Trybunał stwierdził, że krajowy proces decyzyjny był kompleksowy, a matka była wystarczająco zaangażowana, zapewniono jej ochronę swoich interesów i mogła przedstawić swoją sprawę. Nie ma też podstaw do podważenia, że sprawa była dogłębnie przeanalizowana, a decyzje podjęte w najlepszym interesie dziecka. Matka nie widziała dziecka od 3 lat, więc Trybunał uznał, że nie wystarczająco wzięto pod uwagę jej prawo do łączenia rodziny.
Matka skarżyła się na zakaz kontaktu, a nie odebranie dziecka. Matka sama mieszkała z rodzicami i rozeszła się z ojcem dziecka (w momencie narodzin sami mieli po 19 lat). Dziadek wyrzucił je z domu. Z pomocą społeczną matka zdecydowała, że zamieszka w ośrodku, skąd wróciła do swojego ojca i znowu wylądowała w ośrodku, bo dziadek był przemocowcem. Dziadek dźgnął sąsiadów, rodziców przyjaciela córki, bo myślał, że jej pomogli. Po 3,5 miesiąca w ośrodku, matka znowu wróciła do domu. Więc opieka zabrała dziecko do domu zastępczego o tajnym adresie. Matce pozwolono na godzinę tygodniowo nadzorowanych odwiedzin. Wcześniejszy ośrodek powiadomił opiekę, że matka ma deficyty w zdolnościach opieki nad dzieckiem, a nawet nad sobą, jednak odmówiła pomocy. Ustalono, że matka jest pod dominacją swojego ojca, który podejmuje za nią decyzje i kontroluje finanse. W domu była ofiarą i świadkiem przemocy. Ojciec zabrał ją do pomocy społecznej, przedstawiając jako niepełnosprawną intelektualnie, żeby dostać mieszkanie. Matka, nawet w bezpiecznym środowisku w ośrodku, słuchała się swojego ojca. Mógł też wpływać na nią, żeby zapobiegać zaangażowaniu opieki. Matka, nie chodziła do szkoły, nie umie czytać i pisać. Po 3 miesiącach dziecko przeniesiono z opieki kryzysowej do obecnej rodziny zastępczej, bo "kryzysowa matka zastępcza" była śledzona po odwiedzinach. Ustalono, że śledzące ją auto należy do dziadka dziecka.
https://www.wykop.pl/link/4517553/#comment-58271635
Trybunał stwierdził, że krajowy proces decyzyjny był kompleksowy, a matka była wystarczająco zaangażowana, zapewniono jej ochronę swoich interesów i mogła przedstawić swoją sprawę. Nie ma też podstaw do podważenia, że sprawa była dogłębnie przeanalizowana, a decyzje podjęte w najlepszym interesie dziecka. Matka nie widziała dziecka od 3 lat, więc Trybunał uznał, że nie wystarczająco wzięto pod uwagę jej prawo do łączenia rodziny.
Matka skarżyła się na zakaz kontaktu, a nie odebranie dziecka.
Matka sama mieszkała z rodzicami i rozeszła się z ojcem dziecka (w momencie narodzin sami mieli po 19 lat).
Dziadek wyrzucił je z domu. Z pomocą społeczną matka zdecydowała, że zamieszka w ośrodku, skąd wróciła do swojego ojca i znowu wylądowała w ośrodku, bo dziadek był przemocowcem.
Dziadek dźgnął sąsiadów, rodziców przyjaciela córki, bo myślał, że jej pomogli.
Po 3,5 miesiąca w ośrodku, matka znowu wróciła do domu.
Więc opieka zabrała dziecko do domu zastępczego o tajnym adresie. Matce pozwolono na godzinę tygodniowo nadzorowanych odwiedzin.
Wcześniejszy ośrodek powiadomił opiekę, że matka ma deficyty w zdolnościach opieki nad dzieckiem, a nawet nad sobą, jednak odmówiła pomocy.
Ustalono, że matka jest pod dominacją swojego ojca, który podejmuje za nią decyzje i kontroluje finanse. W domu była ofiarą i świadkiem przemocy. Ojciec zabrał ją do pomocy społecznej, przedstawiając jako niepełnosprawną intelektualnie, żeby dostać mieszkanie.
Matka, nawet w bezpiecznym środowisku w ośrodku, słuchała się swojego ojca. Mógł też wpływać na nią, żeby zapobiegać zaangażowaniu opieki.
Matka, nie chodziła do szkoły, nie umie czytać i pisać.
Po 3 miesiącach dziecko przeniesiono z opieki kryzysowej do obecnej rodziny zastępczej, bo "kryzysowa matka zastępcza" była śledzona po odwiedzinach. Ustalono, że śledzące ją auto należy do dziadka dziecka.
Dalej czytajcie sami o tej hetero patologii http://hudoc.echr.coe.int/eng?i=001-185495
#norwegia #neuropa #etpcz #tysiacurojenniezaleznychmediow #prawaczlowieka #bekazprawakow #dzieci #heterodewiacja