Wpis z mikrobloga

Na jednym ze zbiorników retencyjnych w Gdańsku w kracie przy ujściu wody utknęła mała łyska. Najpierw czekałem na rozwój sytuacji - czy może sama się uwolni. Jednak, gdy to nie następowało razem z ojcem próbowaliśmy ją uwolnić na własną rękę. Dostęp do niej nie był łatwy. Mieliśmy do dyspozycji długi kij malarski, lecz nijak nie dało się jej uwolnić, a też nie chcieliśmy robić tego na siłę, żeby tej powiedzmy kaczuszki nie uszkodzić. Sprawdziliśmy poziom głębokości wody i wejście po nią samemu też nie wchodziło w grę, ponieważ woda podchodziłaby pod barki/ramiona. Dodatkowo matka tego ptaka co chwilę podpływała i próbowała odgonić wszystkich zbliżających się intruzów. Później dzwoniłem kilka razy na straż miejską - bez skutku ( ͡° ͜ʖ ͡°). Następnie wyczytałem w internecie, że w takich sprawach można zadzwonić do inżyniera miasta. No dobra, zadzwoniłem przedstawiłem sytuację.. i po kilku chwilach pani mi odpowiedziała, że takimi sprawami się nie zajmują i żeby na straż zadzwonić. Zrobiłem jak mi polecono i zadzwoniłem na straż pożarną tłumacząc, że usiłowałem się dodzwonić do innych organów, które wydawałoby się powinny zająć się tą sprawą. Po kilku pytaniach dyspozytor poinformował mnie, że wysyła oddział. Okazało się, że panowie strażacy szybko przyjechali i sprawnie zabrali się do pracy. Była potrzebna składana drabina oraz szczypce do cięcia metalu. Po kilku chwilach mała łyska była wolna. Piszę ten post właśnie, aby podziękować tym strażakom, ponieważ razem z tatą byliśmy pod wrażeniem, że szybko i z zaangażowaniem wykonali taką misję ratunkową. Możliwe, że ktoś mógłby powiedzieć, że była to błaha sprawa, ale na pewno nie dla tej łyski ().

Pobierz
źródło: comment_5c1A9OIUXQL0RWnNwqqPGQ1rhRNAJXE9.jpg
  • 2