Aktywne Wpisy
Wiecie co jest najgorsze? Chęć niesienia dobra w tym parszywym życiu i wielka, twarda pięść obcych ludzi na mojej gębie.
Ponad miesiąc temu ogłosiłam DARMOWĄ wycieczkę ze mną jako przewodnikiem górskim. Wytyczyłam autorską trasę, wyszukałam sponsora, który przygotował dla każdego uczestnika upominek w ramach propagowania czystości na szlakach. Wszystko to jak krew w piach. Początkowo uczestników zgłosiło się ponad 15, liczyłam na fajną zabawę bo zgłosili się również dorośli z dziećmi. Uprzedzając pytania- wycieczka miała być darmowa bo celem była promocja regionu i historia miejsc zapomnianych w Górach Sowich.
Fajnie? NIC, K---A, BARDZIEJ MYLENGO. ¯\(ツ)/¯
Do
Ponad miesiąc temu ogłosiłam DARMOWĄ wycieczkę ze mną jako przewodnikiem górskim. Wytyczyłam autorską trasę, wyszukałam sponsora, który przygotował dla każdego uczestnika upominek w ramach propagowania czystości na szlakach. Wszystko to jak krew w piach. Początkowo uczestników zgłosiło się ponad 15, liczyłam na fajną zabawę bo zgłosili się również dorośli z dziećmi. Uprzedzając pytania- wycieczka miała być darmowa bo celem była promocja regionu i historia miejsc zapomnianych w Górach Sowich.
Fajnie? NIC, K---A, BARDZIEJ MYLENGO. ¯\(ツ)/¯
Do
Byłam u Tadeusza wieczorem. Nadal z kiepskim napięciem mięśniowym, ale już tak żądny powrotu do zdrowia, że trzeba było zabezpieczyć ściany transportera od środka czymś miękkim, bo przez ciągłe próby dezercji obijał się o nie nieco bezwładnie. Ale za to bardzo energicznie.
Dziś rano doniosłam mu trochę pieluch i ścierek i wykluczyłam razem z panią weterynarz padaczkę toksykologiczną. Najbardziej prawdopodobna, według niej, jest padaczka spowodowana hipoglikemią. Dopiero dziś będzie miał pobraną krew, wcześniej nie było za bardzo jak i czego nakłuwać. Do wieczora powinny być wyniki, pokazujące cały profil biochemiczny organizmu, w tym ewentualny tyfus (wynik z krwi jest pewniejszy) lub inne choroby. Dostanę z przychodni telefon z informacją o wynikach i wtedy będę wiedziała, czy mam szykować izolatkę dla małego tyfusiarza i będzie grana surowica etc., czy jednak nie będzie trzeba. W każdym razie prawdopodobnie wraca do domu dziś wieczorem.
Wczoraj pojawił się jeden głos o charakterze “na c--j się sracie nad kotem randomowej osoby z internetu, jak ten zdechnie, to przecież jest tyle kotów w schroniskach”. Argumenty pozostawiam każdemu do własnej oceny, zawsze i tak zależnej od osobistej wrażliwości i doświadczeń ze zwierzętami. Co do przejmowania się losem zwierzęcia obcej osoby - czasem porusza nas coś niezrozumiałego, czego byśmy się nie spodziewali. Mnie ruszył los pięciu kociąt wielkości filiżanki do kawy, zamkniętych w ciasnym transporterze w kocim szpitalu, w którym nie było już miejsca, więc stały na lodówce na zwierzęce zwłoki. A nawet nie lubię kotów.
Poruszona została także kwestia etyczna rzekomego leczenia Tadeusza na siłę - uważam, że zarówno usypianie wszystkich chorych zwierząt “żeby się nie męczyły” zanim tak naprawdę dojdzie do bezpośredniego zagrożenia życia, jak i podtrzymywanie na siłę zwierzęcia, które nie ma już szans na względnie normalne funkcjonowanie i w ogóle na życie bez męczarni, nie ma sensu. Dlatego Tadeusz nie zostanie w obecnym stanie uśpiony - podejrzewany zjazd poziomu cukru i nawet atak padaczki po tym nie są jeszcze pobudkami by dokonać eutanazji, kaman, szczególnie że kot po podaniu relanium na rozluźnienie, antybiotyku na sraczkę i zwykłej glukozy prosto w rurę ma się coraz lepiej. Nie jest sztucznie podtrzymywany przy życiu, a już na pewno nie karmiony na siłę - na siłę to ja go musiałam dziś przestać karmić, bo zjadł na śniadanie więcej, niż w piątek przez cały dzień. Będzie dobrze.
Do napisania jutro, oby w komplecie! #frytusiacontent
Tadzio trzym się :*
A ludzie nie wiedzą co mówią, dopóki sami nie będą w takiej sytuacji. Wiadomo, że zwierzęcia nie można męczyć, ale jak jest szansa na wyzdrowienie albo na życie bez większych problemów, to warto. To jest tak samo żyjąca istota.