Wpis z mikrobloga

Ten uczuć, gdy przy porannym amoku przed wyjściem do pracy/szkoły dziecię między jednym a drugim łykiem kakaa obwieszcza:
- a, Tato, ja na dziś na Pracę-Technikę potrzebuję deseczkę, dwadzieścia kawałków drutu, wkręty do drewna i sizal.


#dzieci #zycienakrawedzi #majsterkowanie
  • 156
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Jarek_P: Jak miałem 18 lat to chciałem kupić samochód, podrobić, pomajsterkować itd. Ojciec mi wybił ten pomysł z głowy i powiedział ten sam tekst - zarabiaj tyle, żebyś nie musiał tego robić.

Teraz mam 25 lat, nie jestem milionerem, ale jakoś sobie radze, umiem wbić gwóźdź, wymienić koło w samochodzie, jak auto stanie na środku drogi to jakoś drutem i taśma polepie, żeby się doczłapać gdzieś.

Ale jak mam koła
  • Odpowiedz
@biuna: trzeci raz już w tej dyskusji na ten temat odpowiadam: wychowanie dzieci nie działa zerojedynkowo, to nie jest tak, że teraz go wygonię do szkoły bez tych rzeczy, bo za późno powiedział i na drugi raz już będzie wiedział. Bo nie będzie. I za drugi i za trzecim, no kurna, przypomnij sobie, jak sama miałaś przynosić różne rzeczy do szkoły, czy na pewno zawsze o wszystkim pamiętałaś.
Moje dzieci
  • Odpowiedz
Teraz mam 25 lat, nie jestem milionerem, ale jakoś sobie radze, umiem wbić gwóźdź, wymienić koło w samochodzie, jak auto stanie na środku drogi to jakoś drutem i taśma polepie, żeby się doczłapać gdzieś.

Ale jak mam koła zmienić to i tak jadę na wulkanizacje, nie mam wyważarki, ani normalnego podnośnika. Tak samo jak mi rura walnie (albo wczoraj grzejnik) to zakręciłem zawór, żeby nie zalać wszystkich wykonałem telefon i tyle. Nie
  • Odpowiedz
@Jarek_P: Nie, nie zawsze pamiętałam, bo zawsze mama mi przywoziła. W końcu się wkurzyła i przestała. Nauczyłam się.
Kwestia tego ile młody ma lat, ale w pewnym momencie trzeba nauczyć samodzielności, dzieci są teraz bardzo mało samodzielne. Liczyć na rodzica to jedno, a wyręczać się nim, bo w głowie jest "i tak zrobią to co potrzebuję" to drugie.
Jasne, jeżeli sytuacje są pojedyncze to spoko, ale jak notoryczne to jednak
  • Odpowiedz
@Jarek_P wybacz, nie czytam komentarzy bo nie mam ba to czasu, ale oczy mi pękły ( )
Na pocieszenie powiem, że dobry z Ciebie tatuś xD
  • Odpowiedz
dzieci są teraz bardzo mało samodzielne.


@biuna: zgadza się, widzę to i ubolewam nad tym. To jest temat na osobną dyskusję. Ale serio, mam wrażenie, że obecne dzieci są po prostu inne. Bardziej roszczeniowo nastawione do świata, o wiele mniej samodzielne. I nie jest to tylko kwestia tego, że się robi za nie.

Jasne, jeżeli sytuacje są pojedyncze to spoko, ale jak notoryczne to jednak bym się na Twoim miejscu
  • Odpowiedz
zgadza się, widzę to i ubolewam nad tym. To jest temat na osobną dyskusję. Ale serio, mam wrażenie, że obecne dzieci są po prostu inne. Bardziej roszczeniowo nastawione do świata, o wiele mniej samodzielne. I nie jest to tylko kwestia tego, że się robi za nie


@Jarek_P: Ja jak najbardziej rozumiem potrzebę bycia, czuwania nad dzieckiem, ale w pracy (tak, tak :P) często widzę typowych rodziców "helikopterów" i widzę potem jak takie dziecko funkcjonuje. Ale to już nie tylko kwestia przywożenia rzeczy na ostatnią chwilę, ale dużo dużo innych rzeczy, które wychodzą w trakcie funkcjonowania w klasie. ;)


Bywały już takie numery i bywało, że dziecię szło do szkoły po prostu bez rzeczy, które miało przynieść. Tym razem ewidentnie zapomniał, przypomniało mu się w ostatniej chwili, nawet przeprosił i pokajał się. W moim odczuciu nie było potrzeby go
  • Odpowiedz
i widzę potem jak takie dziecko funkcjonuje


@biuna: przypomniałaś mi coś :)
Jeszcze gdy jedno z moich dzieci do przedszkola chodziło, obserwowałem parę razy w szatni kuriozum czyste. Dziewczynka ze średniej grupy, a więc ze 4 lata. Nie była upośledzona, ani nic takiego, normalne dziecko, sprawne, wygadane. Po pierwsze - ona nie przychodziła do przedszkola, była do niego przynoszona. Tatuś ją nosił!(nie, nie chodzi o zabawę, to zdaje się była
  • Odpowiedz
@MaciejPN: no to kaplica. Dla ojca w wydaniu standard zostaje w takim razie kupno deski i chechłanie tępą piła przy wejściu :)
No, chyba, że ojciec bogaty, to pójdzie do stolarni, wyjmie portfel... ;)
  • Odpowiedz