Wpis z mikrobloga

K---a Murki...

Tym razem skala n----------a januszowych zwyczajów w------a w kosmos i muszę to z siebie wyrzucić, bo możliwe, że niektórzy tutaj robią to samo i nawet nie wiedzą, jak bardzo jest to c-----e.

Jednak od początku, jak już niektórzy z Was wiedzą, pracuję na kuchni, dokładnie jestem szefem kuchni. Razem ze swoją ekipą z restauracji czasem organizujemy wesela, bale i inne tego typu imprezy, właśnie niedawno wróciłem z poprawin.

Kto był na wiejskim weselu ten wie, że podczas tego typu imprez panują różne zwyczaje. Jednym z nich jest „zapraszanie" (bardziej już pasuje zmuszanie) ludzi z kuchni do tańca... Najczęściej dzieje się, to kiedy większość jedzenia jest wydana, a goście są już w stanie nadmiernego upojenia alkoholowego. Z jednej strony ja rozumiem, że to ma sprawić przyjemność kucharzom. Tylko jest jeden problem, nie wiem, czy wiecie jak pachnie i wygląda osoba, która od 16 godzin pracuje na nogach na kuchni w temperaturze 40 stopni Celsjusza. Odpowiem, nie zbyt atrakcyjnie, lekko mówiąc. Jakim cudem cała u-----a, zdająca sobie sprawę z tego, jak od niej śmierdzi, wykończona osoba ma czerpać przyjemność z tańca? Jaką przyjemność ma osoba z sali czując smród oleju i potu? No właśnie, żadną. Już bardziej można by to porównać do wystawienia tych tańczących osób na pośmiewisko wśród pięknie ubranych gości.

Wczorajsza noc była tą, która przegięła pałę goryczy... Tak około 2:00 na kuchnię wpadło 3 facetów i jedna kobieta, wcześniej poinformowani przez parę młodą o składzie płciowym załogi kuchni. Od razu jedna z dziewczyn z mojego składu zamknęła się w kiblu, dwie pozostałe nagle musiały iść po coś na zaplecze. Ja stałem jak idiota i tłumaczyłem, że może lepiej jednak nie, ale już wiedziałem co się będzie działo. Oczywiście nagłe wyparowanie wszystkich kucharzy poza mną, nie było wystarczająco dobitną odmową tańca w oczach gości. Już nawet pomijam, że na kuchnię nie wolno wchodzić osobom postronnym ze względów sanitarnych, ale dziewczyny zostały prawie siłą wyciągnięte z kryjówek i właściwie zmuszone do tańca przez mocno wstawionych panów.

Ja wcale im się nie dziwię, że się chowały, mi też było bardzo niezręcznie tańczyć z fajną dziewczyną w takim stanie. A co dopiero kobiety, które przecież lubią się podobać. Wyszło to tak, że wszyscy goście ustawili się w koło i tylko nasze 4 pary błaźniły się na środku... Ja p------ę, jak sobie to teraz przypomnę to muszę rozchodzić to pośmiewisko. Jedna z dziewczyn się rozpłakała i ma doła aż do teraz, pozostałe dwie nie bardzo chcą ze mną gadać, bo informowałem je, że gadałem z panem młodym i miało nie być tej chujni i faktycznie gadałem, ale kto by się przejmował prośbami kucharzy, LICZY SIĘ DOBRA ZABAWA I TRADYCJA!!!

