Wpis z mikrobloga

Zainspirował mnie ten wpis: https://www.wykop.pl/wpis/29723567/bylem-wczoraj-u-fryzjera-jakas-madka-przyszla-z-ta/ mirka @Ryzu17
Więc wołam wszystkie #rozowepaski #niebieskiepaski #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #madki #zwiazki i tego typu tagi.

Powiedzcie mi jak to jest z tym wychowywaniem dzieci. Ja co prawda już przekroczyłem 30stke, ale dzieci nie mam, dość długo byłem singlem, a jak wiadomo jak się jest długo singlem to kobiety wszędzie się poznaje i się je zmienia zbyt często żeby stworzyć stały związek (wbrew temu co twierdzą #przegryw i #tfwnogf ). Wiem- nie jest to powód do dumy, ale ja nie o tym chciałem.

Jak to jest z tymi dziećmi? Większość, jak nie wszyscy, moi znajomi dzieci mają. Dlaczego wszystkie dzieci są wychowywane tak że wolno im wszystko?

Parę przykładów:
Jechaliśmy ze znajomymi w góry na sylwestra. W dwa samochody. Warszawa-Zakopane. Ja z partnerką, oni z dwójką dzieci (nie małych bo 9 i 11). Po przejechaniu zaledwie 200km już mieli przednie i tylne fotele zalane colą i to porządnie że siedzieć bylo ciężko, czekoladę wgniecioną w fotele, chrupki wszędzie na fotelach, dywanikach itp. Mówię im: sluchajcie jak dzieci chcą jeść czy pić to dajcie nam znać, zatrzymamy się na jakiś parkingu, nie musimy jechać tak szybko, można zrobić przystanki skoro jedziecie z dziećmi. Oni mówią że nie, bo dzieci nie będą czekać kilka minut aż zjedziemy na parking a muszą natychmiast odkręcać colę i jeść czekoladę, po prostu natychmiast.
O dalszych przygodach na tym wyjeździe pisać nie będę (a było ich tyle że się zmęczyłem bardziej tym wyjazdem niż odpocząłem), żebyście nie mówili że to tylko ci konkretni ludzie są tacy.

Inni przykład - zaobserwowani ludzie na weselu. Ich dzieci (też chyba koło 10 lat) zaczęły się rzucać jedzeniem. Tak, rzucać jedzeniem. Przy innych ludziach na sali. Owszem, nikogo innego nie ubrudziły, nic nie stłukły, więc powinienem powiedzieć że nie ma problemu? Ale było to w obecności ich rodziców, którzy tylko spokojnie mówili "oj przestańcie, oj przestańcie" a dzieci nawet nie zwracały na nich uwagi i dalej się rzucały jedzeniem.

Inny przykład - koleżanka mojej kobiety. Spotykają się, więc siłą rzeczy nie raz słyszę co ona opowiada o swoim dziecku. Jej dziecko (też chyba z 8-9 lat) jest z tych które co pare dni ma nowe hobby. Fajnie, super że się wszystkim interesuje a nie siedzi w piwnicy czy przy komputerze. Ale - jak ona sama twierdzi, ten synek co parę dni wymyśla że koniecznie potrzebuje jakiś nowy drogi sprzęt za parę stówek! I ona wszystko mu kupuje, a jednocześnie sama twierdzi (i to prawda) że po 3 dniach on się tym nudzi i zapomina że takie coś miał. Co dziecko potrzebuje - ma kupione. Nieważne czy to koszt 300 czy 500zł. Po prostu ma kupione, niech się tym zajmuje bo chciał. Za 3 dni rzuca w kąt i w ogóle go to nie interesuje, ale już chce nową rzecz. Matka wszystko kupuje. Chyba tylko na to zarabia.

Inny przykład - mój kolega z pracy. No to już szczyt, ale muszę to opisać, dla mnie niewiarygodne, ale to mój kumpel. Kupił nowego laptopa. Dziecko (4-5 lat miało wtedy) mówi "daj". Dał, no bo dziecku się nie odmawia. Wyszedł do łazienki, wrócił, patrzy - laptop leży otwarty w sensie ekran i klawiatura rozwarta do linii prostej, a dziecko po nim chodzi, ekran popękany jak się domyślacie. Autentyk. No ale to tylko dziecko, przecież nic się nie stało. Następnego laptopa też by dał dziecku.

