[traktorowiechardkorowiec]

@Protoporfiryn: Lel xD to chyba na Wumie :D

[P.....n]

@traktorowiechardkorowiec: Kraków.

[BlueBernie]

@Protoporfiryn: rozumiem, że studiujesz lekarski? U nas na farmacji nie jest tak źle, widać, że osoby które walczą o stypendium naukowe faktycznie patrzą na siebie z pod oka momentami, ale ogólnie cała grupa strasznie współpracuje i nie ma żadnego wyścigu szczurów. Wszystko zależy na jakich ludzi trafisz

[P.....n]

@BlueBernie: U nas tak było do połowy studiów. Im bliżej końca i LEKu tym bardziej ludziom zaczyna odwalać Coraz trudniej zaczyna tu się żyć.

[BlueBernie]

@Protoporfiryn: jestem trochę w szoku, szczerze to myślałem, że to urban legends z tym wyścigiem szczurów. Plus jest taki, że rozeznasz się kto jest na prawdę spoko a kto jest zwykły gnój (zabrzmiałem jak dresiarz).
Studiowałem równolegle inżynierię chemiczną i trzymaliśmy się w takiej pięcioosobowej grupie z innymi chłopakami, wszyscy bardzo spoko, tu notatki pożyczą tu na liste wpiszą. No i na trzecim roku jednemu #!$%@?ło, i zaczęły się teksty że

[SlonaPistacja]

Tak to wygląda niestety. U nas też pod koniec studiów zaczęli szopki odstawiać. Mieliśmy grupowy mail na który dodawaliśmy wszystkie notatki itd każdy coś publikował i pewnego pięknego dnia cztery lata notatek, slajdów, sprawozdań itd zniknęło *puf* i nie ma. Zaczęły się teksty o konkurencji na rynku pracy itd. Przykra prawda jest taka, że Ci którzy najgłośniej krzyczeli mają gównopracę albo nie mają jej wcale. Karma wraca #!$%@?.

[b.....n]

A mnie #!$%@?ą ludzie którzy całe studia ściągają i mają #!$%@? i jedyny tekst to " daj, pożycz, wpisz na listę ".

[5.....a]

Przykra prawda jest taka, że Ci którzy najgłośniej krzyczeli mają gównopracę albo nie mają jej wcale. Karma wraca #!$%@?.

@SlonaPistacja: mylisz się. Największymi #!$%@? są kujony, NO BO JA #!$%@? I SIE UCZE a oni olewacko i zaliczają nie chodząc na wykłady. TAK NIE BĘDZIE.
Tak to wygląda.

[P.....n]

@bryson: To tu się z tym relatywnie rzadko spotykam.

[SlonaPistacja]

@50HerbatGreya: sama należałam do "kujonów", a nigdy nie miałam problemu z pomaganiem innym. Chyba, że ktoś był pasożytem i nic nie robił tylko wiecznie chciał wszystko na tacy.