Aktywne Wpisy
jan-chrzciciel +66
#!$%@? co się #!$%@?ło to ja nawet nie ( ͡º ͜ʖ͡º)
Siedzę sobie na chacie, przeglądam internet nagle słyszę walenie i dzwonienie do dzwi - policja otwierać. Otwieram i się pytam co jest - możemy wejśc tak, tylko chwila ubiorę się bo w samych gaciach byłem i pytam się dalej ale o co chodzi? Wbijaja mi na pokój i mówią, że mamy zgłoszenie dotyczące tego, że napisał
Siedzę sobie na chacie, przeglądam internet nagle słyszę walenie i dzwonienie do dzwi - policja otwierać. Otwieram i się pytam co jest - możemy wejśc tak, tylko chwila ubiorę się bo w samych gaciach byłem i pytam się dalej ale o co chodzi? Wbijaja mi na pokój i mówią, że mamy zgłoszenie dotyczące tego, że napisał
lifapek +498
A dzisiaj Fani coś specjalnego. Na zdjęciu mamy Erwina Rommla w Afryce, ale nie Lis Pustyni będzie bohaterem dzisiejszego wpisu. Skupimy się na jego kierowcy, Hellmucie von Leipzigu, widocznym za kółkiem. :)
Hellmut von Leipzig urodził się w rodzinie niemieckiego oficera marynarki wojennej w Namibii w 1921 r. W 1937 roku przybył do Niemiec, do Norymbergi. Został członkiem Hitlerjugend, służył w jednostce motocyklowej. Po wybuchu wojny wstąpił do tworzącego się właśnie Afrika Korps. Był tam znany, ponieważ dorastał w Afryce i doskonale znał warunki panujące na tym kontynencie. Dostrzegł go sam Rommel i wybrał go na swojego osobistego szofera. Przez 1,5 roku von Leipzig był kierowcą ''Lisa Pustyni'', którego opisał jako ''najbardziej szalonego pasażera jakiego miał'', bo wiecznie wołał ''Naprzód! Szybciej!''. Samochód, jaki prowadził to Horch 901 Typ 40, których wyprodukowano tylko 50 egzemplarzy. Ostatni raz Hellmut zawiózł swojego pasażera na lotnisko w Tunisie 6 marca 1943 r. Rommel podarował mu na pożegnanie swoją fotografię z autografem i poradził mu wstąpić do szkoły oficerskiej.
Von Leipzig dołączył do jednostki ''Brandenburczyków'' - elitarnej formacji komandosów. W jej szeregach brał udział w walkach w Grecji i Jugosławii, pod koniec wojny został dowódcą pluton w batalionie pancernym dywizji ''Brandenburg'' i walczył pod Budziszynem. Awansowano go na porucznika i odznaczono Krzyżem Rycerskim. Po wojnie trafił do sowieckiej niewoli i spędził w niej 10 lat. Później wyemigrował do Nambii. Wiele, wiele lat po wojnie okazało się, że jego samochód istnieje - odnaleziono go przypadkiem w Kenii. W 2006 roku w Essen, po odnowieniu pojazdu, Hellmut von Leipzig zasiadł za kierownicą pierwszy raz od 63 lat.
Kiedy dowiedziałem się, ilu weteranów już zmarło, stwierdziłem, że czas szybko mija, z każdym dniem odchodzą bohaterowie tamtych dni. Jako, że zbieram podpisy weteranów - mam ich kilkadziesiąt z różnych armii - to chciałem też napisać do samego von Leipziga. Zdobyłem adres i długo głowiłem się, co napisać. W końcu urodziłem się 50 lat po tym, kiedy adresat tego listu ostatni raz zawiózł swojego szefa na lotnisko... Wysłałem list i czekałem pół roku na odpowiedź. Pan von Leipzig wysłał mi swoją podpisaną fotografię, od jego żony otrzymałem krótki liścik, w którym bardzo dziękowała za pamięć i cieszyła się, że po tylu latach Polacy i Niemcy mogą żyć w przyjaźni między sobą
Był to, niestety, pierwszy i ostatni list od szofera Rommla. Kilka tygodni po jego otrzymaniu dowiedziałem się, że Hellmut von Leipzig zmarł w Windhoek, w Namibii w wieku 95 lat.
Autor postu: [II wojna światowa w kolorze](https://www.facebook.com/II-wojna-światowa-w-kolorze-674008299310624/)
#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
@Mleko_O: dość niefortunne sformułowanie pisząc o nazistowskim komandosie
Komentarz usunięty przez autora
Taki to pożyje