Poszłam dzisiaj szukać bazi w okolicznym lasku - powietrze szału nie robiło, a kolano jeszcze boli, więc zamiast roweru takie "se" wymyśliłam. Zielonego mi brakuje, mam wieczny jego niedosyt i wewnętrzną irytację na miasto, więc to był najlepszy pomysł na jedyny wolny dzień w tygodniu. Tylko, że zamiast lasku takiego, jaki pamiętam z czasów szkolnych, był lasek ze śmieciami, workami, ogrodzeniami (nawet sarny, uciekając, dwa razy musiały zawracać), blokami. Zdegustowanie rozświetliła mi Marzanna na horyzoncie - pamiętam, jak też chodziliśmy ze szkoły topić ją w pobliskim strumyku. Robiliśmy ją z papieru, bibuły, słomy. Cztery dni temu był pierwszy dzień wiosny, najwyraźniej tradycja jest kultywowana, dzieciaki uczą się o zwyczajach, chodząc jednocześnie do lasu i podziwiając przyrodę. Podeszłam trochę bliżej, żeby zobaczyć jaką to tę Marzannę zrobiły dzieci z pobliskiej podstawówki w przypływie radosnej twórczości.
I trafił mnie szlag.
Głowa z balonika. Ręce z lateksowych rękawiczek. Wszystko radośnie porzucone na brzegu. Ja pierdzielę. Jak mamy wymagać czystego środowiska, jeśli już dzieciaki w szkole są uczone złych zachowań? Dlaczego nauczyciel pozwala używać takich materiałów? Dlaczego wśród wychowawców dzieci wciąż trafiają się debile?
Gdzie jest herbertowy "pan od przyrody" - ideał pedagoga?!?
Zabili pana od przyrody łobuzy od historii, to wiem, ale nie ma już godnych następców?
Utoniemy w syfie i śmieciach, zabijając wszystko naokoło.
Tylko, że zamiast lasku takiego, jaki pamiętam z czasów szkolnych, był lasek ze śmieciami, workami, ogrodzeniami (nawet sarny, uciekając, dwa razy musiały zawracać), blokami. Zdegustowanie rozświetliła mi Marzanna na horyzoncie - pamiętam, jak też chodziliśmy ze szkoły topić ją w pobliskim strumyku. Robiliśmy ją z papieru, bibuły, słomy. Cztery dni temu był pierwszy dzień wiosny, najwyraźniej tradycja jest kultywowana, dzieciaki uczą się o zwyczajach, chodząc jednocześnie do lasu i podziwiając przyrodę. Podeszłam trochę bliżej, żeby zobaczyć jaką to tę Marzannę zrobiły dzieci z pobliskiej podstawówki w przypływie radosnej twórczości.
I trafił mnie szlag.
Głowa z balonika. Ręce z lateksowych rękawiczek. Wszystko radośnie porzucone na brzegu. Ja pierdzielę. Jak mamy wymagać czystego środowiska, jeśli już dzieciaki w szkole są uczone złych zachowań? Dlaczego nauczyciel pozwala używać takich materiałów? Dlaczego wśród wychowawców dzieci wciąż trafiają się debile?
Gdzie jest herbertowy "pan od przyrody" - ideał pedagoga?!?
Zabili pana od przyrody łobuzy od historii, to wiem, ale nie ma już godnych następców?
Utoniemy w syfie i śmieciach, zabijając wszystko naokoło.
#edukacja #nauczyciele #dzieci #szkola #przyroda #ekologia #ochronasrodowiska