Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Dziwnie się ze mną dzieje, i to chyba wszystko rośnie od momentu w którym wkroczyłem na wykop.pl.
Otóż ostatnio zauważyłem, że rośnie we mnie lęk o wszystko, zacząłem postrzegać świat jako dziką dżungle, gdzie nie ma ludzi i kultury, są tylko zwierzęta i instynkty. Za każdym rogiem widzę niebezpieczeństwo oraz na każdym kroku spodziewam się najgorszego (mimo, że absurdalnego) i czuję, że za nic nie pasuje do tego świata i że nie ma dla mnie nigdzie na świecie miejsca, gdzie bym poczuł się bezpiecznie i szczęśliwie.
Otóż przykładowo, mam 9 lat doświadczenia jazdy samochodem, nie jeżdżę codziennie ale przynajmniej ze 30 km w tygodniu zrobię (wiem, prawie tyle co nic) i nigdy nie miałem nawet stłuczki bo jeżdżę bardzo bezpiecznie i zachowawczo. Jednakże każde wejście do samochodu powoduje we mnie strach i lęk - przecież jest tyle debili na świecie, taksiarze albo patole w bmw zaraz mi się wpierdzielą w bok na czerwonym, albo któryś poczuje, że uraziłem jego ego nie przepuszczając go przy zmianie pasa i zaraz zacznie we mnie #!$%@?ć kamieniami. Ewentualnie któryś rowerzysta mi się wpieprzy pod koła przez co będę miał przesrane do końca życia. Przecież o tego typu przypadkach można tu przeczytać ze 2 razy w tygodniu w gorących.
Jak nie jeżdżę samochodem to muszę wyjść i przemieszczać się publicznym transportem do pracy (żyje w jednym z większych miast w Polsce) a tam pełno patologii, która zaraz się uczepi dla samej rozrywki i będzie chciało mnie pobić, albo złodzieje, którzy połamią mnie za służbowego laptopa a sprawiedliwość ich za to nie dosięgnie. Uważam, że w naszym społeczeństwie są ludzie cywilizowani jak ja, oraz zwierzęta, które próbują za pomocą siły zagiąć rzeczywistość, a niestety tych drugich widzę więcej co widać choćby po twarzach. Co chwilę czytam o takich przypadkach na mirkoblogu i w sumie jestem w szoku, że mnie jeszcze w życiu nic takiego nie spotkało i mam nadzieję, że nie spotka bo jakby doszło do walki to bym miał szczęście jeżeli przeżyję.
A nawet jeśli nie pobicie czy rabunek, to przecież tyle jest chorób na świecie i co chwilę ktoś dowiaduje się, że ma raka. Specjalnie zmieniłem tryb życia na zdrowszy, by to ograniczyć do minimum: nie kupuje gotowego żarcia, jem dużo warzyw, staram się korzystać z jak najmniejszej ilości plastiku, nie pije alkoholu oraz nie palę papierosów, co najwyżej kawę wypiję jedną dziennie. Nawet kupiłem filtr powietrza (szajomi lepsiejsze) aby ograniczyć ilość smogu i spalin błąkających się po mieszkaniu ale zawsze może się okazać, że w moim budynku ukryty jest azbest, albo że wifi jest rakotwórcze. A to wszystko temu bo co chwilę widzę w internecie zbiórki na leczenie jakiejś poważnej choroby, które w większości bardzo szybko się kończą pesymistycznie.
Ale muszę wychodzić bo do domowych obowiązków dochodzą codzienne spacery - otóż jestem wielkim miłośnikiem psów i mam przecudnego 2 letniego maltańczyka. Jest to mały piesek, krótkie nóżki, idealny towarzysz kanapowy, jednakże nie ma żadnych zastosowań taktyczno-bojowych, a jak wiemy Polska to kraj wielu patologii a ta patologia lubuje się w bulldogach albo amstafach, które są "wychowywane" w przemocy. No i co każdy spacer boje się, że kiedyś nie rozejrzę się w któryś bok i mój kochany piesio zostanie dla zabawy rozszarpany przez patologiczne bydle biegające ani bez smyczy ani bez kagańca bo osiedlowy seba musi się popisać siłą swojego bydlaka i przypodobać karynom.
Nawet jeżeli rozmyślam nad przeprowadzką to nigdzie mi się nie podoba, Azjaci to cwane bestie, arabusy mają "religię miłości" i ogólnie obecnie są na poziomie jaki Europa miała w średniowieczu, do USA nie wylecę bo od cholery murzynów a ci tylko patrzą jak obrabować spokojnego pracującego człowieka "bo mi się należy". Polska także mnie wkurza, bo jako programista 10K zarabiam za dużo i rząd chce mnie legalnie okraść, mimo że nie stać mnie nawet na bezpieczny samochód. A potwierdzenie tego wszystkiego mogę przeczytać codziennie na głównej wykopu.
Po prostu z każdej strony czuję lęk i codziennie zmagam się ze stresem spowodowanym moimi paranojami, a ten stres powoduje, że z dnia na dzień jestem coraz bardziej wykończony.
W sumie nie wiem po co to piszę, chyba chciałem się tylko wygadać i usłyszeć co macie na ten temat do powiedzenia...

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
  • 4
Nikt nie odpowiedział, żebyś pobiegał albo poszedł do psychologa? Dziwne. Ale w tym przypadku psycholog jest dobrą radą. Nie polecam autodiagnozy przez internet, ale:

Zespół lęku uogólnionego czyli nerwica lękowa to choroba przewlekła. Objawia się strachem przed wieloma sytuacjami, stanami, rzeczami. Lęk jest nieokreślony i utrwalony. Osoby cierpiące na nerwicę lękową boją się właściwie zawsze. Lęk nie opuszcza ich nawet w sytuacjach obiektywnie całkowicie bezpiecznych, wręcz relaksujących.


http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/choroby-psychiczne/nerwica-lekowa-objawy-boisz-sie-czegos-czy-masz-juz-nerwice-lekowa_40024.html

Tylko nie pójdź do