Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#zwiazki #zalesie #przegryw #friendzone

Czołem mirki!

Oto świadectwo prawdziwego przegrywu. 12 lat temu poznałem w szkolę dziewczynę, która właściwie wywołała u mnie pewne zainteresowanie swoją osobą. Na początku wymienialiśmy się muzyką, później zaczęliśmy się regularnie spotykać po szkole, razem z niej wracaliśmy i naprawdę siebie wzajemnie polubiliśmy. Niestety przez moją nieśmiałość nie potrafiłem jej okazać tego, co czuję i szybko znaleźli się inni, pewniejsi siebie.

W efekcie związała się z jakimś przygłupem, później kolejnym, itd. Nasze spotkania podczas szkoły średniej stały się rzadsze, jednak mieliśmy praktycznie nieustannie kontakt przez komunikatory lub telefon. Wciąż wymienialiśmy się naszymi doświadczeniami, problemami czy też zwykłymi przemyśleniami. Rozmawialiśmy ze sobą szczerze na różne tematy, poza tematem "nas". Jednego z jej facetów nawet polubiłem, bo był śmieszkiem poza kontrolo, a poza tym dało radę z nim normalnie pogadać.

W międzyczasie sobie uświadomiłem, że to friendzone pierwsza klasa i nic z tego nie będzie. Pewne uczucie gdzieś się tliło, jednak tłumiłem to mocno w sobie, przez co popadłem w mentalne #!$%@? i wolne chwile spędzałem na siedzeniu w domu. Raz na jakiś czas widziałem się z nią lub kilkoma innym znajomymi, przy których czułem się gorszy. Swoją drogą zabawnie musiało wyglądać jak chłopak odprowadza ją na spotkanie z jej osobistym betaorbiterem. Istna komedia.

Na studiach przyszedł czas, że zacząłem się spotykać z innymi dziewczynami i nieco się ogarnąłem życiowo. Siłka, wyjścia z ludźmi z roku do klubów, poznawanie nowych osób, sport. Moje podboje z początku były nieudane z racji zerowego doświadczenia, jednak krok po kroku udało mi się coś sensownego zdziałać. Zaowocowało to trzyletnim związkiem i dwoma krótszymi. Wspólne mieszkanie, planowanie przyszłości, itp.

Mój pociąg do jej osoby w pewnym momencie praktycznie zanikł, na rzecz moich partnerek i utrzymywaliśmy relację na wyłącznie przyjacielskiej stopie. Wciąż była to osoba, którą mogłem spytać o radę, wyżalić się lub po prostu pogadać o głupotach. Z jej strony wyglądało to tak samo. Przez jakiś czas ona była sama, ja natomiast byłem w nieszczęśliwych związkach i czas upływał. Obecnie oboje mamy po 25 lat.

Przez swoje związki i relację z koleżankami wyrobiłem sobie umiejętność słuchania i prowadzenia dyskusji na praktycznie dowolny temat ze znanymi mi kobietami. Pozwoliło to nam jeszcze bardziej ugruntować naszą znajomość. Wielokrotnie słyszę, że jestem jej najlepszym kolegą/znajomym, a ja w jej stronę mam takie samo zdanie.

Skończyliśmy studia i splot okoliczności chciał, że zostaliśmy singlami w tym samym czasie. Zaczęliśmy się częściej spotykać, imprezować razem, jeździć na wspólne tripy. Spytacie: gdzie tu przygryw? Ano tu, że moje uczucia względem niej się we mnie obudziły. Wspólne aktywności jako single bardzo mnie do niej zbliżyły, tak że wszystko do mnie wróciło. Zaczęła mi się znowu podobać jako kobieta, a obserwując ją z bardziej racjonalnego punktu widzenia, widzę że świetnie nadawałaby się na żonę.

Ostatnio dostałem od niej propozycję wspólnego spędzenia walentynek, napaliłem się jak szczerbaty na suchary, myśląc że to chyba nastał ten moment. Klasycznie los mnie strollował, bo zaproszenia dostało jeszcze kilka innych osób. No cóż... ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Chciałbym powiedzieć jej o swoim uczuciu, lecz nie chcę stracić najgłębszej i praktycznie najdłuższej relacji jaką mam z drugą osobą. Sytuacja z akapitu powyżej nie wróży powodzenia. Nie pomaga także fakt, że poza mną istnieje jeszcze niemała grupka innych adoratorów, w tym nosicieli tytułu "frendzona", jednak znacznie krótszych stażem
.
Co robić? Jak żyć?

Kurtyna.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 3
@AnonimoweMirkoWyznania ogólnie to działaj bo mam wrażenie że za chwilę przegapisz "ten moment" i będzie po ptakach ( ͡° ʖ̯ ͡°) a jak się nie uda to przynajmniej nie będziesz sobie pluł w brodę że siedziałeś jak picka i czekałeś aż samo się zrobi
  • Odpowiedz