Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
TLDR


Półtorej roku temu dowiedziałem się, że zona regularnie zdradza mnie z bolcem. Byliśmy razem 8 lat, z tego 4 po ślubie. Byłem kompletnie zdruzgotany. Wprowadziłem się niemal natychmiast, nie chciałem mieć z nią nic wspólnego, brzydziła mnie. Nie było łatwo - mieszkaliśmy za granicą... Samotne życie w obcym kraju jest naprawdę ciężkie psychicznie.

Pozbierałem się w końcu. Ogarnąłem papiery rozwodowe. Odzyskałem równowagę psychiczną. Stwierdziłem że cztery lata za granicą być może starczy - zacząłem nienachalnie rozglądać się za nowa praca z powrotem w Polsce (IT here). Pierwsza rzecz jaką zrobiłem po powrocie, było zaproszenie na "przyjacielski" obiad J., KOLEŻANKI która znam kawał życia. Która zawsze niesamowicie mi się podobała, jest śliczna, sympatyczna, bystra, z którą dzielimy liczne pasje... A którą zawsze było mi tylko dane traktować jak przyjaciółkę, jako że ja byłem żonaty, a ona w związku z moim kumplem. Kumpel ją zostawił jakiś czas temu, ja też już z recyklingu.

Teraz jesteśmy razem - jest niesamowicie ciepła i życzliwa, kompletne przeciwieństwo mojej sukowatej żony (nie mam pojęcia jak mogłem lecieć na taką złośliwą zołzę). Wiem, wiem że jeszcze za wcześnie... Ale to nie zmienia faktu ze jestem nieskończenie szczęśliwy i zadurzony po uszy niczym nastolatek :) życzcie mi szczęścia mirki :)

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 31
  • Odpowiedz