Wpis z mikrobloga

@malek77: Różnica wynika jedynie z mentalności ludzi. Jeżeli coś istnieje jako przedmiot - książka, płyta z grą - to jest to coś, co ludzie traktują jako coś realnego. Zabranie tego to kradzież, bo ktoś włożył w ten przedmiot wysiłek - wydrukował, stworzył płytę. Informacje zawarte w internecie nie są dla ludzi realne. Jakieś bity? Bajty? To przecież nic nie kosztuje, wytworzenie ich to tylko kliknięcie "kopiuj".
@Kaczus2B: @csmth zacytowałem art. 278 par. 2 k.k. w miarę dokładnie. Ominąłem jedynie fragment, który mówi, że musi to być działanie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. W praktyce orzeczniczej faktycznie każde uzyskanie programu wbrew warunkom licencji (jeśli nie jest to program darmowy) jest uznawane za działanie w celu korzyści majątkowej (bo sprawca nie płaci za coś, za co musiałby zapłacić). Przestępstwem jest już uzyskanie (nie trzeba nawet uzyskanego programu używać).
@IgorK: czesto do czasu uruchomienia możesz nie mieć pojęcia, ze jest on uzyskany nielegalnie i wbrew licencji... Na wlasna szkode zreszta od lat dzialaja firmy produkujace oprogramowanie, chwalace sie darmowymi wersjami, ze jako freeware niby maja oprogramowanie, jak sie pozniej okazuje, freeware to nie jest tylko shareware z ograniczonym czasem uzytkowania bezplatnego. Tak wiec wtedy nalezy wykazać zla wole osoby posiadajacej.
@Kaczus2B: jeśli tekst licencji mówi, że jest to shareware, a nie freeware, a użytkownik kliknął w magiczne "przeczytałem i akceptuję warunki licencji" to jest to wystarczające do wykazania "złej woli" (w prawie karnym używa się określenia "wina"). Oczywiście jeśli tekst licencji o tym nie wspominał to faktycznie taka osoba nie podlega odpowiedzialności karnej z powodu braku winy.
@IgorK: nie jest napisane na stronie wielkimi literami shareware, dopiero jak ściągniesz, zainstalujesz, to okazuje sie shareware (czasami jest licencja wcześniej). Toteż, jeśli widzissz freeware i ściągasz ten sam program z innego linku (bo tak podpowiedział ci google), masz świadomość, że to freeware, to cie nie zdziwi, ze nie musiałeś płacić, a masz wersje niekoniecznie demonstracyjna...

Pokazuje prostą drogę by nie z własnej woli używac pirata, a wszystko przez idiotyczny sposób
@Kaczus2B: "i get your point". Na marketingu się nie znam, więc się nie wypowiem ;-) Od strony prawno-karnej sprawa jest prosta. Uzyskałeś oprogramowanie bez licencji, z którą miałeś możliwość się zapoznać, odpowiadasz z art. 278 par. 2 k.k. To o czym piszesz, to natomiast niuanse dowodowe ;-) Tak jak wspomniałem, jeśli dystrybutor danego oprogramowania wprowadza w błąd co do warunków licencji lub nie ma możliwości zapoznania się z jej tekstem, to
@Kaijot: Istnieje w jakimś systemie więc czasu jego zmiany może z niego korzystać, choć nie być jego zwolennikiem. Zresztą jakie ma znaczenie punkt widzenia zainteresowanego. Beneficjenci 500+ też pewnie będą bronić jego zasadności, choć płacący na niego nie koniecznie. Najpierw mówisz o zasadności moralnej a później od nosisz się do zdania zainteresowanych.