Powiedzcie o co chodzi z tym wychowywaniem dzieci? Jak ja miałem te 10 lat, 20 lat temu, to przecież wszystkie sprzęty dorosłych się szanowało i nie dotykało, pieniądze się widziało raz na rok więc się ich nie wyciągało, przy ludziach starszych (ciotkach, wujkach czy obcych) się też było grzecznym bo wstyd robić zadymę w sklepie czy na imprezie rodzinnej. A dzisiaj? To jest jakaś masakra. O co z tym chodzi?
  • 27
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@InsaneMaiden: I to jest też błąd, bo powinniśmy starać się oceniać sytuację przez pryzmat obiektywnych przesłanek.

Dlatego też dzieciom należy czasami odmawiać dla zasady. Nawet jeśli oznacza to płacz czy próby emocjonalnego szantażu.
Inaczej wychowujemy egoistów.
  • Odpowiedz
Dlatego też dzieciom należy czasami odmawiać dla zasady. Nawet jeśli oznacza to płacz czy próby emocjonalnego szantażu.

Inaczej wychowujemy egoistów.


@Nienachalny_Janusz: ja to wiem, Ty to wiesz. Nie wiedzą tego wszyscy, a nawet jeśli gdzieś w podświadomości słyszą taki głos, to od razu go zagłuszają.
  • Odpowiedz
@Jokker bo chcą mieć ułudę świętego spokoju. Gdyby mieli czegoś zabronić to musieliby się zająć dzieckiem: wdać się w rozmowę, słuchać płaczu i przede wszystkim być konsekwentni. A tak to dzieci robią co chcą i rodzice nie muszą się nimi zajmować.
Dzieci o których piszesz są już duże, ale w czasach, kiedy pracowałam w żłobku odpalały się takie akcje z 2-3 latkami że pała mała. Rodzice potrafili powiedzieć wprost: "dobrze, że
  • Odpowiedz
@Jokker: Wychowanie dziecka to naprawdę niełatwa sprawa. :( Myślę, że większość rodziców, o których piszesz, sama ma jakąś traumę z dzieciństwa, pamiętają, że rodzice na nic im nie pozwalali, że nie mieli zabawek, o których marzyli, że ich rozwój był ograniczony przez brak finansów. Dlatego chcą, żeby dzieciństwo ich dzieci było idealne. Chociaż jak zauważyłeś, łatwo przedobrzyć i skrzywić dziecko w drugą stronę. Trzeba by tu znaleźć złoty środek, ale
  • Odpowiedz
@Jokker: rozlana cola w samochodzie, ja prdl... U mnie można pić tylko wodę, z jedzenia - jak już muszą - żadnych czekolad czy innych rzeczy, które mogą ładnie up...ć wnętrze. Ale teraz moje dzieci są już duże i jest ok.

Co do tego wyjazdu - trzeba się było umówić, że każdy jedzie swoim tempem i widzicie się na miejscu. Jazda na 2 auta to często niepotrzebna męczarnia.
  • Odpowiedz
Co do tego wyjazdu - trzeba się było umówić, że każdy jedzie swoim tempem i widzicie się na miejscu. Jazda na 2 auta to często niepotrzebna męczarnia.


@v-tec: Jasna sprawa, ale ja się mogłem dostosować do ich tempa, nie spieszyło mi się. A to właśnie oni nie chcieli robic przystanków, bo jak twierdzili - ich dzieci i tak by nie wytrzymały 10 czy 15 minut do najbliższego parkingu jak im
  • Odpowiedz
@heheszkitroche: Kupowali, ale na bardzo krótką chwilę, bo to narasta.

Pomijając rozbestwienie tych dzieci- to 11 latek chyba już powinien umiec otworzyć gazowany napój i wiedzieć, że jak jest wstrząsnięty w aucie to się odkręca powolutku a nie rach ciach na jeden raz.
  • Odpowiedz