Wpis z mikrobloga

#suchar #heheszki #zawszesmieszy
poranek w lesie. cisza. spokoj. jedynie delikatny sipew ptakow przebija sie
przez cisze. pierwsze promyki slonca zaczynaja sie przebijac prze korony
drzew oswietlajac liscie pokryte rosą. zwierzatka budza sie ze snu i wolna
krocza po mchu i igliwiu. wiewióreczka zakopuje orzeszka. sarenka skubie
delikatne listki. kręcić poprawia swój kopczyk. zajączek kica wesoło.
ptaszek karmi robaczkami swe nowo wyklute maleństwa.
nagle czuć niepokój. zwierzęta podnoszą głowy i nasł#!$%@?ą. śpiew ptaków
milknie. panuje dziwna cisza. poprzez drzewa zaczyna pojawiać się jakiś
kształt. jest wielki.
okazuje się ze przez las przedziera się ogromna kula kurzu. kotłuje się.
zbliża się tratując wszystko na swej drodze. zwierzęta zaczynają paniczna
ucieczkę.
potężny twór pyłu, igliwia, ściółki leśnej i wszystkiego co zostaje
stratowane przebija się z niszczycielska silą. nagle wypada na leśna polane
i zatrzymuje się.
kurz zaczyna powoli opadać. wyłania się powoli jakiś kształt. słychać
miarowy oddech.
pył opada i okazuje się ze na planie stoi stado jeży. ciężko dyszą ze
zmęczenia. rozglądają sie po polanie. nagle przed szereg wysuwa się jeż
przywódca i mówi zadowolony: