Obowiązujące obecnie, zarówno unijne jak i krajowe, normy prawne sprawiły, że dostępność do nowości na rynku EIN została znacznie ograniczona. W związku z obowiązkiem rejestracji i dopuszczenia do obrotu na rynku krajowym, czas „legalizacji” produktu może trwać nawet do sześciu miesięcy. Oczywiście internet, i nie tylko internet, pełen jest przykładów praktyk polegających na sprzedaży towarów zakupionych na chińskich platformach handlowych. Co ciekawe mało kto wie, że jest to nielegalne, brak też świadomości sankcji, na jakie naraża się tak sprzedający jak i kupujący. Nie zagłębiając się w szczegóły, poza karą pozbawienia wolności, ustawa przewiduje również grzywny w kwocie do 200 000 złotych!
Pomijając sam fakt nielegalności takich zakupów, kolejną konsekwencją na jaką możemy się narazić, jest wejście w konflikt z Urzędem Skarbowym. Wielu kupujących sądzi, że nie musi płacić od chińskich zakupów podatku. Tymczasem prawda jest inna. Fiskus już powołał zespół, który wyegzekwuje od internautów, VAT od towarów zakupionych drogą elektroniczną. Jak podaje dziennik „Rzeczpospolita”, zdaniem fiskusa każdy kto importuje towary – także zamawiając je w sklepie on-line z przesyłką z krajów spoza UE staje się podatnikiem z tytułu importu towarów i nie korzysta ze zwolnienia. Zdaniem autorów publikacji bez znaczenia jest, czy chodzi o firmę czy osobę fizyczną. Większość kupujących towary o małej wartości np. z Chin, jaki produktów zdeklarowanych jako prezent lub części i akcesoria sądzi, że nie musi płacić cła i VAT. Okazuje się jednak, że to prawo nie działa w Polsce ani we Francji. W związku z tym, że Polacy coraz częściej robią zakupy na chińskich portalach, budżet państwa traci coraz więcej pieniędzy, więc fiskus postanowił uszczelnić system ściągania podatku. Według nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej” mowa jest o szczegółowych kontrolach przesyłek dostarczanych z popularnego Aliexpress, a pomóc ma w tym Poczta Polska.
Hahahaha xD Nie, kochany Panie Youtube. Albo znajdę sposób, żeby to ominąć, albo przestanę was odwiedzać. W moich żyłach płynie polska krew. xD #youtube #reklama #heheszki
Obowiązujące obecnie, zarówno unijne jak i krajowe, normy prawne sprawiły, że dostępność do nowości na rynku EIN została znacznie ograniczona. W związku z obowiązkiem rejestracji i dopuszczenia do obrotu na rynku krajowym, czas „legalizacji” produktu może trwać nawet do sześciu miesięcy. Oczywiście internet, i nie tylko internet, pełen jest przykładów praktyk polegających na sprzedaży towarów zakupionych na chińskich platformach handlowych. Co ciekawe mało kto wie, że jest to nielegalne, brak też świadomości sankcji, na jakie naraża się tak sprzedający jak i kupujący. Nie zagłębiając się w szczegóły, poza karą pozbawienia wolności, ustawa przewiduje również grzywny w kwocie do 200 000 złotych!
Pomijając sam fakt nielegalności takich zakupów, kolejną konsekwencją na jaką możemy się narazić, jest wejście w konflikt z Urzędem Skarbowym. Wielu kupujących sądzi, że nie musi płacić od chińskich zakupów podatku. Tymczasem prawda jest inna. Fiskus już powołał zespół, który wyegzekwuje od internautów, VAT od towarów zakupionych drogą elektroniczną.
Jak podaje dziennik „Rzeczpospolita”, zdaniem fiskusa każdy kto importuje towary – także zamawiając je w sklepie on-line z przesyłką z krajów spoza UE staje się podatnikiem z tytułu importu towarów i nie korzysta ze zwolnienia. Zdaniem autorów publikacji bez znaczenia jest, czy chodzi o firmę czy osobę fizyczną.
Większość kupujących towary o małej wartości np. z Chin, jaki produktów zdeklarowanych jako prezent lub części i akcesoria sądzi, że nie musi płacić cła i VAT. Okazuje się jednak, że to prawo nie działa w Polsce ani we Francji.
W związku z tym, że Polacy coraz częściej robią zakupy na chińskich portalach, budżet państwa traci coraz więcej pieniędzy, więc fiskus postanowił uszczelnić system ściągania podatku. Według nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej” mowa jest o szczegółowych kontrolach przesyłek dostarczanych z popularnego Aliexpress, a pomóc ma w tym Poczta Polska.