizm jest ten sam.


@przyprawca: Podzielam twój pogląd i ubolewam, że tak się dzieje, gdyż moim zdaniem właściciele oraz agitatorzy ("Weź ze schroniska!") zwierząt powinni zbierać hejt równie wielki jak madki.
  • Odpowiedz