Wpis z mikrobloga

Siedzę w kuchni i jem obiad, okno otarte na oścież bo ciepło, nagle pod blokiem jakiś typ zaczyna piłować ryja

PAULINA!
PAULINAA!
PAULINAAAAAA!

Przywołało mi to wspomnienia z dzieciństwa, jak jeszcze nie było komórek i tak się wywoływało kolegów na granie w galę, ale przecież teraz komórki są, wiec dziwna sprawa. Myśle że może typowi szybka bateria padła, albo szybka pękła a wymiana droga, ale zaraz się okazuje że to jednak jakaś grubsza opcja, bo nowoływacz zaraz dodał

KTO CIE DYMA JAK MNIE NI MA?
I od początku; PAULINA KTO CIE DYMA JAK MNIE NI MA?

I tak raz za razem. Pomyślałem że to typowy osiedlowy zawód miłosny, typ się #!$%@?ł, bo w końcu długi weekend, pokrzycy z 5 minut, żeby upuscić nieco goryczy ze złamanego serca i sobie pójdzie na kebaba albo automaty.
Ale nie. PAULINA, KTO CIE DYMA JAK MNIE NI MA? - krzyczał już #!$%@? z 20 minut, aż zaczeło intrygować kim jest rozpustna Paulina i kto w istocie rzeczy ją dyma. Postanowiłem pójść na dół popatrzeć co się dzieje, ale jako, że w Polsce za patrzenie się na różne rzeczy można dostać #!$%@?, to postanowiłem przy okazji wyrzuć śmieci, chociaż kosz był prawie pusty, będzie wyglądało że od tak sobie idę do śmietnika i po drodze niby przypadkiem zobaczę co i jak, ale niby mnie to zbytnio nie interesuje.
Wyrzucanie śmieci to obok grillowania czynność na tyle u nas usankcjonowana społecznie że w jej trakcie się #!$%@? nie dostaje, a przynajmniej ja się nigdy nie spotkałem z taką sytuacją.
No to wziałem worek i idę na dół, wychodząc z klatki odpaliłem szluga i okrążam blok. Jak zobaczyłem typa, któremu rogów przyprawiła Paulin, to już wiedziałem że bedzię grubsza inba.

Wiecie jak wygląda Ninja z Die Antwoord? Jakby Ninja z Die Antwoord nie miszkał w RPA czy tam Kaliforni, to w Polsce na skrzyżowaniu Konopnickiej i Wyzwolenia i nie był raperem, tylko w czasie awantury domowej by zabił konkubinę siekierą i poszedł za to na 20 lat więzienia, to potem by wyglądał jak ten typ xD Patolog na 1000% na mordzie wydziarane jakieś kropki i sztylety, na szyi blizna jakby ktoś mu próbował poderznąć gardło, na łydce wytatuowane HWDP itp.
Na oko miał z 50 lat, z czego większość ewidentnie spędził w różnego rodzaju instytuacjach izolujących go od społeczeństwa.
Jego kolekcja patologicznych tatuaży, blizn i innych znamion - jak określił to Peja - zycia kureskiego, była wyeksponowana bardzo dobrze, bo był tylko w klapkach i krótkich spodenkach, z których kieszeni wystawało nadpite pół litra.
Aha, co ciekawe mial ze sobą też łopatę xD za pomocą której jak sądziłem zamierzał zakopać ciało niewiernej Pauliny i jej kochanka, gdy już ustali kto nim jest xD wkrótce okazało się jednak, że łopata nie miała służyć do zakopywania kogokolwiek, wręcz przeciwnie.

Gdy patolog zobaczył mnie idącego ze śmieciami i szlugiem to zawołał, ej młody daj szluga bo się #!$%@?łem. Oczywiście dałem, bo obawiałem się, że w przeciwnym razie moje szczątki spoczną w zbiorowej mogile z Pauliną i jej gachem xD Patolog odpalił szluga, zaciągnał się, wypuścił dym, zadumał na sekundę, po czym rozwiązał zagadkę, która w tym momencie frapowała już pewnie wszystkich mieszkańców bloku

JA WIEM KTO CIĘ DYMA! DYMA CIĘ TEN ZBOCZENIEC, PEDOFIL I KULFON!

Chciałem delikatnie zapytać, po co drze ryja od pół godziny, skoro wie kto dyma Paulinę, ale w tym momencie na jeden z balkonów na pierwszym piętrze wyszedł rzeczony pedofil i zboczeniec, który widocznie poczuł się wywołany do tablicy i krzyknął, że Patolog sam jest Kulfon, a on Paulinę będzie dymał ile będzie chciał, bo to jego żona.

Patolog na to krzyczy że tak, to zejdź tu #!$%@? na dół to zobaczymy, a Pedofil krzyczy, żeby to on wszedł na górę to wtedy zobaczymy. Ten #!$%@? pat trwaby pewnie tyle co bitwa nad Sommą, gdyby na balkon nie wyszła Paulina we własnej osobie, żeby zapytać Pedofila co tu się #!$%@? - Patolog jak ją zobaczył to powiedział EEEE, TO NIE TA PAULINA TYLKO INNA, SORY XD Paulina z mojego bloku okazałą się więc być zupełnie porządną kobietą, a Pedofil najpewniej wcale nie być zboczeńcem, ani tym bardziej pedofilem.

Patolog patrzy na mnie, potem na mój worek ze śmieciami i mówi, że worek prawie pusty. To ja potwierdzam, że owszem, jakiś bardzo pełny to nie jest. Patolog na to że TO SIĘ ELEGANCKO SKŁADA, CHODŹ MŁODY NA CHWILKĘ ZE MNĄ TU KAWAŁEM BO MUSZĘ #!$%@? PSA WYKOPAĆ A NIE MAM GO #!$%@? W CO WZIĄĆ POTEM

Nawet gdyby brzmiało to mniej abstrakcyjnie to i tak nie miałbym pewnie ochoty nigdzie z półnagim patologiem chodzić, więc mówię, że niestety jestem zajęty, ale on powiedział NO DAWAJ #!$%@? JAK CIĘ CZŁOWIEK PROSI, więc już nie miałem zbytnio wyjścia xD Idąc odkopywać psa poznałem zarówno historię tej misji, jak i sprawę z Pauliną.

Z Pauliną było tak, że była konkubiną Patologa przed jego ostatnim pobytem w więzieniu, który trwał aż 7 lat i był konsekwecją pobicia towarzysza libacji ze skutkiem śmiertelnym.

Jak Patolog przekraczał bramę zakładu karnego to Paulina obiecywała, że będzie na niego czekać, ale widocznie przez te 7 lat zmieniła zdane, bo jak wyszedł kilka miesięcy później z więzienia to jej nigdzie nie było. Dzisiaj spotkał pod sklepem jakiegoś koleżkę, który powiedział mu, że Paulina podobno mieszka na osiedlu obok, czyli u mnie, jednak nie precyzującą adresu. Planem Patologa było więc pójscie pod każdy blok na moim osiedlu i nawoływanie Pauliny, aż ta sama się zdekonspiruje, ale widać nie wziął pod uwagę, że kobiet o tym imieniu może być więcej xD

Z psem sprawa była jeszcze bardziej kuriozalna, a przedstawiała się następująco - Patolog miał sąsiadkę, którą nazywał się TA STARA Z PARAPETU. Sasiądka miała psa, a właściwie suke, która nazywała się Picia. Picia była jedynym towarzyszem życia sąsiadki, która owdowiała dekadę temu, a dzieci to wiadomo, już na swoim, życiem zajęte.

Picia kilka tygodni wcześniej zdechła, a sąsiadka nie czując się na siłach fizycznych ani psychicznych do własnoręcznego zakopania jej, najęła do tego patologa, który za pogrzeb przyjął korzyść w postaci pół litra alkoholu. Sąsiadka jednak bardzo tęskniła za Picią, swoją jedyną towarzyszką, a pies zaczął się nawet objawiać się w jej snach i rozmawiać z nią po Polsku.

W tej sytucji sąsiadka zdecydowała się na krok radykalny i poprosiła Patologa, żeby Picię wykopał i przyniósł z powrotem xD. Patolog się zgodził, ale że tym razem zlecnie było znacznie bardziej nietypowe, to za wykonanie go zażądał aż litra wódy, w tym pół litra płatnego z góry, bo inaczej nie powie gdzie jest pies pogrzebany, jak to się mówi xD to właśnie była wystająca z jego kieszeni flaszka.

Gdy słuchałem tych opowieści zdążyliśmy już dojść na miejsce pochówku Pici, czyl nieużytki pomiędzy Aleją Wilanowską a torem łyżwiarskim Stegny w Warszawie.

Patolog zaczyna kopać z 10 minut machał łopatą ale nic nie ma, to mówi, węż młody tu pokop z boku bardziej, bo ja się zmęczyłem. Jako że byłem w odludnym miejscu sam na sam z typem który już kiedyś kogoś zabił, to wolałem nie wspomina, że miałem tu być tylko w charakterze posiadacza prawie pustego worka na śmieci, tylko kopałem xD również bez skutku.

Potem Patolog powiedział, żebym dał lopatę bo to chyba jednak bardziej w drugą stronę i faktycznie po kilku wbiciach łopaty zaczeło #!$%@?ć jak ja #!$%@?ę, co wskazywało, że ekshumacja zmierza we właściwym kierunku.

A propos ekshumacji, to dosłownie 5 minut na piechotę od miejsca w którym kopaliśmy my, kiedyś kopał IPN, bo tam UB potajemnie zakopywało swoje ofiary w latach 40 i 50 tych, więc cały czas miałem nadzieję, że i my jednej z tych ofiar nie odkopiemy, bo Patolog zdecydowanie wygląda na człowieka zdolnego do zapakowania w mój worek na śmieci szczątków jakiegoś AK-owca i wciśnęcia ich swojej sąsiadce jako Pici w zamian za kolejne pół litra, a ja mimo wszystko nie czuł bym się komfortowo biorąc udział w tym procederze.

Po chwili było już niemal pewne że odkopaliśmy jamnika, tylko w umiarkowanym stadium rozkladu. #!$%@?ło tak, że #!$%@? oczy mi zaszły łzami i prawie wyrzygałem ten obiad co dopiero zjadałem xD Patolog jebnął jeszcze solidnego grzydyla wódy po czym załadował Picię na łopatę a potem do mojego worka, który szczelnie zawiązał. Z tym pakunkiem wyruszyliśmy do sąsiądki po zapłate.

Po drodze zastanawiałem się, które wydarzenie z mojego zycia doprowadziło do sytuacji, w której ide przez miasto z recydywistą-mordercą, zgniłymi zwłokami psa w worku na smieci i łopatą, żeby dostać od jakiejś starej baby pół litra i to nawet nie dla mnie xD Kolejną rzeczą, która mnie trapiła było że mam uczelenie na pyłki, najgorsze właśnie w czerwcu, więc większość moich śmieci stanowiły zużyte chesteczki, bo mi cieknie z nosa - jak sąsiadka wyjmie Picię worka to sobie pomyśli, że jestem jakimś nałogowym onanistą xD ale potem pomyślałem, że to ona trzyma w domu rozkładające się zwierzęta, więc jeżeli ktoś się tu powinien wstydzić to na pewno nie ja xDDDD

Doszliśmy do bloku patologa, sąsiadka wychodzi na klatkę, łapie #!$%@? ten worek i zaczyna go przytulać PICIA MOJA PICIA KOCHANA Myśle sobie, srogie grzyby #!$%@?. Wtedy z mieszkania na przeciwko wychodzi jakaś baba i mówi
CZYLI JEDNAK ZDECYDOWAŁA SIĘ PANI WYKOPAĆ, PANI MALINOWSKA, JA TAM SIĘ PANI NIE DZIWIĘ, JAK MOJA TEKLA ZDECHŁA TO TEŻ BARDZIEJ TĘSKNIŁAM NIŻ ZA MOIM STARYM JAK UMARŁ. BO PIES, PROSZĘ PANI, TO KOCHA BEZWARUNKOWO.
#pasta
  • Odpowiedz