Wpis z mikrobloga

Dziś w ciągu pół godziny dwa razy #logikarozowychpaskow odebrała mi mowę.

Czasem zastanawiam się jak to jest że w czasach kiedy wiedza o higienie i o tym jak funkcjonuje nasze ciało i skóra jest dostępna dla kazdego, w dobie mnóstwa kosmetyków do pielęgnacji i dostępności kosmetyków o których jeszcze kilka lat temu mogliśmy marzyć, tak wiele różowych w końcowym rozrachunku okazuje się takimi syfiarami. I nie mam na myśli bałaganu, tylko to co taki różowy robi samej sobie.

Niestety zauważam, że duża część różowych wchodząc do drogerii/perfumerii zachowuje się jak bydło. A w trakcie promocji zjawisko to dotyczy już 90%. Ślepe idiotki otwierające nowe kosmetyki, mimo że przed oczami mają testery to już standard. A potem normalna mirabelka chcąc kupić nowy nieużywany kosmetyk nie może tego zrobić mimo że na półce stoi ich kilkanaście.

Ale jest coś gorszego. Wyobraźcie sobie taką dziewoje, chodząca pół dnia po galerii handlowej, dotykającą mnóstwa rzeczy dotykanych wcześniej przez tysiące innych osób, korzystającą z toalety a potem myjącą ręce samą wodą przez 5 sekund (serio, to coś co nagminnie widzę kiedy korzystam z toalety w galerii handlowej). Ilość syfu i bakterii rośnie wykładniczo z każdą rzeczą której dotyka. A potem taka dziewoja idzie do drogerii i tymi paluszkami maca te wszystkie kosmetyki i otwiera, i dotyka aplikatorami po swoich rękach, a potem te aplikatory wracają do opakowania i te bakterie pływają w tych kosmetykach...

I teraz, moja Droga Mirabelko, w wystylizowanej fryzurze w najmodniejszym kolorze na włosach, w najmodniejszych ciuchach, z hybrydami na paznokciach zgodnymi z najnowszymi trendami, z torbiami pełnymi drogich rzeczy i kosmetyków (i Ty zwyczajna Mirabelko też) idziesz do takiej drogerii i chwytasz ten kosmetyk z którego aż ocieka ten syf i bez żadnej refleksji i zahamowań, wręcz z zachwytem na twarzy, nakładasz sobie ten syf bezpośrednio na twarz. I ch** z tą całą pielęgnacją, z tymi pieniędzmi wydanymi na dbanie o twarz. Idziesz i z premedytacją wcierasz sobie ten syf w skórę, obok oczu, na usta. Czy tylko mnie mdli na samą myśl o tym? A przecież wszytko można bezpiecznie przetestować na dłoni, kolor pomadki sprawdzić przy twarzy bez nakładania jej na usta, każda drogeria pozwala zabrać próbkę kosmetyku w słoiczku do domu i wtedy można czystymi paluszkami wszystko sprawdzić...

Ok, więc co mnie zszokowało dziś po raz pierwszy? Widok różowych które jakiś jeden kosmetyk sprawdzają na twarzy to już niestety standard który widuję. Ale dziś zaniemówiłam widząc kobietę która wykonała sobie pełny makijaż używając wymacanych, pełnych bakterii testerów. I mówiąc pełny mam na myśli także pomadkę, tusz, kredkę do oczu i mnóstwo rzeczy które nakłada się wokół oczu. A kiedy nie mogła użyć aplikatora z opakowania, używała swoich rączek którymi tego dnia zmacala już mnóstwo innych rzeczy. (Wiecie jak łatwo choroby przenoszą się przez kontakt z oczami?)

Zastanawia mnie czy takie osoby wchodząc do toalety w galerii handlowej siadają gołą dupą na każdej toalecie zanim zdecydują się która jest najlepsza na zrobienie dwojeczki.:-D

Sytuacja druga miała miejsce właśnie w toalecie. Kiedy robię zakupy w galerii handlowej czy markecie mam ciągle wrażenie że moje dłonie sa brudne, dlatego zdarza mi się iść do łazienki tylko po to żeby je umyć. A już w ogóle po skorzystaniu z toalety myje ręce dokładnie i długo (przesada?) Uważam że toaleta to siedlisko bakterii, nawet w domu mimo sprzątania. Nie trzymam więc w łazience żadnych rzeczy do makijażu ani tym bardziej pędzli. Nie mam ochoty wcierać sobie w skórę bakterii które zbierają się na włosiu. A dziś w galeryjnej toalecie inna bardzo elegancka pani wykonywała sobie makijaż a jej kosmetyki i pędzle leżały bezpośrednio na blacie. Zastanówcie się ile osób korzysta z takiej toalety pomiędzy sprzątaniami. I czy takie sprzątanie w ciągu dnia w ogóle sprawia że można tu mówić o czystym i higienicznym miejscu?

