Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#chcepogadac #depresja

Zbieram się już długo do tego wpisu, a nadal nie wiem co w nim zawrzeć.

Chcę w końcu iść do lekarza od bani. Nie wiem tylko czy nie "przesadzam" i ciągle wydaje mi się, że skoro mam takie wątpliwości, to na pewno tego nie potrzebuję. Ciągle czytam o jakichś skrajnych przypadkach, ludziach, którzy już targnęli się na swoje życie. Ja nie mam takich epizodów i jestem pewny, że ich nie będzie, ale nie zmienia to faktu, że praktycznie od 10 lat wyobrażam sobie jak to robię, czasami wręcz fantazjuję na ten temat. Są dni bez tego, ale jak tylko pomyślę o czymś negatywnym, ale stanie się coś nie tak, to z automatu mam takie myśli.
Od zawsze mam mało energii, cały czas mam poczucie bezsensu wszystkiego i zero motywacji. To, że mam nijakie poczucie własnej wartości uważam za uzasadnione. Niby chciałem się czegoś pouczyć i jakiś tam cel konretnej pracy, ale wizja tego w ogóle mnie nie jara. Z resztą i tak ciągle myślę, że mi się nie uda. Moje "życiowe osiągnięcia" na 26lvl to #!$%@? praca przez dwa lata po studiach (które też uważam za jedynie stracony bezpowrotnie czas) i utrzymywanie się samemu we współdzielonym wynajętym mieszkaniu.
Ciągle rozpamiętuję przeszłość i to ile czasu zmarnowałem. Teksty w stylu "nie patrz w przeszłość, tylko na to co przed tobą" na mnie nie działają, bo jedyne co przed sobą widzę, to praca za minimalną, wynajęty pokój i #tfwnogf .
Mam nielicznych znajomych (i dwie osoby, które mógłbym nazwać przyjaciółmi), ale dobrze bawię się tylko jak się upiję, mimo, że nie są to ludzie, z którymi można tylko chlać. I tak rzadko się widujemy, a ostatnio nawet tego unikam, bo mi wstyd tego jak sytuacja u mnie wygląda (już kiedyś tak robiłem dośc długo, dziwię się, że chcieli potem się ze mną zadawać). Nowych ludzi też nie umiem poznawać, skoro mam się za nikogo. Poza tym, nie stać mnie już nawet na wyjścia w weekend. Mam jakieś tam zainteresowania, ale nie sprawia mi to radości, bardziej z przyzwyczajenia robię to wszystko, podobnie z siłownią, więc "idź pobiegać" mam nadzieję, że można odhaczyć.

Badałem tarczycę kilka lat temu, bo myślałem, że to może problem z hormonami, ale nic mi nie wykazało. Niedługo to powtórzę i wtedy chciałem zapisać się do lekarza. Boję się, że jeśli kwalifikuję się na leki, to po nich nie będę kontrolował siebie i sobie coś zrobię, ale zrobię coś innego głupiego. Mam też w najbliższej rodzinie przypadek choroby psychicznej i nie wiem czy to możliwe, ale boję się, że leki mogłyby też u mnie coś ujawnić. Jeśli mirkuje tu ktoś kto zawodowo zajmuje się #psychiatria to mógłby rozwiać moje wątpliwości.

Wiem, że sam muszę naprawiać swoje życie, bo za 10-15 lat będąc w tym samym miejscu już będzie za późno i nigdy sobie tego nie wybaczę. Chcę tylko, żeby mi się chciało. Może tylko użalam się nad sobą i wystarczy "wziąć się w garść" i jestem po prostu leniem? Z resztą jest tego więcej, ale nawet nie wiem jak to opisać. I nie wiem jak powiedzieć to wszystko lekarzowi, skoro nikomu komu ufam nie byłbym w stanie.

Jak wyglądały wasze pierwsze wizyty? Jeśli dostaliście leki które działały, to jak wasze zachowanie i życie się zmieniło? Albo zanim trafiliście na te które działały, jakie były najgorsze niepożądane działania?

Kiedyś bałbym się, że leki mnie zmienią, a teraz nawet nie tęskniłbym za obecnym sobą.

#chcepogadac

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 11
ŁadnaElfka: Wybacz, ale nie chce mi się w tej chwili czytać całości. Moim zdaniem warto żebyś się przeszedł do psychiatry. Jeśli uzna że farmakoterapia jest Ci potrzebna to przepisze Ci leki, jeśli nie - odeśle do psychologa. U mnie niemal od początku brania leków przestały występować myśli samobójcze. Przez miesiąc brałam jeden lek, następnego miesiąca jego podwójną dawkę, po tych dwóch miesiącach dostałam i już prawie miesiąc biorę coś z innej
@AnonimoweMirkoWyznania: Ludzie, skąd u Was te lęki przed lekami, jak one niby miałyby Wam zmienić osobowość? Jak pijecie alkohol to też się boicie, że Wam się osobowość na stałe zmieni? Leki stety i niestety nie zmieniają osobowości (niestety, bo niekiedy zostają problemy z własnymi nawykami, charakterem itp, nad którymi dalej trzeba pracować). Działanie dobrze dobranego leku można podsumować tak, że po prostu wreszcie czujesz się jak normalny człowiek - ani mega