Wpis z mikrobloga

Zawsze miałem smykałkę do cyferek. Matematyka przychodziła mi łatwo jednak to nauczyciel z liceum dopiero pokazał mi jej piękno. Profesor Waligrad. Oczywiście nie był profesorem ale w czasach jak chodziłem do liceum tak się zwracaliśmy do nauczycieli cieszących się największym szacunkiem. Profesor Tadeusz Waligrad wyglądał tak jak brzmi jego nazwisko.
Miał koło dwóch metrów i pewnie ze 130kg. Łysy, w okularach. Do tego głos iście radiowy, niski jak faceci poniżej 180cm wzrostu.
Przy profesorze wszyscy jakoś tak się lepiej zachowywali. Bynajmniej nie ze strachu. Myślę, że każdy po prostu chciał dobrze wypaść w oczach tego wielkiego człowieka. Potrafił pięknie mówić o matematyce a jego supermocą była umiejętność praktycznego przedstawienia zadania np. jak przerabialiśmy granice to tak mówił osobie rozwiązującej zadanie pod tablicą:

'No i zastanów się co teraz. Z lewej flanki zbliża się Sobieski z husarami. Tam już nic się nie prześlizgnie, tam już jest ściana. Musisz uciekać w drugą stronę, jedyne wyjście'

Miewał też zjadliwe uwagi. Kiedyś kolega, niekoniecznie orzeł, rozwiązywał równanie z kilkoma niewiadomymi. Kiepsko mu szło i słyszał:

'No ale zobacz co się tutaj dzieje. Zadanie jest jak gotowanie obiadu, gotowanie zupy. Musisz mieć wszystko pod kontrolą, nad wszystkim panować. Wszystkie składniki muszą być gotowe jednocześnie by podać danie. A tutaj co się dzieje. Kipi ci ten garnek. Zupa się wylewa na kuchenkę, przypala. Będzie trzeba potem to szorować. Musisz zamieszać, zmniejszyć ogień. Odsunąć się na chwilę. Zobaczyć co masz a czego nie. Przygotować jakiś pomysł, przepis. I się go trzymać'

Innym jeszcze razem pozwalał sobie wręcz na złośliwości ale tak pięknie podane, że nikt się nie obrażał. Kiedyś gdy o coś pytał kolegę Puloka, znowu niekoniecznie orła, i ten nie wiedział to pytanie przeszło to koleżanki prymuski. Ani Polak. Oczywiście wiedziała.
Wtedy po chwili zastanowienia profesor stwierdził:

'Polak, Pulok. Jedna literka a jaka różnica'

Profesor wszystko robił powoli, metodycznie, pięknie. Wiecie jak to starsze pokolenie. Jak piszą to każde słowo ultra starannie. Potrafił siadać w zimę na swoim fotelu i patrzeć na padający za oknem śnieg. My rozwiązywaliśmy zadania. Mieliśmy dość zgrany fakultet (bo był to fakultet rozrzeszonej matematyki) i w mig łapaliśmy kiedy profesor się przywieszał. Podejrzewam, że liczył płatki śniegu w tych momentach zadumy. Czasem z 10-15 min potrafił tak siedzieć. Potem się nagle przebudzał i mówił coś w stylu

'No, Mateuszku. To jaki wynik?'

Pewnego razu gdy przerabialiśmy geometrię brył profesor, który właśnie wrócił z letargu zapytał mnie klasycznie:
'I co tam narysowałeś Mateuszku?'
Odpowiedziałem:
'Walca Panie Profesorze'

Spojrzał na mnie przeciągle. Nagle wstał. Obszedł z przodu ławki i dotarł do mojej. Jeszcze nigdy nie widziałem by poruszał się tak szybko. Wyciągnął rękę w geście zaproszenia. Nie wiedziałem o co chodzi. Wtem okamgnienie. Patrzę na siebie i mam na sobie suknię. Taką wiecie, jak kopciuszek na balu. Patrzę na profesora a ten jest we fraku.
Podałem mu rękę i od razu porwał mnie z miejsca a wokół rozbrzmiała muzyka. Strauss. Tańczyliśmy długo. Czułem się wspaniale. To był tak na prawdę pierwszy taniec w moim życiu. Jakieś podrygiwanie na szkolnych dyskotekach się nie liczy.
Pływaliśmy między ławkami. Chciałem żeby tamtem moment trwał wiecznie.
I nagle, koniec. Równie gwałtowny co początek. Muzyka znika, profesor zgrabnym ruchem odstawia mnie na miejsce i niemal jednym susem wskakuje za biurko na swój fotel. Wszystko jest tak jak było. Jakby ten moment był tylko halucynacją z niedożywienia.
Cała reszta grupy pieczołowicie rysowała bryły. Nie byłem pewien czy nie śniłem. Spojrzałem na profesora a ten powiedział mi:

'Walca to ty właśnie zatańczyłeś. A to co masz w zeszycie to jest walec'

Profesor Tadeusz Waligrad zaszczepił we mnie pasję nie tylko do matematyki ale przede wszystkim do tańca. Gdy prowadził mnie podczas tego pierwszego walca czułem się bezpiecznie. Wiedziałem, że to właśnie chcę w życiu robić. Od tamtej pamiętnej lekcji ćwiczyłem codziennie. Postanowiłem zostać najlepszym tancerzem na świecie a przynajmniej w Polsce.
I udało się. Jestem najlepszy.
Profesora już nie ma na tym świecie a ja codziennie tańczę swojego walca prowadzony przez inną wielką postać w moim życiu.
Tańczę wspaniale.
Tańczę dokładnie tak jak mi zagrają.
Jestem premierem polskiego rządu.

#pasta #heheszki #4konserwy #neuropa
  • 1