Czasem się zastanawiam skąd bierze się takie podejście kobiet. Czy przesadzam?

A taka rada dla #niebieskiepaski... Pomyślcie ile razy spotkaliście się z różowym w galerii handlowej, albo po jej zakupach, i na przywitanie pocałowaliscie ją w policzek/usta/dłoń.
A potem się zastanówcie jak wasz różowy zachowuje się w drogerii.

Smacznego :-)!

#niepopularnaopinia #logikarozowychpaskow #bekazpodludzi #logikaniebieskichpaskow
  • 27
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@martappa: Brawo, w końcu ktoś normalny. Myślałem, że tylko ja mam p-------a na punkcie mycia rąk ale na szczęście trafił się jakoś głos rozsądku (bo tu już nie chodzi o same różowe i o kosmetyki tylko o podstawy higieny)
  • Odpowiedz
@martappa Ja ostatnio się n---------m, bo kupiłam produkt którego była tylko połowa.. Nie zwróciłam uwagi. Na szczęście był to tonik w sprayu, więc mogłam go używać, ale jednak słabe jak kupujesz cos i połowę zużyły karyny w sklepie XD
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@martappa: No ja ręce myje nie tylko po skorzystaniu z kibla ale dużo częściej. Np. za każdym razem gdy dotykam hajsu idę myć ręce - na pieniądzach jest od c---a bakterii, jedna z pierwszych rzeczy jaka robię po przyjściu do domu (nie ważne gdzie byłem) - myje łapy, przed i po jedzeniu? - myje łapy, no w c--j często ogólnie ale też bez przesady.
  • Odpowiedz
@Pucio-pucio_96: neinsadze żeby to był absurd. Serio nałożyła byś sobą na oczy tusz używany przez inne osoby? Czy pomadkę na usta pezposrednio z opakowania wiedząc że mnóstwo osób zrobiło to samo wcześniej?
Bo jeśli tak to bardzo ci się dziwię...

Przecież tyle się trąbi o wizażystkach i ich higienie pracy. A to przecież to samo. A w drogerii nawet gorzej, bo nikt tych kosmetyków nie myje, a w środku zakażonego
  • Odpowiedz
@martappa: ale strach przed wcieraniem sobie bakterii już jest objawem. Wiesz, że nawet poza kibelkiem jest ich pełno i mycie rąk cię przed nimi do końca nie chroni ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Blaskun: napisałam jedynie o celowym i bezmyślnym wcieraniu sobie syfu w twarz. I tak wiem, że wszędzie w koło jest mnóstwo bakterii. I nie da się żyć sterylnie. W ogóle nie o to chodziło w moim poście. Napisałam jedynie o bezmyślnym robieniu sobie krzywdy. Bo tak. Właściwie stałe mamy brudne ręce. I zdarza się że nimi jemy itd. ale są takie sytuacje kiedy inaczej się nie da. Ale czy w
  • Odpowiedz
@kwasnydeszcz: a czy całujesz poręcze w autobusie, ocierasz się twarzą o szyby i fotele i wcierasz sobie w oczy to co masz na dłoniach po dotykaniu foteli i poręczy? Nikt przy zdrowych zmysłach tego nie robi. Dlaczego? Bo to nie i są to sytuacje których świadomie nie robimy.
Nie chodziło mi o licytacje miejsc z większą ilością bakterii. Chodziło mi o kosmetyki w drogeriach i ogólnie o zjawisko intensywnego dbania o siebie a nie zauważania pewnych w moim mniemaniu oczywistych sytuacji, które poza tym że nie higieniczne ta sa też niebiezpieczne.

Bardzo łatwo nabawić się zapalenia spojówek. A opryszczka też bardzo łatwo. Opryszczka nie objawia sie cały czas, ale raz zarażonym, ma się ja do końca życia i można wirus opryszczki roznosić.
Chodziło mi wyłącznie o sytuację które wiele kobiet robi świadomie, nie myśląc o tym jakie to
  • Odpowiedz
@martappa: Ja tam nie ogarniam tego strasznego przywiązania do takiego ścisłego rygoru mycia rąk. Takie drobne bakterie są wręcz zdrowe bo sterylność tylko morduje nasz układ odpornościowy.
  • Odpowiedz
Miałam nadzieję zwrócić tym wpisem uwagę na zachowania które mogą być niebezpieczne dla zdrowia i szkodliwe dla urody ( i NIE o mycie rąk i częstotliwość i rodzaj używanego mydła tu chodziło) Niestety osoby które chciały się wypowiedzieć chyba nie zrozumiały sedna sprawy. Trudno. Jednak bardziej w cenie jest p---------e o szopenie i idiotyczna walka o atencję niż rzeczowa dyskusja.
Nie wpisuję się chyba w standardy wykopowych różowych pasków.
Wciąż jednak wierzę
  • Odpowiedz