Aktywne Wpisy
mirko_anonim +19
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
#anonimowe #zwiazki #seks
Pytanie do byłych i obecnych kochanek oraz do niebieskich którzy kochankę posiadają: Po jakim czasie można się spodziewać, że facet zostawi dla was żonę? Czy panowie, w ogóle zamierzacie zostawić swoje żony dla kochanek? Mam tutaj na myśli takie układy, w którym były obietnice wspólnego życia.
Ja obecnie czuję się oszukana i okłamana. Jakiś rok temu w sierpniu weszłam w taki układ. Zakochałam się bez pamięci.
#anonimowe #zwiazki #seks
Pytanie do byłych i obecnych kochanek oraz do niebieskich którzy kochankę posiadają: Po jakim czasie można się spodziewać, że facet zostawi dla was żonę? Czy panowie, w ogóle zamierzacie zostawić swoje żony dla kochanek? Mam tutaj na myśli takie układy, w którym były obietnice wspólnego życia.
Ja obecnie czuję się oszukana i okłamana. Jakiś rok temu w sierpniu weszłam w taki układ. Zakochałam się bez pamięci.
sprzedam_nerke +331
Skąd w ogóle to przekonanie w UE, że trzeba przyjmować jakichkolwiek migrantów? I jednocześnie procedura relokacji pokazuje, że nikt ich do końca nie chce. To może umówić się, że po prostu nie przyjmujemy z automatu nikogo? Na świecie, jakieś 4-5 mld ludzi żyje na gorszym poziomie niż w UE, co gdy wszystkim się zamarzy migracja?
#ue #imigracja
#ue #imigracja
Wczoraj pierwszy raz poszłam z Tadeuszem do weterynarza rano, z powodu rozwolnienia i braku apetytu. Miał pozostać na obserwacji do poniedziałku, ale pani weterynarz zadzwoniła do mnie może po kwadransie i powiedziała, że muszę go szybko zabierać, bo właśnie się okazało, że w lecznicy jest kot z panleukopenią. Dostałam instrukcję jak należy podawać kroplówkę i zabrałam go. W domu nie chciał jeść, do tego stopnia, że nawet nie wypluwał strzykawki, po prostu jedzenie wypływało mu bokami. Zwymiotował, znowu rozwolnienie. Weterynarz. Podano mu kolejne leki, zrobiono test płytkowy na panleuko (negatywny), znowu do domu i grzać, za jakiś czas podać kroplówkę i spróbować nakarmić. Minęło może pół godziny, kiedy Tadeusz leżał na termoforze; zdjęłam z niego kocyk - okej, narobione, trzeba zmienić pieluchę, na której leży. Wzięłam go na ręce - koszmar. Głowa wywrócona do tyłu, oczy wytrzeszczone i rozbiegnięte na boki, otwarty pysk i szybkie dyszenie z wypadającym językiem, pielucha na wysokości pyska cała zaśliniona. Brak napięcia mięśniowego. Znowu weterynarz - tym razem niezbędny okazał się inkubator w gabinecie chirurgicznym. Dostał neurologicznego szczękościsku, nie do rozwarcia palcami, podano mu relanium. Został ze swoim termoforem i moją bluzą.
Gdy wróciłam do domu, Balbina - być może zupełnie nieświadomie, a być może intuicyjnie - jak nigdy (zazwyczaj woli przytulać się z Sushi albo dokazywać na podłodze) podeszła do mnie, wspięła się i położyła mi łapy na policzkach i długo trącała pyskiem o mój nos i brodę. Celowo czy nie, bardzo mnie pocieszyła. Dobrze, że jest zdrowa i ma apetyt.
Około 20:00 urwałam się z rodzinnego spotkania i tak jak stałam, poszłam do lecznicy, by dowiedzieć się, co z Tadeuszem. Niestety, trafiłam na kolejkę, a oczekiwanie dodatkowo wydłużyło przywiezienie kota z obrzękiem płuc, wymagającego natychmiastowej interwencji. Pytałam o niego dziś rano, niestety nie przeżył. Weterynarz dyżurujący wieczorem powiedział, że mogę zadzwonić za godzinę, jak sytuacja się trochę uspokoi. Zapytałam tylko, czy to donośne miauczenie, dobiegające aż do recepcji, to Tadeusz - powiedział, że tak. Mimo iż było dosyć jękliwe i przeraźliwe, to odczułam ulgę - bo to oznaczało, że znowu kontaktuje i ma siłę, żeby miauczeć. Zadzwoniłam o wyznaczonej porze - weterynarz powiedziała mi, że Tadeusz będzie miał powtarzane testy z krwi na panleukopenię i inne, i że mogę przyjść rano, razem z Balbiną, by i jej zrobić testy.
Brak telefonów w nocy oznaczał, że Tadeusz przeżył. Po śniadaniu zapakowałam Balbinę w plecak-transporter, ale chyba już się nauczyła, że to oznacza wycieczkę do weterynarza, więc w połowie drogi musiałam ją wyjąć i nieść na ręku, bo wyła jak opętana. A z wysokości mojego ramienia już zupełnie spokojnie podziwiała uroki osiedla w słoneczny dzień.
W lecznicy znów mieliśmy pecha - przywieziono kota z wypadku, który musiał mieć na cito zszywane ścięgna w łapie. Po dłuższym czasie oczekiwania wyszła do mnie pani technik i powiedziała, że nie zdołają teraz zbadać Balbiny, bo trwa operacja, ale wyniosła mi Tadeusza, bym mogła go obejrzeć. Znowu schudł, zmarniał, ale gdy tylko mnie poczuł - zakładam, że poznał po zapachu, w końcu to zapach, który zna najlepiej - to zaczął donośnie miauczeć i próbował wspiąć się na mnie, więc przytuliłam go i pozwoliłam mu otrzeć się pyskiem o mój nos. Przez dobrych kilka minut podejmował próby poruszania się i podnoszenia głowy, która latała mu jak marionetce; bardzo szukał kontaktu, ale wymęczony w końcu zasnął na moim ręku. Jego stan nadal pozostawia wiele do życzenia, ale wróciło mu napięcie mięśniowe, reaguje na swoje imię i kici-kici, ogólnie widać, że walczy. Naprawdę, kiedy już trzy koty ci zdechły na rękach zupełnie bez walki i świadome, że odchodzą, to wiesz, jak wygląda zwierzę, które się nie poddaje.
Wieczorem idziemy przebadać Balbinę i zobaczyć, jak się miewa Tadeusz - jeśli do jutra do południa nie będę nic pisać, to znaczy, że nadal żyje. Po 12:00 postaram się poinformować Was, co tam się dalej dzieje. Wszystkim znowu dziękuję za ogrom wsparcia w każdej postaci, obojętnie czy materialnego, czy mentalnego. Dajecie mi dużo siły.
Tadeusz, cały polski internet cię ogląda, nie rób wstydu i walcz! #frytusiacontent
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora