Wpis z mikrobloga

Kilka lat temu byłem w Inowrocławiu w sanatorium. Tam, zmuszony sytuacją poszedłem do pierwszego z brzegu dentysty, który skasował mnie około 250zł za plombę w jedynce, spisał przy tym dane z dowodu osobistego, co wtedy - nie wiem czemu - nie było dla mnie dziwne. Przełknąłem jakoś cenę, bo z połową jedynki nie wygląda się dobrze na wieczorku tanecznym.

Jako, że miałem już od pewnego czasu założone konto ZIP, sprawdziłem, że ów stomatolog także w do NFZu wykazał dochód 200zł (po to własnie było spisywanie dowodu).

Trzy tygodnie po powrocie z sanatorium, założona plomba wypadła i musiałem znowu siadać na fotel dentystyczny.
Wkurzyłem się, bo już mnie to za drogo kosztowało, zadzwoniłem do trefnego dentysty i powiedziałem, że wypadła mi plomba, że i tak policzył za dużo a tak w ogóle i co on na to. Odparł, że chętnie mi naprawi plombę jak przyjadę (a miałem około 250km do Inowrocławia), a ja na to, że mam daleko i oczekuję zwrotu kosztów. Powiedział, że pieniędzy nie zwróci, mogę przyjeżdżać, na co ja z kolei zacząłem się zastanawiać, co by zrobił NFZ, gdyby się dowiedział, że dwa razy mnie skasował za leczenie. Na drugi dzień obiecał przelać mi pieniądze, bo zresztą uczynił.

Trzy lata później zostałem wezwany na policję w charakterze świadka, prowadzone było postępowanie na wniosek NFZ w sprawie rzeczonego dentysty.

#medycznewyludzenia
  • 5