Wpis z mikrobloga

Krótko na temat mojego osobliwego dorastania.
Rodzice zabierali wszystko czym się interesowalem w dziecinstwie - najpierw hoppisy i tazosy, pozniej dunie (szklane kulki) a gdy na gwiazdke chcialem Playstation to dostawalem Pegasusa w obudowie podobnej do PS - 3 lata pod rząd. Gdy w koncu stracilem cierpliwosc to postanowilem poprosic o kompa (tu mnie nie oszukają myslalem) to dostalem Pegasusa w obudowie klawiatury od kompa, ktory przy tv 14'' (ONWA), ktory dostalem na komunie mial przypominac komputer i ze niby sie nie skapnę. A propos komunii. Kasy nie widzialem, wszyscy smigali na rowerach górskich, wiec chociaz to chcialem dostac wiec gdy juz namowilem mame na wycieczke do sklepu to wyjechalem na... składaku i byłem powodem szyderstw wsrod innych. Nie wspomnialem jeszcze o swojej pierwszej domowce w zyciu (u kolegi kilka blokow dalej), ktora namierzyli moi rodzice na nią wjechali niszczac mi jedno z najwazniejszych wspomnien i kilka ciekawych znajomosci w tamtym czasie. Po kazdej wywiadowce w szkole dowiadywalem sie, ze moi wlasni rodzice sa przeciwko mnie i zamiast sciemniac i grac ze mna w jednej druzynie aby wszystko elegancko poszlo to ja zawsze dostawalem zjebkę jaki to zly nie jestem a wystarczylo #!$%@? powiedziec, ze usprawiedliwia sie nieobecnosc syna tu i tam a nie "panie wychowawco, to rzeczywiscie karygodne, bedziemy dzialac". Na koniec dodam, ze nigdy nie moglem puscic glosniej muzyki (co sasiedzi pomysla), wyjsc na krotko ubrany gdy zaczela sie wiosna (moglem dopiero kiedy resztya bydla sie skapnela ze juz moga kurtki zdjac, dopiero wtedy bym sie nie wyroznial), no i nigdy nie pukali mi do pokoju, przez co nigdy nie mialem prywatnosci. Czuje sie jak #!$%@? Butters z South Park, a jak to czytam to brzmi jak #!$%@? pasta