Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Chyba już czas żeby przyjechała po mnie śmieciarka.
Od zawsze byłam chorowitym dzieckiem, oprócz chorób częste urazy, głównie skręcenia i wybicia stawów. Kostki i nadgarstki w moim 24 letnim życiu miałam skręcone już ponad 60 razy, a nigdy nie uprawiałam sportów wyczynowych - działo to się przy zwykłych aktywnościach, jeszcze rozumiem WF w szkole, ale np. przy wiązaniu buta, idąc prostą drogą, nawet w bandażu czy stabilizatorze. Żaden lekarz nie połączył faktów że notoryczne urazy mogą mieć ze sobą coś wspólnego, idąc do chirurga czy ortopedy z prześwietleniem, mówiąc że to już naste skręcenie tego samego stawu słyszałam że taka moja uroda, oprócz altacetu czy ketosprayu dostawałam zwolnienia z wfu. Kostki całe szczęście ustały, z pozostałymi stawami sobie radzę samodzielnie je "nastawiając" o ile mogę to tak nazwać. Gdy mi wyskakuje, po prostu od razu ten staw wciskam spowrotem w odpowiednie miejsce. Brzmi łatwo i przyjemnie, jednak jest to naprawdę bolesne, ale lepiej te kilkanaście sekund wytrzymać niż chodzić tygodniami ze zwichnięciem. Robię tak z nadgarstkami, wszystkimi palcami, wyskakują mi również barki i biodra. Oczywiście nie zawsze, nie za każdym razem mi się to udaje więc co parę miesięcy i tak jestem u chirurga czy też ortopedy. Doszedł do tego też kręgosłup i drętwienia kończyn. Trzy lata temu zrobiło mi się zwyrodnienie kręgosłupa w odcinku lędźwiowym i od tego czasu mam problemy z chodzeniem ale mam z tego pewną pozytywną rzecz. Przy okazji wizyty u neurologa dowiedziałam się że mam hipermobilność, w sumie trudno nazwać to że "nagle się dowiedziałam, szok i niedowierzanie" bo od zawsze mogłam wyginać się w większości stawów sporo ponad przeciętny zakres ruchu, ale zawsze uważałam to za taki feature a nie jakaś wada czy też choroba ( ͡° ͜ʖ ͡°) Tylko jeśli jednak od prawie trzech lat nie funkcjonuję bez silnych leków przeciwbólowych to chyba jest jakiś problem, jednak lekarze do ktorych do tej pory trafiałam tak nie twierdzą. Od roku chodzę na rehabilitację, przynosi mi to chociaż odrobinę ulgi. Oczywiście chodzę prywatnie bo nie mam zakwalifikowanej żadnej choroby bo "taka moja uroda", a na rehabilitację po urazach czeka się około 2 lata. Byłam już na takiej parę razy i jestem w kolejkach do dwóch następnych. Przez ostatni rok osłabiło się też moje serce, mam problemy z krążeniem, przewodem pokarmowym. Mam krwawienia w przełyku, które wywołują u mnie wymioty, mając już dosyć regularnego jeżdżenia na SORy i dostawiania na nich pantoprazolu, chodzę po prostu do mojego lekarza pierwszego kontaktu po receptę. Gastroskopia nie wykazała znaczących zmian.
Od lekarzy słyszę że nie ma żadnego problemu. Jestem szufladkowana jako "psychol", osoba symulująca i odsyłają mnie do psychiatry. Na nic mój ogromny segregator z historią leczenia, pobytów w szpitalach, urazów, z prześwietleniami i rezonansami, wyniki badań z ciągłymi niedoborami.
"Pani się nie powinna przejmować, nie jedna osoba pani może pozazdrościć takiej gibkości", "Wystarczy żeby pani zdrowo jadła, nie przemęczała się i przejdzie".
Czuję się już tak wyniszczona fizycznie i psychicznie bo nie wiem gdzie mam szukać. Neurolodzy, ortopedzi, chirurdzy mówią że tak po prostu mam i tyle. ()

#zdrowie #medycyna #zalesie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 9