Piękna tradycja k---o (°°
#zwyczaje #wesele #gorzkiezale #pracbaza
  • 43
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 610
@Kabonn nigdy się nie spotkałam z tą tradycją, ale to rzeczywiście c-----e. Straszna tradycja i straszne to, że ludzie nie rozumieją słowa: nie. Może to i miało rację bytu 25 lat temu gdy wesela organizowało się w remizach, a na kuchni stały koleżanki matek państwa młodych, no ale litości, nie teraz( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@Bikaj: I najgorsze jest to, że nie da się odmówić, bo wszyscy na sali czekają aż my wyjdziemy i czym dłużej nie przychodzimy, tym więcej osób włażi na kuchnię, żenada...
  • Odpowiedz
@Kabonn: Też nigdy czegoś takiego na weselu nie widziałem, a wiele wesel zaliczyłem, głównie wiejskich. Polecam tutaj nie myśleć o błaźnieniu się. Nikt cię tam nie zna, nikt cię nie zapamięta. Słyszałeś kiedyś o filozofii XD? Mi pomogło wielokrotnie. Wyciągają cię na salę? XD. Tańcz, wywijaj partnerką aż się porzyga, a jak przy okazji walniesz bredgensa, to wszyscy będą mówić, że pracuje tam zajebisty kucharz.
  • Odpowiedz
@Kabonn 8 lat przepracowałam na kuchni wiem o czym mówisz; ) najdziwniejszą sytuacje jaką miałam to goły facet który wlazł mi pijany na kuchnie w nocy bo zabladzil na schodach( mieliśmy klatkę schodową dla pokojowych połączoną z kuchnią)
  • Odpowiedz
@Kabonn: ja się z tym spotkałam w restauracji w mieście wojewódzkim xD to chyba zależy od tego jacy są goście, a nie gdzie się odbywa wesele, ale potwierdzam, najgorzej jak lecisz przez sale dołożyć januszom mielonych a tu nagle wybiega wujek i łapie cię do tańca. I na nic tłumaczenia, że nie możesz, że jesteś w pracy, że szef krzywo patrzy, że mielone stygno... A im bardziej się wyrywasz, tym
  • Odpowiedz
@MasterOfChaos: Dokładnie tak jest, a kobiety mają jeszcze gorzej. Już tam walić mój przypadek, bo ja i tak już przegrałem w życie co potwierdza fakt że mam tu konto, a zawsze przychodzi jakaś fajna dziewczyna, ale jak do moich pracownic przyjdzie jakiś janusz lvl 50, to ja im naprawdę wspólczuję :(
  • Odpowiedz
  • 4
@Kabonn nie rozumiem, a nie mogłeś powiedzieć po prostu że dziękujecie ale nikt z obsługi kuchni z zaproszenia nie skorzysta?
  • Odpowiedz
@Kabonn: ej.. ja w piątek byłem na weselu i wesele było malina totalna, poza jedną sprawą. Na samym początku wieczoru, przy okazji pierwszego dania, nagle z głośników poleciał POLONEZ (!). Na sali konsternacja bo nie wiadomo o co chodzi, zaraz otworzyły się wrota do kuchni i wyszło z nich sześcioro kelnerów powolutku i z namaszczeniem niosących wielkie tace z pokrywami, doszli tym swoim polonezem do stolika młodych, postawili przed nimi
  • Odpowiedz
@Kabonn Kiedy opisujecie takie historie koniecznie podawajcie chociaż w którym województwie się one wydarzyły. Bo słowo daję, ta żeżu z którą ja się spotkałem to w porównaniu do tego nic.
  • Odpowiedz
@emesc: @Szykotym87: To nie jest tak że ktoś mi nóż do gardła przystawiał. Nie wiem czy mieliście kiedyś okazję rozmawiać z grupą pijanych ludzi, ale powiedzmy że mało do nich docierało. Według was co mogłem zrobić zacząć im bluzgać i grozić wezwaniem ochrony żeby wyszli z kuchni? Przecież to goście, a ochrona nie pracuje na moje zawołanie. Normalna rozmowa w takich syruacjach niestety nie dociera. A ja mam
  • Odpowiedz
  • 6
@Kabonn ja tam bym wolał tracić czas niż godność :)
No i za swoimi ludźmi też wypadałoby się wstawić. Wiem że pijani goście są trudni ale nie zrobiłbym czegoś dla ich uciechy zwłaszcza jeśli dodatkowo bym się czuł z tym niekomfortowo, a wiem jak to jest po całej zmianie na kuchni więc rozumiem dobrze obiekcje. Nie ma siły która by mnie tak wypchnęła żebym poszedł na salę tańczyć przed nimi i
  • Odpowiedz