Wpis z mikrobloga

@Caliban: mi też... może nie wszystko (Purify mnie boli), ale mimo wszystko słuchanie tego sprawia mi przyjemność. Nadal jest to najgorszy album Metalliki (no dobra, jest jeszcze Lulu), ale jest jak najbardziej słuchalny i w małych, niezbyt częstych dawkach lubię tego posłuchać.
@haes82: Jak najbardziej. Niestety problem jest taki, że większość tych ludzi momentalnie zaszufladkuje ten album jako metal, podczas gdy on jest kolaboracją z artystą o innym stylu, dlatego też cały album ma inny styl.

Jeśli ktoś chciałby go oceniać to wypadałoby znać zarówno twórczość Reeda, jak i Metalliki. A faktyczny stan rzeczy jest taki, że ludzie traktują ten album jakby nagrała go tylko Metallika, i to jeszcze najlepiej w 87, jako
@0923iodfnjkj905njef9033dasd390mmos: trudno mi ocenić LULU, nie słucham i nie lubię takiej muzyki i dlatego mi się to po prostu nie podoba (co wcale oczywiście nie uprawnia do twierdzenia, że album jest #!$%@? obiektywnie - jest za to #!$%@? dla mnie osobiście).

Ciekawi mnie jedynie jak odebrany został w środowisku fanów Lou Reda. Jeżeli dobrze, to spełnił swoją rolę. Jeżeli źle - to chyba faktycznie jest z nim coś nie tak.
@haes82: Remaster polega na najprościej mówiąc poprawie dźwięku poprzez np. uwydatnienie basu, pogłośnieniu danej ścieżki instrumentu etc.

Jeśli korzystasz ze Spotify to zobacz sobie album Rust in Peace od Megadeth, są wersje oryginalna i remaster i tam słychać właśnie różnicę w basie chociażby.

Op miał raczej na myśli brzmienie albumu, czyli to że np. snare drum brzmi jakby Lars #!$%@?ł w kubły na śmieci, a nie w poprawny bęben (nie wiem